sobota, 25 czerwca 2016

One Shot - Oczami samotności (+50 000 wyś. i pierwszy rok na bloggerze )




Tyle planów, tyle idei i tak wiele ważnych słów, które muszą stanąć na naszej drodze i wejść butami do naszego życia, zostawiając w nim stały ślad.
Rozpalając w nas iskrę nadziei, że wszyscy ludzie są dobrzy, że świat jest idealny i bez najdrobniejszej skazy, że nasze życie może płynąć po naszej myśli, a marzenia mogą stawać się rzeczywistością.
A przecież wystarczy tylko parę słów ważnej dla nas osoby, które sprawią, że wszystkie wyobrażenia będą się wydawały tak realne i na wyciągnięcie ręki.


-Violetta- Szatyn lekko dźgnął dziewczynę w jej kościste ramię.- Violu- Powtórzył rozbawiony i czekał aż wreszcie odwróci swoje spojrzenie od ściany, która dla niej wydawała się bardzo fascynująca.- Vivi- Posunął się do ostateczności, która od razu poskutkowała.
-Hym?- Spojrzała na Leona ze zmarszczonymi brwiami i niezadowolonym wyrazem twarzy- Wiesz, że nienawidzę jak się do mnie tak mówi- Lekko uderzyła chłopaka jej drobną piąstką w tors.
-Tak się wpatrywałaś w te ścianę… Myślałem, że objawienia doznałaś- Zaśmiał się i wygodniej ułożył na łóżku szatynki, które okrywała fioletowa kołdra.
-Rozmyślałam- Violetta wywróciła oczami i zaczęła przypatrywać się szatynowi.
-Nad czym?- Posłał jej uśmiech ukazując przy tym małe zagłębienia w policzkach.
-Myślisz, że kiedyś osiągnę coś wielkiego?- Spuściła wzrok i odgarnęła swoje włosy za ucho.
-Dlaczego się pytasz?- Leon lekko się zaśmiał, za co został skarcony wzrokiem przez szatynkę.
-Ja mówię na poważnie- Zrobiła naburmuszoną minę, jednak nie zagościła ona długo na jej twarzy.
-Nie wątp w to, że  jesteś kimś wyjątkowym- Podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał Violettcie prosto w oczy.- Kiedyś, jak już wydasz własną płytę i wyruszysz w trasę koncertową, to ja będę siedział w pierwszym rzędzie na widowni i najgłośniej krzyczał twoje imię- Musnął wargami zaczerwieniony policzek dziewczyny i posłał jej szczery uśmiech.-Uwierz w siebie.



Oczy są odzwierciedleniem naszej duszy. Wszystkie nasze pragnienia są w nich zawarte.
Zawsze możemy z nich wszystko wyczytać.
Za każdym razem, kiedy patrzymy się w czyjeś oczy powierzchownie, możemy dostrzec w nich nasze odbicie. Lecz kiedy się zagłębiamy w czyjeś tęczówki zauważamy jego.
Widzimy tę osobę w całości, bez żadnej maski zakładanej przez codzienność, bez pancerza, który wzmacnia się przy każdym wypowiedzianym słowie.
Bez zbędnego makijażu, który nakłada samo życie, by zamaskować niedoskonałości.
Nasze oczy są jedyną prawdziwą częścią w naszym organizmie, która nie została zniszczona przez ludzkość i jej okropność.
Nasze oczy są nami w pełniej okazałości.
 Dlatego tak wiele osób boi się w nie szczerze patrzeć...


-Możesz przestać?- Zaśmiała się szatynka i ponownie ułożyła swoją głowę na umięśnionej klatce piersiowej chłopaka, którą w tym momencie okrywała koszula w niebiesko-czerwoną, drobną kratkę.
-Dlaczego?- Szatyn uśmiechnął się i przeniósł swój wzrok na granatowe niebo, na którym tej nocy nie było ani jednej ciemnej chmury.
-Bo mnie to krępuje- Policzki Violetty nabrały odcień koloru szkarłatnego, ale na jej szczęście chłopak tego nie zauważył, ponieważ na dworze panowała ciemność, którą lekko rozświetlał księżyc i jego małe towarzyszki na niebie.
-Znamy się od tak dawna, a ty jeszcze nie przywykłaś do mojego wzroku?- Leon spojrzał na szatynkę, a jego kąciki ust ponownie uniosły się ku górze.
-To nie jest takie łatwe-Zaczęła bawić się swoją srebrną bransoletką i starała się unikać spotkania ze szmaragdowymi oczami szatyna.-Chyba nigdy do niego nie przywyknę- Dodała i lekko uniosła głowę w górę.- Twój wzrok jest po prostu wyjątkowy- Szepnęła nieśmiało i zakryła swoją twarz włosami.
-Jest po prostu przepełniony miłością- Odpowiedział równie cicho i złapał drobną dłoń Violetty- Miłością do ciebie- Szatynka podniosła wzrok na chłopaka i jej usta mimowolnie ułożyły się w szczery uśmiech.


Samotność. Jest czymś nieodłącznym w naszym życiu.
Przecież każdy, chociaż na chwilę pozostał sam ze sobą. Jednak nikt nigdy nie chce być osamotniony.
Ludzie podświadomie szukają swojej drugiej połówki, bratniej duszy, kogoś kto będzie przy nas nawet wtedy kiedy zostaniemy sami.
Każdy boi się zostawać sam i dążyć samemu przez życie.
Tylko, czym naprawdę jest strach przed samotnością?  
Przecież wszystkie nasze lęki mają swoje wytłumaczenie.
Boimy się ciemności, bo nie wiemy co się może w niej znajdować.
A jakie wytłumaczenie ma lęk przed samotnością?
Boimy się, że ludzie, których kochamy nas opuszczą, że nas zostawią, a my będziemy zdani sami na siebie. Zdani na wszystkie złośliwości tego świata, przed którymi nie będziemy umieli się bronić. Przed którymi nikt nam nie pomoże uciec, bo będziemy sami.
Boimy się, że pewnej nocy obudzimy się i nikt nie będzie nam dawał swojego ciepła.
Nikt nas nie przytuli, nie pocieszy nawet na nas nie spojrzy, bo będziemy sami.
Boimy się po prostu utraty drugiego człowieka, który jest dla nas całym światem.


Po twarzy szatynki kolejny raz spłynęła gorzka łza, którą natychmiastowo wytarła.
Jednak jej policzek nie został suchy na długo, ponieważ od razu zaczęło się toczyć po nim jeszcze więcej kropli wody.
Violetta była zła na siebie za to, że jest tak strasznie bezsilna i nie może nic zrobić, za to, że się rozkleiła, chociaż obiecała mu, że nie będzie płakać...
Nie wyszło.

-Naprawdę musisz?- Szatynka kolejny raz zadała to samo pytanie.
Za każdym razem, kiedy je wymawiała miała nadzieję, że Leon odpowie „nie”,
jednak on jakby się uparł i jej marzenia zawsze legły w gruzach.

-Dobrze wiesz, że tak- Szatyn uśmiechnął się niemrawo, przez co bardziej wyszedł mu grymas.
-Nie możesz zostać?- Spytała ze łzami w oczach i lekko drżącą dolną wargą.
Leon spojrzał na nią pobłażliwie i tylko niechętnie pokiwał przecząco głową.
Położył delikatnie swoją dłoń na jej aksamitnym policzku i zaczął go gładzić kciukiem.
-Wolałbym tu być z tobą- Szepnął cicho, a po chwili zamknął szatynkę w żelaznym uścisku.
-A ja wolałabym zostać tu w twoich ramionach- Violetta odpowiedziała łamiącym się głosem.
-Jak już wrócę to cię z nich nie wypuszczę- Szatyn mocniej przycisnął do siebie drobne ciało swojej dziewczyny.
-Wrócisz?- Szatynka patrzyła takim wzrokiem, że pewnie gdyby Leon był sam już dawno po jego policzkach spływałyby łzy. Tak bardzo nienawidził jej cierpienia, a teraz sam jej je zadał.
-Obiecuję- Odpowiedział szybko by nie usłyszała jak drży jego głos. – Wrócę bo cię kocham.



Cześć kochani.
Zdziwieni?
Nie, od razu mówię że rozdziały jeszcze nie będą się pojawiały.
Było tu tak pusto więc stwierdziłam że to jest odpowiedni moment żeby dodać OS z okazji 50 000 wyświetleń.
Co z tego ze ta liczba wybiła mi już dobre parę miesięcy temu xD
Ten OS napisałam już potwornie dawno, ale zapomniałam o nim i zawieruszył mi się w wersjach roboczych.
To jest aktualnie ostatni OS jaki napisałam i na razie nie mam pomysłu na następny xD
Muszę przyznać, pewnie będzie w szoku, ale on mi się podoba.
Serio xD może nie jest jeszcze do końca taki jaki bym chciała ale biorąc pod uwagę to że pisałam go tysiąc lat temu i nadal mi się podoba to chyba nie może być taki zły.
Nie wiem w ogóle czy zdania które pisze się lepią ale są wakacje a ja już zapomniałam jak się pisze wypracowania, wyróżnia rodzaje białek czy daty bitew za czasów Cezara.
A wam jak minęło zakończenie roku i pierwszy dzień wakacji?
Ja jeszcze ich nie czuję ale myślę że jeszcze mi się to zmieni, kiedy w poniedziałek nie będę musiała wstać o 6.
Znowu mi taka długa notka wyszła :/
Rozdziały się niedługi pojawią, obiecuję ale dajcie mi jeszcze chwilkę.
Miłych wakacji słoneczka i do zobaczenia ;*


 

sobota, 11 czerwca 2016

EPILOG - Gwiazdy błyszczą kiedy się uśmiechasz


                                                         Rozdział z dedykacją dla każdego z Was

                                                    A gdy noc owije nasze umysły swoim
                                               ciemnym, nieprzeniknionym płaszczem,
                                  gwiazdy będą oświetlać nam drogę do naszych serc.

         
Stałam na balkonie, a swoje ręce oparłam o metalową barierkę.  
Moją twarz owiewał chłodny wiatr i lekko targał włosy, jakby chciał wywiać z mojej głowy wszystkie kłębiące się w niej słowa.  
Uniosłam głowę wysoko w górę i przymknęłam oczy.
W moim umyśle znajdowało się tyle myśli, że trudno było oddzielić jedną od drugiej. 

Wszystkie przylegały do siebie tworząc jeden wielki chaos.
Uchyliłam delikatnie swoje powieki, dzięki czemu mogłam dostrzec ciemne niebo,
które rozświetlały tylko świecące punkciki.  
Mimo tego jak bardzo się starałam nigdzie nie mogłam dostrzec księżyca.
I to był właśnie mój błąd.
Ludzie zawsze pragną więcej niż jest im dane. 
Dadzą im palec to będą chcieli dostać całą rękę. Tak samo było ze mną.
Co z tego, że dostrzegłam już miliardy gwiazd, nadal chciałam zobaczyć głównego bohatera nocy.  
Nie potrafiłam pojąć, że to właśnie gwiazdy są najważniejsze.
Jedni uważają, że te małe punkciki są jeszcze nienarodzonymi ludźmi, którzy tylko czekają by pojawić się na świecie.
I ile razy jakaś gwiazda spadnie, na ziemi pojawia się dziecko.
Czasem uważa się, że te ciała niebieskie są naszymi bliskimi, którzy już zniknęli z naszego świata.
Każdej nocy patrzą na nas z niebiańskiego widnokręgu i pilnują byśmy mogli spokojnie śnić.
Odganiają od nas wszystkie demony nocy i rozpędzają czarne koszmary z naszych snów.
Zajmują stałe miejsca na niebie i prowadzą nas przez życie, uważając byśmy nie popełnili żadnego błędnego kroku na naszej ścieżce.
Są jeszcze takie osoby, które nie dostrzegają w gwiazdach żadnej historii.
Gdy patrzą w niebo widzą w nich tylko nic nieznaczące, świecące punkty, znajdujące się na podniebnym firmamencie. 

Istnieją jeszcze tacy, którzy dostrzegają w tych małych diamentach jakieś niespotykane siły, magię.
Wróżą z nich, przepowiadają przyszłość i wierzą w ich niezwykłą moc.
Jednak jedno jest pewne. Nie ma na świecie osoby, która spoglądając w niebo nie zachwyciłaby się widokiem towarzyszek nocy.
A czym dla mnie są gwiazdy?
Ja dostrzegam w nich chwilę z mojego życia.
Gwiazdy są dla mnie każdym uśmiechem widniejącym na mojej twarzy.
Każda z nich jest moim uśmiechem pojawiającym się we wszystkich momentach mojego życia.
Jedne gwiazdy symbolizują uśmiech wymuszony i nieszczery- te świecą najlżej.
Inne są uśmiechem wywołanym przez ważne dla nas osoby- właśnie te są najbardziej widoczne na ciemnym niebie.
Patrząc w gwiazdy mogę dostrzec ile razy kąciki moich ust uniosły się do góry.
Ile razy w życiu byłam na tyle szczęśliwa, bym mogła się uśmiechnąć.
-Co robisz Tini?- Niespodziewanie obok mnie pojawił się szatyn, który jest odpowiedzialny za pojawienie się większości gwiazd. 
Jego pełne wargi idealnie wtopiły się w mój policzek, sprawiając, że prawie od razu stał się on zaróżowiony. –Kocham cię, wiesz?- Cicho szepnął, gdy jego usta znajdowały się obok mojego ucha.
Po wypowiedzeniu przez Jorge tych dwóch magicznych słów, moje kąciki ust natychmiastowo uniosły się ku górze.
-Widzisz?- Delikatnie wskazałam palcem na duży srebrny punkt znajdujący się na niebie- Właśnie stworzyłeś nową gwiazdę- Szatyn spojrzał na mnie niezrozumiale, unosząc jedną brew.
-To chyba dobrze?- Ułożył swoje ręce na moim wcięciu w tali, a swoją głowę oparł na moim kościstym ramieniu.  Zaśmiałam się na jego słowa i lekko westchnęłam.
-To oznacza, że jesteś dla mnie kimś wyjątkowym- Odwróciłam się do niego przodem i delikatnie złączyłam jego wargi z moimi.
Jestem pewna, że właśnie przez tego szatyna pojawią się jeszcze miliony gwiazd w moim życiu.

A ty? Wierzysz, że gwiazdy błyszczą kiedy się uśmiechasz?


***



Cześć kochani.
Tak długo to odwlekałam, do ostatniej chwili.
Tak bardzo nie chciałam dodawać dzisiaj tego epilogu.
Nie, nie dlatego, że jestem z niego niezadowolona, tylko dlatego, że oznacza on koniec.

Tak bardzo przywiązałam się do tych bohaterów, tej historii.
Jasne, nie jest ona idealna, perfekcyjna, ale jest moja

Mój pierwszy blog, pierwsze opowiadanie, pierwsi czytelnicy -WY
Mogłabym Was teraz zanudzić tym jaką radość wywołał u mnie każdy komentarz , każde wyświetlenie, ale po co?
Myślę, że czytając to opowiadanie od początku do końca (radzę lepiej nie czytać początku xD) widać jak ogromnie się zmieniłam, ja, mój styl pisania.
Nie doszłam jeszcze do perfekcji i raczej przez długi czas jeszcze nie dojdę, ale ciągle się uczę.
Są gorsze lub lepsze chwilę.
Nie wiem jak długo ten blog będzie istnieć, jak długo będę to wszystko ciągnąć, ale na razie zamierzam w tym trwać.

Nie może się obejść bez podziękować.
Mogłabym wymienić teraz w tym miejscu masę osób, ale tego nie zrobię, ponieważ zajęłoby mi to masę czasu a i tak bym pewnie kogoś pominęła.
Więc po prostu chcę napisać DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM.

Dziękuję stałym komentatorom oraz osobą, które zawitały tu tylko raz by mnie skrytykować.
Dziękuję każdemu z Was <3
I teraz co z nowym opowiadaniem?
Pojawi się to pewne.
Nie wiem czy uda mi się dociagnąć je do końca, ale się pojawi.
Blog przejdzie odnowienie, mam już szablon <33

Ale dajcie mi trochę czasu.
Na pewno wrócę na początku wakacji, obiecuję <3
Także jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia za parę tygodni <3

KOCHAM WAS <3
.
.
.
.
.
.
template by oreuis