Rozdział z dedykacją dla BiszkoptowaAmi
Teraz spójrz mi prosto w oczy, poczuj bicie mojego serca.
Zapewniam cię, że będę.
Wiem, że latając jestem z tobą.
Nachyliłam się energicznie i wcisnęłam ostatnią rzecz do ogromnego kartonu.
Starałam się wyprostować, co wcale nie było łatwe po trzech godzinach ciągłego zginania się w pół.
Podciągnęłam wyżej swoje bordowe dżinsy i rozejrzałam się po całym otoczeniu.
Strasznie tu pusto.
Dziwnie patrzy mi się na mój pokój, kiedy nie ma w nim żadnych zdjęć i ogromnej ilości bibelotów kurzących się na półkach.
Wzięłam głęboki wdech i na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
Zaczynam nowy etap. Sama.
-Tato skończyłam- Krzyknęłam wystarczająco głośno, by mężczyzna mnie usłyszał.
Po chwili zauważyłam go w drzwiach z Lucasem na rękach.
-Więcej tego nie mogłaś uszykować?- Zapytał się ironicznie z rozszerzonymi spojówkami.
-Tato, całe dwadzieścia lat spakować w sześć kartonów to i tak wyczyn- Poklepałam go delikatnie po ramieniu i odebrałam mu z ramion Lucasa.
Zeszłam na dół, gdy po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
Podeszłam do drewnianej konstrukcji z bratem na rękach.
Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłam osobę stojącą w progu.
-Hej- Stanęłam na palcach i delikatnie musnęłam policzek szatyna.
-Hej-Posłał mi swój delikatny uśmiech-Cześć młody- Nachylił się lekko i poczochrał Lucasa po włosach, na co mały serdecznie się zaśmiał.
-Po co przyszedłeś?- Odłożyłam Lucasa do kojca i spojrzałam na Jorge.
-A co nie cieszysz się?- Zaśmiał się i podszedł do mnie bliżej.
-Cieszę się, przy okazji jak już jesteś to pomożesz mi w czymś- Zarzuciłam ręce za jego szyję, a on swoje położył na moim wcięciu w talii.
-A w czym dokładnie?- Poruszył zabawnie brwiami, na co od razu zareagowałam radosnym śmiechem.
-W przeprowadzce głuptasie- szturchnęłam lekko jego ramię, na co on uniósł pytająco brew. – Mój tata jest na górze.- Skierowałam się do kuchni jednak w pół kroku się zatrzymałam i odwróciłam głowę w stronę nadal stojącego w jednym miejscu Jorge. – Powodzenia skarbie- puściłam do niego oczko, a on lekko się uśmiechnął i pokręcił głową z rozbawieniem.
~~~♦☺☺☺~~~
Oparłam się o futrynę drzwi i z uśmiechem przypatrywałam się pracy dwóch mężczyzn.
-Dużo jeszcze tego masz?- Zadał mi pytanie mój tata ocierający pot z czoła.
-Jesteście na końcówce- Zaśmiałam się, na co dostałam tylko ironiczne spojrzenie od Jorge. – Teraz jeszcze tylko przenieść to do bagażnika- Starałam się powstrzymać śmiech, gdy usłyszałam głośne westchnięcie ze strony dwóch osobników płci męskiej.
Przeniosłam wzrok w stronę mahoniowych drzwi, które zaczęły się uchylać.
-Cześć- Zobaczyłam Mercedes, której blond loki opadały kaskadami na ramiona- Były otwarte, więc weszłam- Wskazała kciukiem na drzwi i posłała nam zdziwiony uśmiech.
-Świetnie, że jesteś siostra, kolejna para rąk zawsze się przyda- Szatyn objął Mechi ramieniem, a ta tylko pokręciła przecząco głową.
-Kochany, ja tu przyszłam do Tini- Podeszła bliżej mnie i posłała mi uśmiech- I z tego co widzę ty też.- Zmierzyła Jorge wzrokiem od góry do doły, dziwnie marszcząc przy tym brwi.
Po chwili jednak odwróciła spojrzenie i rozglądnęła się po całym pokoju.
-Jak ci się udało przekonać twojego tatę?- Ściszyła głos i wykorzystała fakt, że mój ojciec poszedł do pokoju po ostatni karton.
-Negocjacje, szantaże, płacz, aż wreszcie sam doszedł do wniosku, że musi mnie wypuścić z gniazda- puściłam jej oczko i lekko się zaśmiałam.
-Dobra, koniec- Usłyszałam donośny głos mojego rodzica, który po chwili opadł bezwładnie na kanapę- Następnym razem zamawiamy firmę przeprowadzkową.- Wszyscy się serdecznie zaśmiali tylko mój tata był nader poważny.
-Pojadę z tobą i pomogę ci się rozpakować dobrze Tini?- Spytał się Jorge po krótkiej chwili ciszy, ja pokiwałam tylko głową i posłałam mu lekki uśmiech.
-Jak ty to ja też.- Zakomunikowała blondynka. Chwyciła mnie pod ramię i z podniesioną głową skierowała się do czarnego Audi, a za nami ruszył jej brat lekko podśmiechując się pod nosem.
~~~♦☺☺☺~~~
-Tini gdzie mam położyć ten karton z ciuchami?- Wykrzyczała Mercedes na całe gardło, podejrzewam że z pomieszczenia, w którym znajduje się moja nowa, jeszcze nie do końca zaaranżowana, sypialnia.
-Zostaw na podłodze, później je sobie poukładam- Odpowiedziałam jej równie głośno i z powrotem wróciłam do ustawiania książek na półce w salonie.
-To chyba koniec- Odparł Jorge i opadł bezwładnie na kanapie. Zaśmiałam się lekko i spojrzałam na niego kątem oka. Trzeba mu przyznać, że to on z naszej trójki najbardziej się napracował.
Co jak co, jest jednym facetem w naszym gronie i to na niego przypadło noszenie i skręcanie wszystkich nowych mebli.
Jestem mu za to potwornie wdzięczna, bo w życiu bym sobie z tym nie poradziła.
Ja nawet nie wiem czym się różni śrubokręt krzyżykowy od… tego drugiego śrubokręta.
-Nareszcie- dołączyłam do szatyna i przeczesałam swoje włosy dłonią- Siedzimy tutaj już ponad trzy godziny.
-Super- Usłyszeliśmy pogardliwy śmiech blondynki- Wy tu sobie odpoczywacie, a ja haruję- Poklepałam miejsce obok siebie na kanapie, a Mechi rozumiejąc mój gest usidła między mną a swoim bratem.
Oparła swoją głowę na rękach, pozwalając swoim złotym włosom opadać swobodnie na twarz.
Nagle się zerwała, a ja i Jorge aż podskoczyliśmy, ponieważ zrobiła to bardzo gwałtownie i niespodziewanie. –Zapomniałam, o spotkaniu z Ruggero- Zabrała w pośpiechu swoją torebkę z wieszaka i wyszła rzucając krótkie słowa na do widzenia.
Popatrzyliśmy z Jorge na siebie nawzajem i serdecznie się zaśmialiśmy.
Wstałam z kanapy w celu wybrania się do kuchni, jednak moje plany zrujnował Jorge, ponieważ zagrodził mi jedyną drogę do pomieszczenia.
Podszedł do mnie jeszcze bliżej i nic nie mówiąc po prostu się do mnie uśmiechnął.
Moje policzki nabrały różowawy kolor, a ja lekko spuściłam głowę w dół.
-Nie rób tego- Szepnęłam i delikatnie uniosłam swoje kąciki ust do góry.
-Dlaczego?- Zaśmiał się i musnął mój podbródek swoimi opuszkami palców.
-Nie uśmiechaj się, bo się zakocham- Uniosłam głowę z jego lekką pomocą i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Jeszcze tego nie zrobiłaś?- W jego policzkach ukazały się urocze dołeczki, które zawsze mnie onieśmielają.
-Zrobiłam to już dawno, ale codziennie zakochuję się jeszcze bardziej- Stanęłam na palcach i z delikatnością musnęłam jego perfekcyjnie ogolony policzek. -Dziękuję ci- Szepnęłam przy jego ustach- Za wszystko.- Przybliżyłam się i tym razem dotknęłam wargami jego ust.
***
Hej wszystkim!
Melduję się po tygodniowej przerwie.
Miałam już totalną załamkę.
Chciałam już wszystko rzucać, usuwać i w ogóle XD
Ale nagle na angielskim takie BUM!
Wiecie nagle mnie oświeciło i wpadłam na pomysł jak rozwinąć jeszcze trochę to opowiadanie.
Także zostało nam jeszcze jakieś dziesięć rozdziałów tego opowiadania... A później się zobaczy.
Na razie żyjemy teraźniejszością.
Mogłabym teraz zacząć narzekać jak bardzo ten rozdział mi się nie podoba, że jedyne co w nim jest cudowne to gif o i jeszcze tytuł mi się podoba xD
Ale tego nie zrobię ;3
Chociaż raz nie będę z siebie robić marudnej zrzędy :p
A no i jeszcze ostatnio wpadłam na pomysł na czadowy OS XD
Na razie jest jeszcze w fazie tworzenia i w ogóle.
Ale... Ale... Nie opublikuje go bez okazji XDD
Musicie sobie zasłużyć :D
#ZuaMartyna
Dobijcie do 50 000 wyświetleń xDD
Trochę Wam to zajmie, wiec OS tak szybko nie zobaczycie :3
I'm sorry ;c
To tyle na dziś. Prawdopodobnie do następnej soboty <3
Bye ;*