środa, 30 grudnia 2015

Notatka




Hej!
Ja dzisiaj tylko tak na szybko, bo nie chcę Wam zajmować cennego czasu, na czytanie długich i bezsensownych notatek.
Po pierwsze:
Ostatnio, w tamtym tygodniu, nie pojawił się rozdział.
Wiem, jestem tego całkowicie świadoma.
Ja naprawdę nie mam pojęcia, jak to się stało.
Myślałam, że w sobotę mamy coś na kształt wtorku, albo środy, przyrzekam.
To chyba wszystko przez Święta, które mi namąciły w głowie.
Oczywiście też nie miałam za dużo czasu na pisanie, bo nie oszukujmy się nie chciałam siedzieć z laptopem przy gościach.
*Koniec moich usprawiedliwień.*
Rozdział pojawi się na pewno w tą sobotę. Także wyczekujcie ;)
Po drugie [WAŻNIEJSZE]
Jutro jest ostatni dzień kiedy można wysłać pracę na konkurs!
To już jest ostatni termin i na pewno nie będzie przedłużany.
Więc czekam tylko do jutra!martynaosiek2@gmail.com
Podaję Wam jeszcze raz mój adres, żebyście nie musieli za dużo szukać.
Okej to chyba na tyle. Do soboty <3

piątek, 25 grudnia 2015

Merry x-mas



Chciałabym życzyć Wam wszystkim Wesołych Świąt!
Żebyście spędzili je razem z rodziną, w miłej, przyjemnej atmosferze.
By te Święta były jeszcze lepsze od poprzednich.
Bogatego Gwiazdora, Mikołaja, Dziadka Mroza.... Po prostu dużo prezentów.
A najbardziej życzę Wam szczęścia i zdrowia, bo to chyba najważniejsze.
Żebyście spotkali swoich idoli i żebyście po prostu czerpali radość z życia, ponieważ jest ono tylko jedne.
Życzę Wam żeby wszystko układało się po Waszej myśli i byście byli z siebie zadowoleni oraz żebyście zawsze dążyli do swojego celu, który sobie wyznaczyliście. 
Wiem, że może te moje życzenia to nie żadna rymowanka, nie są jakoś wyszukane i wyniosłe, ale płyną prosto z serducha i..... Wesołych Świąt <3

sobota, 19 grudnia 2015

XXXII rozdział - Muszę nadrobić zaległości.


                                                      Rozdział dedykowany Maddy <3
 

                                              "Boję się stracić ludzi, których kocham.
                                                                      Boję się samotności.
                                                               Boję się obudzić i zdać sobie sprawę,

                                                                            że nie ma już nikogo przy mnie..."


-Powiecie coś wreszcie?- Zniecierpliwiona ponagliłam ich do odpowiedzi.
Stoję tutaj może od jakiejś godziny, a oni nadal milczą. Chociaż bardziej prawdopodobne jest to, że stoję tutaj od minuty tyle, że dla mnie to jest wieczność. Zauważyłam, że tata jakby obudził się z transu.
-Zaskoczyłaś nas tą informacją.- Nareszcie zmusił się do wypowiedzenia czegoś.
Nie wiem, dlaczego są tacy zdziwieni. To chyba jest jasne. Mam dwadzieścia lat.
Ludzie w moim wieku często mają już nawet założone rodziny, więc co w tym dziwnego, że chcę zamieszkać sama. Nie mogę cały czas żyć pod kloszem.
-Tato. Przecież to nic takiego.- Wywróciłam oczami.
Wiem, że może to trochę niedojrzałe, ale w tym momencie jestem zdenerwowana i nie obchodzi mnie czy jest to dziecinne.
-Ale dobrze wiesz, że ze względu na twój stan, wolałbym cię mieć na oku.- Wstał i podszedł do mnie.
-Jaki stan? Przecież dobrze wiesz, że wyszłam z tego i nie mam zamiaru drugi raz popełnić takiej samej głupoty!- Podniosłam głos i spojrzałam na niego gniewnie.
-Martina, dobrze wiesz, że twoja choroba to nie były przelewki.- Odpowiedział mi takim samym tonem.
-Nie możecie cały czas mnie traktować jak małą dziewczynkę! Jestem już dorosła i mogę o sobie decydować.- Zaczęłam gestykulować rękami.
-A co z pracą? Myślisz, że rachunki się same opłacą?- Założył swoje ręce na wysokości klatki piersiowej.
Kiedyś ten gest przyprowadzał mnie do porządku, jednak teraz już na mnie nie robi wrażenia.
-Znajdę pracę i dopiero wtedy się wyprowadzę. Myślisz, że jestem tak strasznie nie odpowiedzialna?- Posłałam mu pytające spojrzenie i stanęłam w takiej samej pozie jak on, by go trochę sprowokować.
Mówisz, że jesteś dorosła, a zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko.
Moja podświadomość wybrała nieodpowiedni moment na docinki.
Widziałam jak jego wyraz twarzy się zmienia.
Wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze, które zgromadziło się w jego płucach.
-Nie. Nie zgadzam się. Na razie nie.- Powiedział aż nader spokojnym głosem, za to ja gotowałam się w środku. Czułam jak puszczają mi nerwy i to naprawdę nie wróży nic dobrego. Bynajmniej dla mojego ojca.
-Nie pytałam cię o zdanie- Gniewnie prychnęłam.- Poinformowałam cię tylko o tym, jakie mam zamiary na najbliższy czas.- Napięcie odwróciłam się w stronę drzwi i stanowczym krokiem wyszłam, a raczej wymaszerowałam z kuchni. Poszłam do swojego pokoju. Jeszcze mojego.
Usiadłam na łóżku po turecku i głośno westchnęłam. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Mruknęłam proszę, a do pomieszczenia weszła żona ojca. Chce mnie udobruchać i przekonać do zmiany swojej decyzji oraz prawdy swoich racji? Z przykrością stwierdzam, że jej się nie uda.
-Wiesz, że tata tak samo jak ja chcemy dla ciebie dobrze- Usiadła koło mnie i zaczęła gładzić moje ramię.
-Wiem, ale Angie- Jęknęłam z niezadowolenia- Jestem dorosła. Zrozum mnie. Nie chce całe życie siedzieć wam na głowie. –Spojrzałam na nią błagalnie. Usłyszałam jej głośne westchnięcie.
-Martwimy się o ciebie. Nie chcemy żebyś przechodziła to jeszcze raz.
-Nie doprowadzę się do tego. Ja już nie mam problemów z sobą. Znajdę pracę i udowodnię wam, że możecie mi zaufać.- uśmiechnęła się lekko. Wstała z łóżka i bez słowa wyszła z pokoju.
Wiem, że źle postąpiłam wykłócając się z moim ojcem.
Gdybym miała szansę, rozegrałabym to wszystko inaczej. Powinnam dać mu czas na przemyślenie tego. Jednak ja wiem, że on mnie kocha i będzie mnie wspierał niezależnie, jaką decyzję podejmę.
Potrzebuje czasu żeby oswoić się z tą informacją.
Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Przeleciałam wzrokiem w poszukiwaniu swojego telefonu.
Wzięłam biały przedmiot do ręki napisałam SMS do Mercedes i Lodo.
Nie widziałam się z nimi od bardzo dawna. Może parę razy w tym ośrodku, ale to nie to samo.
Przecież siedzenie w celi na niewygodnym łóżku, jest niczym w porównaniu do kawiarni, w której plotkujesz z przyjaciółkami. Zabrałam swoją torebkę oraz dzianinowy żakiet z szafy.
Ruszyłam w kierunku naszej kawiarni. Strasznie długo w niej nie byłam.
To takie dziwne uczucie. Po paru latach wracasz do rodzinnego miasta i poznajesz je na nowo.
Każde wcześniej znane ci miejsce jest inne. Dopiero wtedy doceniasz to, co miałaś.
Takie przyziemne rzeczy, na które nikt nie zwróciłby uwagi dla ciebie mają znaczenie.
Każda ławka w parku wiąże się z inna historią i jest czymś wyjątkowym.
Niepewnie otworzyłam drzwi do lokalu. Zaczęłam rozglądać się dookoła i analizowałam wystrój.
Porównałam go z obrazem, który zapamiętałam i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że nic się tu nie zmieniło. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaciągnęłam się zapachem kawy pomieszanej z wanilią i cynamonem, która kojarzy mi się tylko z tym miejscem.
Przy stoliku pod oknem zauważyłam moje przyjaciółki. Widzę, że nasze zwyczaje również nie uległy zmianie. Ruszyłam niepewnym krokiem jednak za chwilę odzyskałam pewność siebie.
Delikatnie się do nich uśmiechnęłam, a one podeszły do mnie i od razu się do mnie przytuliły.
Po chwili zastanowienia wtuliłam się w nie jeszcze mocniej oraz zaciągnęłam się zapachem ich pomieszanych perfum. Usiadłyśmy przy stoliku, a za chwile podszedł do nas kelner.
Dobrze, jedyne, co tutaj jest inne to obsługa. Nie znam ludzi, którzy tu pracują, a wcześniej mogłam ich wymienić z imion i nazwisk. Muszę nadrobić zaległości.
Składamy zamówienie, po czym każda za nas posyła sobie uśmiechy.
-Cieszę się, że nareszcie do nas wróciłaś- Odzywa się, jako pierwsza Lodo.
Jej styl też się zmienił. Zresztą tak samo jak Mercedes.
Wszystkie dorosłyśmy i to jest normalne, że nasz ubiór też uległ zmianie.
-Też jestem szczęśliwa. Znowu mogę być z wami, z rodziną- Przyniesiono nam nasze zamówienie, a my w podzięce delikatnie uśmiechnęłyśmy się w kierunku kelnera.
Zamoczyłam swoje usta w gorącej cieczy.Moja ulubiona kawa, do tego szarlotka na gorąco i przyjaciółki.
Czego chcieć więcej?
Po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka od telefonu. Mechi wyciągnęła swojego Samsunga i już miała odebrać połączenie, jednak spojrzała na ekran i wytrzeszczyła oczy.
Odeszła od naszego stolika i dopiero wtedy zaczęła rozmawiać.
 Popatrzyłam porozumiewawczo na Lodo jednak ona tylko wzruszyła ramionami.
-Miałyście jakiś kontakt z Cande?- Zadałam niepewnie pytanie, gdy blondynka z powrotem usiadła na swoim krześle. Kobiety popatrzyły na siebie i kiwnęły głową na nie.
-Odkąd wyjechała nie zadzwoniła ani razu. Próbowałam się z nią skontaktować, ale nie odbiera i nie odpisuje na SMSy- Mechi pokręciła głową z rozczarowaniem. Mówiłam już, że krótko przed moim wyjazdem Cande się ulotniła? Zaczęło się do tego, że nie było z nią kontaktu i nie dawała znaku życia.
Później napisała nam ,że mamy się nią nie kontaktować, bo jest daleko stąd.
I wtedy słuch o niej zaginął. Tak jak planowała zaczęła od nowa.
Mam nadzieję, że jest szczęśliwa, jednak mimo wszystko brakuje mi jej.
-A co u ciebie?- Lodo ożywiła się i zaczęła konsumować swojego sernika z malinami.
-Chcę znaleźć pracę i się wyprowadzić.- Moje przyjaciółki zamarły i patrzyły na mnie z szeroko otwartymi oczami. Nie wiem, dlaczego wszystkich to tak dziwi.
One przecież mieszkają same, a ja nie mogę, ponieważ kiedyś miałam problemy. –Błagam was nie patrzcie na mnie tym wzrokiem, zresztą i tak zdania nie zmienię. – Popatrzyłam na nie spod byka.
One posłały sobie dziwne spojrzenia.
-Na pewno to dobry pomysł?- Ostrożnie zaczęła Mechi.
-Może poczekaj jeszcze chwilę, jak wszystko się unormuje…- Spojrzała na mnie błagalnie Włoszka.
-Kolejne- szepnęłam sama do siebie. Cholera! Ludzie! Jestem już dorosła. Westchnęłam głośno i pokręciłam głową.- Dobra to nie ma sensu.- Wstałam z krzesła i zabrałam żakiet z oparcia krzesła.
Zarzuciłam go na ramiona i wzięłam telefon, który leżał na stoliku oraz wsadziłam go do torebki.
-Cześć. Do zobaczenia- Rzuciłam w stronę moich przyjaciółek i wszyłam z lokalu.

***
Dzisiaj będzie krótko i zwięźle <3
Po pierwsze kocham Was, za wszystko <3
Za wasze komentarze, za wyświetlenia (ponad 20k) <3
Za to, że tu ze mną jesteście i zawsze mogę na Was polegać <3
Kocham Was <3
Po drugie.
Złóżcie życzenia Horhesowi na TT i życzcie mu duuuuuużo Jortini XDDD
(Tak wiem, moje urojenia. Nie musicie mi ich wypominać xD)
Po trzecie każdy kto przeczytał ten kiepski, badziewny, niefajny  rozdział niech napisze chociaż kropkę <3
Ale proszę <3 KAŻDY bez wyjątku <3 ;**
Po czwarte. Przypominam, że jeszcze tylko półtora tygodnia na wysyłanie prac na konkurs!
Buziaki <3 AHA! Jeszcze coś! W najbliższym czasie mam dla Was niespodziankę, jednak musicie być cierpliwi i trochę poczekać <33


sobota, 12 grudnia 2015

XXXI rozdział - Nareszcie koniec.

 
                                                
Rozdział dedykowany
Cysia Verdas <3 Kocham miśka ;*

                                                     "Niektórych problemów nie da się przeskoczyć.
                                                            Trzeba po nich przejść bosymi stopami,
                                                                   nie zważając na to, że boli."




Nareszcie opuszczam to chore miejsce. Dwa lata spędzone w tym zakładzie. Chyba tak mogę go nazwać.
Byłam zamknięta w czterech ścianach i co chwilę przesłuchiwana przez psychologów.
Z daleka od rodziny, przyjaciół, mojego kochanego Buenos Aires…
Jasne Lodovica i Mercedes przyleciały do mnie parę razy, ale przecież one też miały obowiązki.
Tym bardziej, że był ostatni rok w Studiu, którego nie skończyłam przez moją „chorobę”.
Równe dwadzieścia cztery miesiące spędzone w tym miejscu zmieniają człowieka.
Ja również się zmieniłam. Z niewinnej i optymistycznej nastolatki stałam się dorosłą i odpowiedzialną osobą…
Twardo stąpam po ziemi i jestem inna. Moje włosy też się zmieniły. Skróciłam je do ramion i przefarbowałam na blond. Nie wiem czy to zmiana na lepsze czy na gorsze jednak mało mnie to obchodzi.
Ważne, że lubię się taka, jaka jestem. Ale może zacznę od początku.
Więc jak się okazało wcale nie byłam w ciąży, tak jak wcześniej podejrzewałam.
Te wszystkie objawy, które były uderzająco podobne do tych w stanie błogosławionym, okazały się zupełnie czymś innym. Otóż następnego dnia poszłam razem z Angie do ginekologa, a ten nie mówiąc nam, o co chodzi skierował mnie do psychologa. Finalnie zdiagnozowano u mnie zaburzenia psychiczne związane z odżywianiem, prościej -bulimia. Podświadome zmuszanie się do zwracania jedzenia.
Kiedy tata się o tym dowiedział wysłał mnie do ośrodka gdzie walczą z tą chorobą.
Jeden z wielu minusów tego miejsca- Jest ono w Amsterdamie. Przez te dwa lata mało widywałam moich bliskich. Miał to być rok, jednak doszły małe komplikacje z moim stanem psychicznym i pobyt się przedłużył. Teraz wracam. W pełni wyleczona z zaburzeń i odmieniona.
Wcale nie jest mi smutno, że opuszczam to miejsce. Zresztą, komu by było?
Wpakowałam ostatnią bluzkę i zapięłam walizkę. Rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniu, czy na pewno niczego nie zapomniałam. Oparłam się o framugę drzwi z walizką w ręce, dzięki czemu miałam wspaniały widok na moją celę.
-Nareszcie koniec- Szepnęłam sama do siebie i zatrzasnęłam z impetem drzwi. Ruszyłam w stronę wyjścia ciągnąc za sobą moją ogromną walizkę. Złapałam taksówkę, która mnie zawiozła na lotnisko.
Po godzinie siedziałam już w samolocie zapięta pasami i czekająca na start tej ogromnej maszyny.
Mimo, że to nie jest mój pierwszy lot, boję się. Postanowiłam nie myśleć o tym i zasnąć.
Z głębokiego snu obudził mnie głos wydobywający się z głośników znajdująch się tuż nad moją głową.
Nawet te fotele w samolocie są wygodniejsze od łóżek tam w Amsterdamie.
Przeciągnęłam się i zanim się obejrzałam z powrotem wylądowaliśmy na ziemi.
Rozejrzałam się po lotnisku by znaleźć mojego tatę, który miał po mnie przyjechać.
-Cześć tato.- Przywitałam się z nim.
-Nareszcie jesteś- Uśmiechnął się do mnie i mocno mnie przytulił- Tęskniliśmy-Po chwili chwycił rączkę od mojej walizki i powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Co u was się zmieniło?- Przerwałam ciszę panującą w pojeździe.
-Wszystko po staremu. Cieszysz się, że nareszcie zobaczysz Lucasa?- Posłał mi promienny uśmiech.
Przez to całe zamieszanie związane z moją chorobą, nawet nie miałam okazji zobaczyć mojego brata, który ma już dwa lata.
-Dobrze wiesz, że tak. Jest chociaż trochę podobny do mnie?- Tata zaśmiał się, jednak nie zdążył mi opowiedzieć na zadane pytanie, ponieważ dojechaliśmy pod nasz dom.
-Tini!- Wykrzyczała Angie i rzuciła mi się na szyję, kiedy tylko przekroczyłam próg domu.
Oddałam jej uścisk i posłałam szeroki uśmiech, który odwzajemniła.
-Dobra to gdzie jest ten mój brat?- Ponownie uśmiechnęłam się delikatnie do nich i podążyłam za żoną mojego ojca. Tak, żoną. Zdążyli się pobrać jeszcze przed tymi całymi wydarzeniami związanymi ze mną.
Weszłam do małego pokoiku, który jeszcze przed moim wyjazdem był graciarnią.
Dziś jest on królestwem najmłodszego członka naszej rodziny.
Wszystkie ściany były pomalowane na kolor błękitny.
W kącie stało duże dziecięce łóżeczko z baldachimem, a naprzeciwko znajdowała się duża komoda w kolorze olchy. W całym pokoju panował artystyczny nieład przez porozrzucane zabawki na podłodze.
Jednak to dodawało urok temu pomieszczeniu. Na samym środku można było zauważyć mały stoliczek koloru zielonego, a na nim różne zabawki, którymi bawił się mały chłopiec.
Kiedy spostrzegł się, że ktoś go obserwuje, wstał z podłogi i chwiejnym krokiem podszedł do nas.
Patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem a ja od razu mogę powiedzieć, że oczy ma podobne do moich.
Znaczy ma oczy po tacie, bo to właśnie po nim je odziedziczyłam i najwidoczniej on również.
Przyglądał się dziwnym wzrokiem raz mi a raz na swoim rodzicom.
Posłałam mu niepewny uśmiech i kiedy podszedł bliżej przykucnęłam, by móc spojrzeć mu w oczy.
Lucas od razu podbiegł do Angie i schował się za jej nogą. Kobieta pogłaskała go po główce i tak jak ja cicho się zaśmiała. Ten widok był rozczulający. Angie przykucnęła do niego i pocałowała w mały nosek.
-Kochanie to jest Tini- Wskazała na mnie ręką- Ona jest twoją straszą siostrą.- Uśmiechnęła się do niego i wyprostowała.  Szatynek odbiegł od nas i znów usiadł przy stoliczku, przy którym niedawno się bawił.
Podeszłam do niego i usiadłam po turecku. Chłopczyk posłał mi niepewny uśmiech i przysiadł się koło mnie. Zauważyłam kontem oka jak Angie i tata wyszli z pokoju, zostawiając nas samych.
-Cześć mały- Pogłaskałam go po głowie- Od dzisiaj będziemy razem mieszkać, wiesz?- Lucas pokiwał głową na tak i zaczął wymachiwać swoimi rączkami.
-Idziemy się pobawić?- Powiedział lekko sepleniąc. Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę półki, na której znajdowały się zabawki. Puścił moją dłoń i zaczął podskakiwać do góry.
Zaśmiałam się cicho na ten widok. Lucas spojrzał na mnie i uśmiechnął się uroczo.
-Co chcesz?- Wzięłam go na ręce, by mógł dosięgnąć swój cel.
-To- wskazał paluszkiem na dużego pluszowego misia i wziął go do ręki.
Usiadłam razem z nim na podłodze i wzięłam drugiego, niebieskiego pluszaka, który leżał na stoliku.
-A ja mam tyle latek- Powiedział ni stąd ni zowąd i nieudolnie pokazał swoje dwa palce.
Zaśmiałam się na ten widok.
-Mama i tata mówili ci coś o mnie?- Spytałam się Lucasa, który był zajęty misiem.
Mały lekko kiwnął głową na tak. Jak na dwulatka jest bardzo grzeczny i mądry.
-Za chwilę przyjdę dobrze?- Pocałowałam go w policzek i zeszłam po schodach do kuchni.
Muszę coś załatwić. Wiem, że mogą mi nie pozwolić, ale trzeba spróbować. Przecież jestem pełnoletnia.
-Tato, Angie jest sprawa- Zastałam ich w kuchni jak siedzieli przy stole i pili kawę. To już taki rytuał.
Tata podniósł na mnie wzrok i pokazał gestem ręki, żebym mówiła dalej. Wzięłam głęboki wdech.
-Chciałabym sama zamieszkać- Powiedziałam na jednym tchu patrząc raz na kobietę, a raz na mężczyznę znajdujących się przede mną. – Jestem już dorosła. Dobrze wiecie, że moje problemy zdrowotne są już za mną. Psychiczne zresztą też.- spuściłam wzrok na swoje sandały na koturnach. Tak, mój styl też się zmienił- Ile jeszcze będę z wami mieszkać? Nie mówię, że wyprowadzam się już dzisiaj, jeszcze trochę zostanę tutaj i nacieszę się wami i Lucasem. – Zakończyłam swój monolog i niepewnie się do nich uśmiechnęłam.  Tata milczał, Angie też. Z ich min nie mogłam niczego wyczytać. Nie wiem, co to wróży.

***
KABUM!!! Jesteście w szoku? XD
Wiem wiem, teraz chcecie mnie pewnie zakopać żywcem a później odkopać i znowu zabić.
Okej. Rozumiem.
Zdeptałam Wasze marzenia o ciąży i małych Blancach.
Możecie wziąć w dłoń swoje grabie, łopaty, pochodnie czy co tam jeszcze macie.
Nie podoba mi się ten rozdział.
Jest taki bez składu i ładu.
Brak weny, oczywiście wcale mi tego nie ułatwia.
Ale dobra.  Musicie mi wybaczyć ;c
Szkoła i nauczyciele też nie są po mojej stronie, bo teraz mam taki nawał, że ledwo nadążam wpisywać wszystkie kartkówki i sprawdziany do kalendarza... Taa.
Koniec marudzenia. Opowiedzcie mi co tam u Was? <333
Spadała ostatnio liczba wyświetleń i komentarzy ;'c
Miałam nie marudzić i chyba mi się nie udało XD
Dziękuję wszystkim co wysłali pracę na konkurs <3
Widzę, że będę miała cholernie trudne zadanie XD
Wszystkie OS są wyjątkowe i wyłonić tylko 3 miejsca... WOW.
Przypominam, że nadal możecie wysyłać swoje pracę na konkurs do 31. 12! <3
To by chyba było na tyle <3
Pozdrawiam słoneczka ;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;o

środa, 9 grudnia 2015

WAŻNE -Do odważnych świat należy [Aktualizacja]



    Od razu zacznę, że długo się nad tym zastanawiałam.
Ten post już od paru dni gościł w moich kopiach roboczych.
Więc nie zawieszam, nie usuwam ani nie odchodzę z bloga.
Przepraszam, ale nie tym razem XD Musicie się ze mną jeszcze męczyć <3
Ale oczywiście miałam się tu nie rozpisywać i nie zanudzać Was, jednak mi to nie wyszło.
Żeby już nie przedłużać:
Organizuję konkurs na OS.
Nie wiem, czy będą jacyś chętni, jednak mam ogromną nadzieję, że tak.
Wierzę w Was <3
OS może być już opublikowany na waszym blogu, możecie go również napisać tylko na tę okazję.
Jeśli macie jakieś pytania to możecie mi je zadać w komentarzu, na moim [ASKU], lub wysłać e-maila.
Oczywiście jeśli zgłosi się mniej niż cztery osoby konkurs się nie odbędzie.
Od razu mówię, że nie ma się czego bać <3 Ja nie gryzę, a nawet jeśli, przez internet to nie możliwe :')))
Zapraszam wszystkich do wysłania swoich prac! Z chęcią je wszystkie przeczytam. A teraz formalności:
-OS może być o każdej parze, byle byłaby związana z serialem Violetta i aktorami z tego serialu.
Czyli np. Dieletta, Leonetta, Naxi, Caxi, Jortini, Jorvica, Ruggelaria itd...
-OS może być już opublikowany na waszym blogu.
-Opublikuję najlepsze trzy.
-Wysyłać możecie je na mój adres e-maila martynaosiek2@gmail.com
-Termin wysyłania prac to 8 grudzień 2015.
    *Nagrody! 
                                                                 -1 miejsce:
                                                ~ Promowanie bloga przez miesiąc
                                                   ~ Opublikowanie OS na blogu
                                                        ~ Dedykacja rozdziału.
                                                                 -2 miejsce:
                                               ~ Promowanie bloga przez 2 tygodnie
                                                   ~ Opublikowanie OS na blogu
                                                                 -3 miejsce:
                                                       ~ Dedykacja rozdziału
                                                    ~ Opublikowanie OS na blogu




[EDIT] Ostatecznie termin wysyłki przesuwam na koniec grudnia i to już jest ostatni czas na wysłanie. ;*
Czyli 31 grudzień.




.
.
.
.
.
.
template by oreuis