sobota, 16 kwietnia 2016

XLIV rozdział - Przeznaczenie


                                            
                                                                        Rozdział dedykowany domi
                                                                            
                                      Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi.                       Są słowa, które zawsze będą wywoływać morze łez  i są osoby, na myśl,
                                  o których zasypie nas lawina wspomnień.


-Możesz przestać?- Odparła gniewnym tonem Mercedes- Dodajesz już chyba dziesiątą łyżeczkę cukru.-
Spojrzałam na nią spod rzęs i natychmiastowo odsunęłam od siebie cukierniczkę. – Nadal jesteś z nim pokłócona?- Spojrzałam na nią niezrozumiale i uniosłam brew do góry. Blondynka przekręciła oczami i cicho się zaśmiała- To jest mój brat, umiem od niego wszystko wyciągnąć. – Oparła się delikatnie łokciem o stół i dokładnie monitorowała moją postać.
-Nie wiem- Spojrzałam na swoje splecione dłonie i zaczęłam miętosić złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie serduszka na moim nadgarstku. Usłyszałam głośne westchnięcie mojej przyjaciółki i od razu przeniosłam na nią wzrok.
-Ile to jeszcze potrwa?- Przyłożyła do swoich ust filiżankę z czarną cieczą.
-Mamy gorsze dni- Uciekałam wzrokiem gdzie tylko mogłam, po całym lokalu, byle tylko nie patrzeć jej w oczy-To nic poważnego drobna sprzeczka i tyle.
-Wystarczyłoby żebyś mu powiedziała o Nathanie- Przeczesałam dłonią swoje włosy do tyłu i schowałam swoją twarz w dłoniach.
-Po co? Widocznie już się odczepił.- Mercedes popatrzyła na mnie spod byka- Widziałam go tylko raz, nie róbmy z tego afery- Dodałam szybko pod wpływem jej ostrego wzroku.
-Przypomnieć ci, w co się wplątałaś przez niego?- Przysunęła się bliżej i miałam wrażenie, że świdruje wzrokiem w moim umyśle wielką dziurę, by wydostać z niego wszystkie moje myśli i wspomnienia.
-Nie. Sama doskonale wszystko pamiętam. Nawet aż za dobrze- Zapadła niezręczna cisza, która została przerwana przez kelnera, który doniósł blondynce szarlotkę.
Spojrzałam przelotnie na zegarek i zerwałam się z krzesła- Muszę iść. – Szepnęłam i delikatnie obtuliłam Mercedes moimi szczupłymi ramionami.  Blondynka kiwnęła tylko głową i posłała mi blady uśmiech.
Zarzuciłam swój kaszmirowy sweterek na ramiona i wyszłam z kawiarni, o czym zakomunikował malutki dzwoneczek wiszący nad drzwiami.
Szybkim krokiem szłam zatłoczonym chodnikiem.
Co chwila ktoś się przepychał lub ktoś na kogoś krzyczał.
Kocham to miasto, ale czasem mam marzenie żeby iść sobie spokojnie ulicą, nie słyszeć pracujących silników samochodowych i nie czuć spalin unoszących się w powietrzu.
Iść chodnikiem i nie bać się, że ktoś cię przetrąci lub skrzyczy, że za wolno spacerujesz.
-Znowu się spotykamy- Do moich uszu doszedł głos, który wprost ociekał jadem.
Gwałtownie odwróciłam głowę do tyłu i stanęłam jakbym była sklejona z ziemią.- Nie sądzisz, że to przeznaczenie?- Zaśmiał się pogardliwie i miałam wrażenie, że skanuje mnie wzrokiem.
-To raczej ty mnie śledzisz- Wysyczałam cicho przez zęby.
Ponownie na jego twarzy zagościł żmijowaty uśmiech.
-Słoneczko przede mną i tak nie uciekniesz- złapał mój nadgarstek i czułam jak jego dłoń zaciska się na nim.  Sam jego dotyk sprawiał, że ciało w tym miejscu paliło się żywym ogniem.
Miałam wrażenie, jakby igły wbijały mi się w skórę.
-Nie rozumiem- Mój głos zaczął się łamać a ja coraz bardziej przygryzałam wewnętrzną część policzka, by nie dać uwolnić się łzom.
-Czego?- Zaśmiał się szyderczo i jeszcze mocniej zacisnął swój uścisk.
Poczułam jak moja dłoń sztywnieje i zaczyna mrowić.
-Dlaczego chcesz zniszczyć mi życie?- Przybliżyłam się do jego twarzy i spojrzałam mu prosto w oczy.
-A co nie było ci ze mną dobrze?- Zapytał się retorycznie i ponownie na jego twarzy zaistniał szyderczy uśmiech.
-Błagam cię- Wywróciłam oczami jednak od razu tego pożałowałam, bo poczułam jeszcze mocniejszy ucisk na nadgarstku.
-Tyle dla ciebie zrobiłem a ty tak mi się odpłacasz?- Prychnął mi w twarz i zaczął się przybliżać.
Przekręciłam głowę w bok by nie czuć jego oddechu na twarzy.
-Byłeś mi tylko potrzebny do pozbycia się problemów- Odsunęłam się od niego i zaczęłam rozglądać się po ulicy. – Zresztą ty dobrze o tym wiesz- Zacisnęłam usta by nie wypłynęły z nich niepotrzebne słowa.
-Byłem tylko byś zapomniała o problemach?- Zaśmiał mi się prosto w twarz. Kiwnęłam niepewnie głową i spuściłam wzrok.- To teraz ja będę twoim problemem- Rozszerzyłam oczy, a mój oddech stawał się coraz szybszy. Czułam jak moje serce bije ze zdwojoną mocą i miałam wrażenie że chce wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. – A o mnie tak łatwo nie zapomnisz- Zacisnęłam pięść i zaczęłam brać miarowe oddechy by się uspokoić. W pewnej chwili, gdy naszedł mnie nagły przypływ odwagi, zdecydowanym ruchem wyrwałam swój obolały nadgarstek z uścisku Nathana i zaczęłam biec przez siebie jak najszybciej.
Nie zważałam na to, że paru ludzi się na mnie wydarło za to, że na nich wpadłam.
Szłam szybko przed siebie, a po policzkach swobodnie spływały mi łzy.
Po chwili usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
Moje serce ponownie zaczęło mi walić, a ja przyśpieszyłam swój bieg.
Coraz szybciej biegłam a krzyki i tak nie ustawały.
Poczułam jak ktoś w jednej chwili chwyta mnie za ramię.
Odwróciłam się w tył i dostrzegłam przez łzy dobrze zbudowanego mężczyznę.
-Martina?- Pyta zszokowany szatyn, a ja od razu rzucam mu się w objęcia.
Czuję jak jeszcze mocniej przyciska mnie do siebie i zaczyna gładzić mnie po włosach.
-Co jest?- Pyta się oszołomiony i odsuwa mnie od siebie na odległość jego ramion.
-Nie kłóćmy się więcej- Patrzę na niego załzawionymi oczami.- Cholernie cię przepraszam- Ponownie wtuliłam się w jego tors, a on pocałował mnie w czoło.
-Nie przejmuj się już wszystko dobrze- Posłał mi swój delikatny uśmiech i chwycił moje dłonie.
-A tak w ogóle to, dlaczego przede mną uciekałaś?- Zaśmiał się delikatnie i zaczął gładzić kciukiem moją rękę.  Zaczęłam się rozglądać dookoła i nerwowo uśmiechać.
-Nie słyszałam cię jak mnie wołałeś- Wymyśliłam pierwsze lepsze kłamstwo i starałam się nie patrzeć mu w oczy.
-To chyba głucha jesteś- Perliście się zaśmiał pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby- Musisz iść do laryngologa- Zaczęłam się bawić moją bransoletką ,a swój wzrok skupiłam na czubkach moich wiosennych botków.
-Zabierzesz mnie do domu?- Rzuciłam szybko, chcąc zmienić trudny dla mnie temat.
-Jasne skarbie- Odsłonił swój nadgarstek i spojrzał na zegarek, wcześniej zasłonięty mankietem od koszuli.–Ale chyba mam lepszy pomysł. – Posłał mi uśmiech i chwycił moją kruchą dłoń.
-Zaskocz mnie- Uniosłam do góry brew i ruszyłam razem z szatynem przed siebie.
-Zabieram cię do restauracji na randkę- Zatrzymał się na chwilę i musnął ustami mój policzek.

***
Hej wszystkim.
O Jezu udało mi się coś wyskrobać.
Myślę, że jak na mój brak weny i czasu, rozdział nie jest taki zły.
Martyna prawie wcale nie narzeka cieszcie się, takie coś nie zdarza się często XD
Notatka też będzie krótka to kolejny powód do radości :

Ostrzegam, że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział.
Mam drobne problemy prywatne, koleżeńskie, szkolne,rodzinne i tak dalej xDD
Muszę najpierw uporządkować sobie życie, a potem skupię się na rozdziale.
Wybaczcie ;*
Jeśli są jakiekolwiek błędy to wybaczcie.
Nie miałam ochoty już ich poprawiać.
To by było na tyle.
A i nabijajcie wyświetlenia, bo OS na 50 000 wyś. już jest gotowy i czeka tylko na publikacje.
Chociaż może to jest bardzie One Part..Dobra nie ważne xD
SZANTAŻ----------->>>>>>>>>>>>>>>>>
20 kom >>>> next

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Problemy...Ehh te problemy. Wierzę w Ciebie i wiem, że je pokonasz 💟 Zawsze możesz na mnie liczyć także śmiało możesz pisać. Wieczorami jak coś. Ciężko mnie złapać wtedy, ale powinnam być. Jakby coś to możesz mnie wtedy udusić. Pozwalam ❤

      Mechi już wie o kłótni Jortini. No cóż. Braciszek wszystko jej powiedział. Szkoda, że sam nie wie co dręczy jego dziewczyne. Z czasem się dowie. A może wtedy nie być już tak kolorowo.

      Nathan znowu ją dorwał. Teraz na pewno nie będzie ciekawie. Uhhhh co za typ!
      Jorge zabiera Tini na randkę. Nareszcie się pogodzili.

      Cuuuddooowny jak zwykle!
      Trzymaj się cieplutko!
      Rozwiąż swoje problemy!
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Mega *-*
    Ten cały Nathan to kompletny debil i już -.-
    Zapraszam do siebie na 29 jak jeszcze nie wpadłaś ^^
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Twoja Natalka ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przepraszam ze tak późno i tak mało. Ale ja nie umiem nic skomentować ostatnio. Dzi bedzie szybko i mam nadzieje ze sie nie obrazisz.
    Wypad Mechi z Tini i gadane o naszym Jorge Aww. W sumie ja od początku wiedziałam ze sie pogodzą. Potem ten człowiek który myśli ze jest fajny a nie jest. Wg za kogo on sie ma? Ona nie moze sie tak dac. Chociaż cos dobrego... Jortini idzie na randkę. Cos przyjemnego. Martwię sie o Tini, plis żeby to zakończenie było happy a nie anty happy bo ja przyjdę i z dupy nogi powyrywam.
    Rozdział cudenko, wspaniały!
    Czekam na kolejne cudeńka.
    Dużo weny maleńka!
    Przepraszam ze tak mało 😔💞
    Kocham i całuje
    Twoja
    Rosee 😔💖

    OdpowiedzUsuń
  4. No co ja tu będę mówić?? 🌈
    Dobrze znasz moją opinię 😍
    Blog i każdy rozdział cudny 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń

.
.
.
.
.
.
template by oreuis