Rozdział z dedykacją dla Shoshano
Wołasz mnie, więc biegnę,
by pojąć za późno, że to,
co mam pod nogami, jest próżnią.
Moje ciało bezwładnie opadło na skórzaną kanapę lekko zahaczając nogą o jej oparcie.
Przycisnęłam swoje opuszki palców do obu skroni i zaczęłam je masować.
Cisza falowała w moim umyśle, a tykanie zegara, wiszącego na ścianie, rozsadzało moją czaszkę od środka, powodując ogromny ból.
-Violetta?-
Z przedpokoju odezwał się donośny głos i doszedł do mnie ze zdwojoną siłą.
Z moich płuc wydobył się głośny jęk, który swoją drogą jeszcze bardziej podsycił mój ból.
-Tu jesteś.
Nie miałam siły nawet się podnieść, więc tylko moja głowa lekko uniosła się w górę.
-I nie zamierzam się stąd nigdzie ruszać przynajmniej przez rok.
Moje ciężkie, ołowiane powieki ponownie same się zamknęły, powodując westchnięcie blondynki.
-Twoja obecność zagłusza mi ciszę.
Mruknęłam niewyraźnie i przytuliłam swój policzek do poduszki, której krawędzie były obszyte frędzlami.
-Nie trzeba było tak ostro balować w nocy.
Doszło do mnie donośne fuknięcie Sally, jednak nie zwróciłam na nie uwagi.
W innym przypadku, gdyby moja głowa nie pękała w szwach, od razu odpowiedziałabym jej ciętą ripostą.
-Spadaj.
Mój szept został jeszcze bardziej zgłuszony przez poduszkę, którą mocniej przycisnęłam sobie do twarzy.
Dudniącą w moich uszach ciszę, ponownie coś bezczelnie zaprzepaściło, tym razem był to dzwonek do drzwi.
Nie miałam siły podnieść się z kanapy, więc byłam ogromnie wdzięczna, gdy to Sally, z lekką irytacją, pofatygowała się do drzwi.
Podkuliłam swoje nogi, tak że kolona stykały się z brodą, a moja głowa apatycznie się na nich opierała.
Gdy usłyszałam dobrze znamy mi głos zapomniałam o zmęczeniu i natychmiastowo zerwałam się z sofy. Mimo zawrotów głowy pobiegłam do góry omijając co drugi stopień schodów.
Otworzyłam drzwi od mojego pokoju, a one z wielkim hukiem obiły się o ścianę, prawdopodobnie zdzierając z niej farbę.
Ściągnęłam z siebie rozciągniętą oraz zabrudzoną od pasty do zębów, bluzkę i szybko zastąpiłam ją nową.
Podeszłam do lustra i próbowałam okiełznać moje włosy.
Związałam je w niedbałego koka i natychmiast zbiegłam z powrotem do salonu.
Sally siedziała na kanapie,gdzie ja przez chwilą, nogi miała wyciągnięte i oparte o niski stolik do kawy.
Jednak osoba, która znajdowała się obok niej o wiele bardziej zwróciła moją uwagę.
Brunet siedział wyprostowany, a jego koszula opinała się na jego wysportowanej klatce piersiowej i idealnie dopasowywała się do kolorów pokoju, jakby był stworzony do zamieszkania tutaj.
Kosmyk, który wydostał się z jego nażelowanej, postawionej do góry grzywki opadał mu na czoło. James posyłał wymuszony uśmiech mojej starszej siostrze, która przypatrywała mu się z udawanym zainteresowaniem.
Gdy jego brązowe tęczówki zetknęły się z moimi, klatka w moim brzuchu się otworzyła a z niej wyleciało stado motyli, które próbowały się wydostać.
-Cześć James.
Miałam wrażenie, że słowa, które wypowiedziałam rozbiły się echem i rozpłynęły się w powietrzu. Brunet od razu wstał i charakterystycznym dla siebie krokiem podszedł blisko mnie.
Jego pełne usta spoczęły na moim zaróżowionym policzku i delikatnie musnęły moją skórę powodując jej mrowienie.
-Nie wiedziałam, że przyjdziesz.
Zaczęłam bawić się moimi dłońmi, jednak ani na chwilę nie spuściłam wzroku z perfekcyjnej twarzy Jamesa.- Mogłeś zadzwonić, ogarnęłabym się jakoś.
Wymownie wskazałam dłońmi na swój wygląd i cicho się zaśmiałam.
Brunet machnął ręką i posłał mi swój uśmiech, przez który lekko ugięłam się na swoich nogach.
-Jestem tylko na chwilę. Chciałem sprawdzić jak się czujesz po wczoraj.
Motyle w brzuchu ponownie dały o sobie znać, a świadomość o tym, że James się o mnie martwi rozgrzewała moje ciało od środka.
-Jest dobrze.
Nerwowo wypuściłam powietrze nagromadzone w moich płucach i skupiłam wzrok na Sally, której na twarzy widniał grymas.
-Już się bałem, że nie dotrzesz do domu w całości.
Gardłowy śmiech wypełnił całe pomieszczenie.
James poprawił swój kołnierzyk od niebieskiej koszuli w kratkę, a moje policzki zaczęły mnie potwornie piec jakby ktoś rozlał mi na nich wrzątek.
-Wcale nie byłam aż tak mocno pijana.
Zaśmiałam się sztucznie i kolejny raz, przelotnie zerknęłam na Sally.
Blondynka siedziała cały czas w tej samej pozie, w jakiej zastałam ją schodząc z góry, jedyną różnicą było to, że teraz w dłoniach trzymała swój telefon i uśmiechała się do jego ekranu.
Ponownie przeniosłam wzrok na Jamesa, który uśmiechał się z politowaniem.
-Dobra, nieważne.-Podrapał się po policzku i posłał swój rozbrajający uśmiech- Nie będę ci tego wypominał.
Dotknął mojego ramienia i szeroko się uśmiechnął, na co moja siostra przekręciła oczami.
James ułożył swoją dłoń na karku i zaczął się rozglądać po całym pokoju.
Gdy jego spojrzenie zatrzymało się na mojej znudzonej siostrze, która nadal nie odrywała wzroku od komórki, bez zastanowienia przelotnie musnął mój policzek, szepnął krótkie słowa pożegnania i pewnym krokiem wyszedł z mieszkania.
Gdy zatrzasnęły się za nim drzwi, głośno westchnęłam i opadałam na kanapę obok blondynki.
Spojrzałam na Sally kątem oka, a z moich ust ponownie wydostało się głośne westchnięcie.
-Mogłaś mu powiedzieć, że mnie nie ma.
Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na nią spod byka.
Blondynka obojętnie uniosła wzrok znad ekranu telefonu i spojrzała na mnie z politowaniem.
-Sam się wepchnął do mieszkania.
Przyjęła tą samą pozę, co ja i płynnym ruchem ręki odgarnęła kosmyki włosów, które opadły jej na twarz, zasłaniając widok.
-To trzeba było skłamać, że śpię.
Burknęłam i podwinęłam sobie rękawy od bluzki.
-Kochaniutka, przecież ty dobrze wiesz, że ja nigdy nie kłamię.
Po pokoju rozniósł się jej radosny śmiech, a ja przewróciłam teatralnie oczami i odgarnęłam swoje włosy w tył. -Mama dzwoniła.
Sally zmieniła temat, a z jej twarzy momentalnie zniknął uśmiech.
-Co chciała?
Wzięłam głęboki oddech i lekko zachłysnęłam się powietrzem.
-Niedawno złożyła papiery rozwodowe.
Blondynka odwróciła wzrok i zaczęła się pusto wpatrywać w wyłączony ekran telewizora.
-Jak ona w ogóle się czuję?
-Za trzy miesiące mają pierwszą rozprawę, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jak ma się czuć?
Kobieta porywczo wstała z kanapy. Wzięła do ręki pustą szklankę po soku pomarańczowym, która stała na stoliku i powolnym krokiem skierowała się w stronę kuchni.
Uważnie obserwowałam jej każdy ruch, a nawet to jak jej złote loki niesfornie obijają się o jej plecy przy każdym kroku. Po chwili blondynka całkowicie zniknęła mi z pola widzenia i schowała się za progiem naszej wspólnej, mało przestronnej kuchni.
-A kiedy mama wróci?
Krzyknęłam wystarczająco głośno by na pewno mogła mnie usłyszeć.
-Pojutrze z rana ma samolot do Portland.-Sally wysunęła swoją głowę zza futryny i delikatnie się do mnie uśmiechnęła.-Dzisiaj twoja kolej na zmywanie.
Głośno westchnęłam i bez większego oporu poszłam do pomieszczenia gdzie znajdowała się również siostra.
~*~*~
Hej kochani.
Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział, ale naprawdę miałam ogromne trudności by go napisać.
Mam pomysł, mam mniej więcej ułożony plan tego opowiadania, ale pomysłów i pewnych rzeczy wcale nie jest tak dużo.
Myślę, że początek zawsze jest najtrudniejszy i po prostu muszę się zagłębić w to opowiadanie.
Leona nie ma.
I przez jakiś czas go na pewno nie będzie.
Tak naprawdę na początku będzie on tylko postacią epizodyczną, dopiero później zacznie odgrywać ważniejszą rolę w życiu Violetty.
Najpierw musicie poznać trochę Violetty, ogarnąć jej rodzinę i tak dalej.
Oraz oczywiście Jamesa, z którym jest w "idealnym" związku.
Jak widzicie trochę na blogu się zmieniło.
Już nie Jortini a Leonetta.
Mam nadzieję, że jedyneczka Wam się podoba <3
Zapraszam również do zakładki Bohaterowie .
20 komentarzy = następny rozdział
Miśkowata ♥
OdpowiedzUsuńHej skarbie! ❤
UsuńA nie mówiłam, że Tyś zaskoczy i to pozytywnie?
Pierwszy rozdział, a ja już się zakochałam!
Uwielbiam to jak piszesz i wiem, że znajdzie się masa pomysłów na to opowiadanie w Twojej głowie 😀
♥♥♥
Violka ma chłopaka?!
"Idealny" związek?
Czyli nie taki idealny jak mogłoby się każdemu wydawać 😁
Sally za nim nie przepada.
Hmmm ciekawe dlaczego.
Ma powód czy po prostu tak sobie go nie polubiła?
Wszędzie węsze podstęp 😂
♥♥♥
Mam czekać długo na Leona?
Wiesz, że nie wytrzymam!
Nie torturuj mnie tak!
Jestem zmuszona by wytrzymać?
Dobra! To ostatni raz! Na więcej tortur się nie zgadzam 😂
Ciekawe kim on będzie.
Pomijając fakt, że później kimś ważnym dla Fiolki.
♥♥♥
P.E.R.E.Ł.K.A.
F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
G.E.N.I.A.L.N.Y.
B.O.M.B.A.A.A.
♥♥♥
Rodzice Castillo się rozwodzą.
Nie fajnie.
Będą musiały się teraz wspierać nawzajem.
♥♥♥
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Nie może mnie zabraknąć ^-^
OdpowiedzUsuńCześć!
UsuńBardzo przepraszam, że wracam dopiero teraz i to jeszcze pod rozdział z dedykacją dla mnie, ale niestety nie mogłam szybciej.
Jeny, nie mogę uwierzyć, że rozdział jest dla mnie ♥. Strasznie się cieszę ♥. Dziękuję ♥
Skoro już początek komentarza i podziękowanie mamy za sobą, przejdźmy do rozdziału ^-^.
Z początku mogę zauważyć, że Violetta nieźle zabalowała. Może powinna nieco ograniczyć alkohol? Ale co ja tam wiem.
Sally wydaje się być miła i oby taka była. W momencie kiedy zjawił się James stała się strasznie obojętna. Chyba za nim nie przepada. Może nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby to zauważyć, ale ja wolałam o tym napomknąć.
Zaskoczyło mnie to, że niejaki James zjawił się dzień po imprezie - rano - w domu Violetty. Czyżby na niej nie był lub nie pił tyle co jego partnerka? Tak czy inaczej James sprawia wrażenie podejrzanego typka, który zapewne w niedalekiej przyszłości zrani Violettę. Sam sposób w jaki rozmawia z Violettą jest dziwny, taki wymuszony. Ale to tylko moje zdanie.
Jeśli chodzi o samą Violettę to mogę wywnioskować, że bardzo zależy jej na tym całym Jamesie. Motyle w brzuchu i tak dalej. Wydaje się być sympatyczna i mieć cięty język.
W rozdziale jest także mowa o jej mamie. Rozwód? Czyżby jej ojciec coś zrobił? A może to ma jakieś głębsze dno? Na razie tego nie wiem, ale mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek ^-^.
Pokochałam tę buźkę -> ^-^
I tak właśnie skończyły mi się już pomysły odnośnie komentarza. Raczej wszystko co chciałam napisać, napisałam.
Jeszcze raz ślicznie dziękuję za dedykację!! ♥
Czekam na następny, równie ciekawy, rozdział ^-^
Pozdrawiam,
Shoshano aka Kerry aka Kercia aka Paw aka Ludź aka Małpa
Cudowny ^^
OdpowiedzUsuńWrócę jutro! 💖
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się go doczekać.
Czekam na następny!
Życzę ci dużo nowych i cudownych pomysłów!
Świetny!��
OdpowiedzUsuńPerełka <3
OdpowiedzUsuńDopiero odkryłam Twojego bloga i jestem mile zaskoczona
Na pewno będę wpadać i komentować;*
Rozdział czyta się przyjemnie i szybko.
Z niecierpliwością czekam na nexta;*
XOXO
Madzia
Hej!! 8)
OdpowiedzUsuńRozdział perfekcyjny.
Masz wielki talent do pisania.
Nie mogę doczekać się nexta. :*
Zapraszam do mnie :-D
Tak bardzo chciałabym jakoś mądrze i ładnie skomentować to cudeńko, ale to nie wyjdzie. JA to wiem.
OdpowiedzUsuńJest to pierwszy rozdział. Tak boski i piękny rozdział.
Historia zapowiada sie ciekawie i to szalenie xD
Violka zabalowała, a co tam :) Życie jest jedno!
A ten James? Nie wiem kto to, ale nie jest najgorszy.
Ale wiesz. Czekam na księcia na białym koniu czt. Leona ♥
Juz kocham to opowiadanie
Całuski.
Za wszelkie błędy i uszczerbki nie odpowiadam. Brak weny i wyjście z prawy mnie dobija :'(
Czekam na 2
Kocham i całuje
V.V
Rozdział niesamowity!
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent :)
Nie lubię być nachalna, ale kiedy dodasz 2?
Nie mogę się doczekać <3