sobota, 27 lutego 2016

XXXIX rozdział - Nie uśmiechaj się, bo się zakocham.

              
                                                                Rozdział z dedykacją dla BiszkoptowaAmi

                                                 Teraz spójrz mi prosto w oczy, poczuj bicie mojego serca.
                                                                                   Zapewniam cię, że będę.
                                                                            Wiem, że latając jestem z tobą.


Nachyliłam się energicznie i wcisnęłam ostatnią rzecz do ogromnego kartonu.
Starałam się wyprostować, co wcale nie było łatwe po trzech godzinach ciągłego zginania się w pół.
Podciągnęłam wyżej swoje bordowe dżinsy i rozejrzałam się po całym otoczeniu.
Strasznie tu pusto.
Dziwnie patrzy mi się na mój pokój, kiedy nie ma w nim żadnych zdjęć i ogromnej ilości bibelotów kurzących się na półkach.
Wzięłam głęboki wdech i na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
Zaczynam nowy etap. Sama.
-Tato skończyłam- Krzyknęłam wystarczająco głośno, by mężczyzna mnie usłyszał.
Po chwili zauważyłam go w drzwiach z Lucasem na rękach.
-Więcej tego nie mogłaś uszykować?- Zapytał się ironicznie z rozszerzonymi spojówkami.
-Tato, całe dwadzieścia lat spakować w sześć kartonów to i tak wyczyn- Poklepałam go delikatnie po ramieniu i odebrałam mu z ramion Lucasa.
Zeszłam na dół, gdy po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
Podeszłam do drewnianej konstrukcji z bratem na rękach.
Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłam osobę stojącą w progu.
-Hej- Stanęłam na palcach i delikatnie musnęłam policzek szatyna.
-Hej-Posłał mi swój delikatny uśmiech-Cześć młody- Nachylił się lekko i poczochrał Lucasa po włosach, na co mały serdecznie się zaśmiał.
-Po co przyszedłeś?- Odłożyłam Lucasa do kojca i spojrzałam na Jorge.
-A co nie cieszysz się?- Zaśmiał się i podszedł do mnie bliżej.
-Cieszę się, przy okazji jak już jesteś to pomożesz mi w czymś- Zarzuciłam ręce za jego szyję, a on swoje położył na moim wcięciu w talii.
-A w czym dokładnie?- Poruszył zabawnie brwiami, na co od razu zareagowałam radosnym śmiechem.
-W przeprowadzce głuptasie- szturchnęłam lekko jego ramię, na co on uniósł pytająco brew. – Mój tata jest na górze.- Skierowałam się do kuchni jednak w pół kroku się zatrzymałam i odwróciłam głowę w stronę nadal stojącego w jednym miejscu Jorge. – Powodzenia skarbie- puściłam do niego oczko, a on lekko się uśmiechnął i pokręcił głową z rozbawieniem.

~~~♦☺☺☺~~~
Oparłam się o futrynę drzwi i z uśmiechem przypatrywałam się pracy dwóch mężczyzn.
-Dużo jeszcze tego masz?- Zadał mi pytanie mój tata ocierający pot z czoła.
-Jesteście na końcówce- Zaśmiałam się, na co dostałam tylko ironiczne spojrzenie od Jorge. – Teraz jeszcze tylko przenieść to do bagażnika- Starałam się powstrzymać śmiech, gdy usłyszałam głośne westchnięcie ze strony dwóch osobników płci męskiej.
Przeniosłam wzrok w stronę mahoniowych drzwi, które zaczęły się uchylać.
-Cześć- Zobaczyłam Mercedes, której blond loki opadały kaskadami na ramiona- Były otwarte, więc weszłam- Wskazała kciukiem na drzwi i posłała nam zdziwiony uśmiech.
-Świetnie, że jesteś siostra, kolejna para rąk zawsze się przyda- Szatyn objął Mechi ramieniem, a ta tylko pokręciła przecząco głową.
-Kochany, ja tu przyszłam do Tini- Podeszła bliżej mnie i posłała mi uśmiech- I z tego co widzę ty też.- Zmierzyła Jorge wzrokiem od góry do doły, dziwnie marszcząc przy tym brwi.
Po chwili jednak odwróciła spojrzenie i rozglądnęła się po całym pokoju.
-Jak ci się udało przekonać twojego tatę?- Ściszyła głos i wykorzystała fakt, że mój ojciec poszedł do pokoju po ostatni karton.
-Negocjacje, szantaże, płacz, aż wreszcie sam doszedł do wniosku, że musi mnie wypuścić z gniazda- puściłam jej oczko i lekko się zaśmiałam.
-Dobra, koniec- Usłyszałam donośny głos mojego rodzica, który po chwili opadł bezwładnie na kanapę- Następnym razem zamawiamy firmę przeprowadzkową.- Wszyscy się serdecznie zaśmiali tylko mój tata był nader poważny.
-Pojadę z tobą i pomogę ci się rozpakować dobrze Tini?- Spytał się Jorge po krótkiej chwili ciszy, ja pokiwałam tylko głową i posłałam mu lekki uśmiech.
-Jak ty to ja też.- Zakomunikowała blondynka. Chwyciła mnie pod ramię i z podniesioną głową skierowała się do czarnego Audi,  a za nami ruszył jej brat lekko podśmiechując się pod nosem.
~~~
♦☺☺☺~~~
-Tini gdzie mam położyć ten karton z ciuchami?- Wykrzyczała Mercedes na całe gardło, podejrzewam że z pomieszczenia, w którym znajduje się moja nowa, jeszcze nie do końca zaaranżowana, sypialnia.
-Zostaw na podłodze, później je sobie poukładam-  Odpowiedziałam jej równie głośno i z powrotem wróciłam do ustawiania książek na półce w salonie.
-To chyba koniec- Odparł Jorge i opadł bezwładnie na kanapie. Zaśmiałam się lekko i spojrzałam na niego kątem oka. Trzeba mu przyznać, że to on z naszej trójki najbardziej się napracował.
Co jak co, jest jednym facetem w naszym gronie i to na niego przypadło noszenie i skręcanie wszystkich nowych mebli.
Jestem mu za to potwornie wdzięczna, bo w życiu bym sobie z tym nie poradziła.
Ja nawet nie wiem czym się różni śrubokręt krzyżykowy od…  tego drugiego śrubokręta.
-Nareszcie- dołączyłam do szatyna i przeczesałam swoje włosy dłonią- Siedzimy tutaj już ponad trzy godziny.
-Super- Usłyszeliśmy pogardliwy śmiech blondynki- Wy tu sobie odpoczywacie, a ja haruję- Poklepałam miejsce obok siebie na kanapie, a Mechi rozumiejąc mój gest usidła między mną a swoim bratem.
Oparła swoją głowę na rękach, pozwalając swoim złotym włosom opadać swobodnie na twarz.
Nagle się zerwała, a ja i Jorge aż podskoczyliśmy, ponieważ zrobiła to bardzo gwałtownie i niespodziewanie. –Zapomniałam, o spotkaniu z Ruggero- Zabrała w pośpiechu swoją torebkę z wieszaka i wyszła rzucając krótkie słowa na do widzenia.
Popatrzyliśmy z Jorge na siebie nawzajem i serdecznie się zaśmialiśmy.
Wstałam z kanapy w celu wybrania się do kuchni, jednak moje plany zrujnował Jorge, ponieważ zagrodził mi jedyną drogę do pomieszczenia.
Podszedł do mnie jeszcze bliżej i nic nie mówiąc po prostu się do mnie uśmiechnął.
Moje policzki nabrały różowawy kolor, a ja lekko spuściłam głowę w dół.
-Nie rób tego- Szepnęłam i delikatnie uniosłam swoje kąciki ust do góry.
-Dlaczego?- Zaśmiał się i musnął mój podbródek swoimi opuszkami palców.
-Nie uśmiechaj się, bo się zakocham- Uniosłam głowę z jego lekką pomocą i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Jeszcze tego nie zrobiłaś?- W jego policzkach ukazały się urocze dołeczki, które zawsze mnie onieśmielają.
-Zrobiłam to już dawno, ale codziennie zakochuję się jeszcze bardziej- Stanęłam na palcach i z delikatnością musnęłam jego perfekcyjnie ogolony policzek. -Dziękuję ci- Szepnęłam przy jego ustach- Za wszystko.- Przybliżyłam się i tym razem dotknęłam wargami jego ust.

***
Hej wszystkim!
Melduję się po tygodniowej przerwie.
Miałam już totalną załamkę.
Chciałam już wszystko rzucać, usuwać i w ogóle XD
Ale nagle na angielskim takie BUM!
Wiecie nagle mnie oświeciło i wpadłam na pomysł jak rozwinąć jeszcze trochę to opowiadanie.
Także zostało nam jeszcze jakieś dziesięć rozdziałów tego opowiadania... A później się zobaczy.
Na razie żyjemy teraźniejszością.
Mogłabym teraz zacząć narzekać jak bardzo ten rozdział mi się nie podoba, że jedyne co w nim jest cudowne to gif o i jeszcze tytuł mi się podoba xD
Ale tego nie zrobię ;3
Chociaż raz nie będę z siebie robić marudnej zrzędy :p
A no i jeszcze ostatnio wpadłam na pomysł na czadowy OS XD
Na razie jest jeszcze w fazie tworzenia i w ogóle.
Ale... Ale... Nie opublikuje go bez okazji XDD
Musicie sobie zasłużyć :D
#ZuaMartyna
Dobijcie do 50 000 wyświetleń xDD
Trochę Wam to zajmie, wiec OS tak szybko nie zobaczycie :3
I'm sorry ;c
To tyle na dziś. Prawdopodobnie do następnej soboty <3
Bye ;*

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zacznę niestandardowo od notki.
      Zawsze zaczynałam od rozdziału. Czas coś zmienić...

      Tyśka!! Ty sobie grabisz! Oj grabisz! Nie tak nie może być.
      OS powiadasz?? 50k?? Ty wiesz, że ja tak długo nie wytrzymam? Ja chce tego OS już teraz zaraz!
      W tej chwili!
      Hmmm...cieszę się, że jednak będzie więcej rozdziałów!
      Dziękuję teraz, że w szkołach jest język angielski!! W końcu ten język się do czegoś przydał.

      Taaa nie będziesz marudzić, a swoje sobie myślisz.
      "Ten rozdział znowu jest beznadziejny. Dlaczego inne bloggerki piszą tak dobrze,a ja tego nie potrafię? Dlaczego?"
      Było tak,prawda? Heh :):**

      Przywitam się w końcu,co??

      Witaj skarbie! ❤ ❤

      Wiesz,że w ostatnią sobotę, co chwila gwałciłam ODŚWIEŻ??
      Rano nie ma rozdziału
      Po południu nie ma
      Wieczorem nie ma
      W nocy nie ma
      Smutno mi było, ale dzisiaj patrze i jest. To sobie czytam i mordka się śmieje!

      P.E.R.E.Ł.K.A.
      F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
      G.E.N.I.A.L.N.Y.
      B.O.M.B.A.A.A.
      ZNOWU JESTEM POD WIELKIM WRAŻENIEM!
      Ja już chce następny :) :* ❤

      Tini wyprowadza się wreszcie od ojca. Nareszcie! Już myślałam, że to się nigdy nie wydarzy.
      Ojciec i Jorge noszą kartony. Mechi też przyłącza się do pomocy. Cała familia hah :):***

      JORTINI!!!
      Aaaa tak się ciesze, że oni są razem. Hmmmm ja mam nadzieje, że oni będą razem do końca. Ja chce Happy End!
      Nie zniose smutnego zakończenia zwłaszcza, że oni nie byli razem tak długo.
      ♥♥♥♥♥♥♥♥

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤
      Kocham!

      Maddy ❤

      PS. Wiesz co. Już chyba wole jak tak marudzisz na temat rozdziału;**

      Usuń
  2. Pięknee Www <3
    Przeprowadzka ;) I przeprowadzka :D
    Powiadasz na Angielskim ? Nienawidzę tego czegoś uggh ;)
    A i dziękuje za dedycation ;) :)
    Koffam i czekam na jest ;) :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Vils się przeprowadziła!
      Bidni faceci...
      Biedni :D
      Pozdrawiam
      Cysia

      Usuń
  4. Cudny rozdział :)
    Piszesz genialne :)
    Zapraszam też do mnie :)
    http://wszystko-zaczyna-sie-od-nowa.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej hej!
    Znow spóźniona ale moja wena. A co ja bede sie tłumaczyć. Komentuje juz!
    Wiec zaczynajac... Djakdbejoaksndjwoansbdjeoamsndjroslansnrjeksksnrnekoansnrjrlwskd. To oznaka ze jaram sie tym rozdziałem jak nie wiem. Jortini! O jezu! Jortini! Moje życie! Ah! Tak romantycznie!
    T sie wyprowadza, Tyle kartonów! Hahah ja bym chyba sie zabiła jakby tyle ich było :P Tata, Mechi i Jorge pomagają! Jorge chce zostać sam z Tini ale Mechi wchodzi nam w zakochanych ale gdy przypomina sobie o Federico to w końcu nasza Jortini! Jezu jak sie prawie popłakałam na tym końcu! Tak słodko! Zakochuje sie codziennie w tobie coraz bardziej! Jezu płacze płacze płacze!

    Wspaniały
    Najlepszy
    Perełka
    Idealny

    Dużo weny! Wiele pomysłów! Czekam na kolejny!
    Kocham cie mocno i wysyłam buziaki ❤️
    Rosee ❤️

    OdpowiedzUsuń

.
.
.
.
.
.
template by oreuis