Strony

sobota, 5 grudnia 2015

OS "Nie ma rozumu, który wygrałby z sercem" część II


                           
One Shot dedykuję wszystkim komentatorom i obserwatorom <3

                                                     Jakby ktoś nie czytał pierwszej części [KLIK]




-No to opowiadaj- Ludmiła usiadła po turecku na kanapie z kubkiem gorącej czekolady.
Postanowiła zrobić sobie babski wieczór z Violettą, z którą nie widziała się już cały tydzień.
Federico wyszedł z Leonem, więc nikt nie będzie im przeszkadzał, z czego Lu była niezmiernie szczęśliwa i zadowolona. – Jak ci się mieszka z Leonem?- Blondynka dziwnie poruszyła brwiami, przez co księżniczka cicho zachichotała.
-Chyba dobrze, chociaż on mnie raczej nie lubi.- Posłała uśmiech i spuściła spojrzenie z jej oczu.
-Weź usiądź normalnie, bo to dziwnie wygląda- Ludmiła zaczęła się serdecznie śmiać.
- Jak to jest normalnie?- Zapytała się zmieszana Violetta.
-Tak jak ja. Jesteśmy w domu, a nie na herbatce u królowej- Kobieta się uśmiechnęła- Po prostu się wyluzuj.- Violetta podwinęła nogi na kanapę i lekko się zgarbiła, na co Ludmiła podniosła kciuki w górę.
-Od ilu lat jesteś z Federico?- Zapytała się niepewnie Violetta.
-Trzy. Trochę długo co nie?- Ludmiła się uśmiechnęła, a księżniczka odwzajemniła jej gest. – A ty masz jakiegoś księcia na oku?- Zachichotała Ludmiła, a Viola spuściła głowę w dół i pokiwała przecząco głową.
-Jakoś nie znalazłam tego jedynego.- Powiedziała podnosząc wzrok na swoją znajomą.
-Myślałam, że koło ciebie przewija się masę przystojnych królewiczów- Lu zaśmiała się lekko.
-No właśnie wszyscy ludzie tak myślą- Violetta westchnęła lekko, a Lu patrzyła na nią z niezrozumieniem- Wydaję się, że moje życie jest tak cudowne. Cały czas tylko bale, siedzenie na tronie i pocałunki księcia na dobranoc. Ale tak w rzeczywistości żadne z tych rzeczy nie jest prawdą.- Kobieta wzięła głęboki wdech- Musiałam wyjechać ze swojego kraju- Jej głos się powoli załamywał, a do jej czekoladowych oczu napływały łzy- Nawet nie wiem z jakiego powodu. Zostawiłam wszystko. Moich poddanych, rodziców… Zachowałam się jak ostatni tchórz.- Teraz Violetta już nie hamowała swoich łez, które zaczęły spływać swobodnie po jej różowych policzkach. – Nie mam nikogo. Wszyscy, którzy się ze mną zadają, robią to bo muszą.- Ludmiła bez zastanowienia przytuliła się do drobnego ciała Violi.
-Przepraszam- Wydukała księżniczka nadal będąc w ramionach blondynki. – Nie powinnam płakać. Nie wypada mi tego robić.- Pociągnęła nosem i otarła łzy wierzchnią częścią dłoni.
-Nie, nie możesz tak mówić- Ludmiła pogłaskała ją po plecach i jeszcze mocniej ją do siebie przycisnęła-Każdy czasem ma gorszy dzień i prawo do okazywania swoich uczuć.
-Dziękuję- Blondynki odsunęły się od siebie na dźwięk otwieranych drzwi.
Po chwili pokój wypełnił się serdecznym śmiechem dwóch mężczyzn.
Kiedy tylko zobaczyli rozmazany makijaż na twarzy Violetty, śmiech ucichł a oni podeszli do kobiet siedzących na kanapie.
-Co się stało?- Federico podszedł do księżniczki i spojrzał się na swoją dziewczynę, która posłała mu blady uśmiech.
-Nic, już nie ważne- Violetta ponownie otarła swoje łzy, wstała z kanapy i zaczęła nerwowo przygładzać swoją przewiewną sukienkę, która lekko się wygniotła.
-Dziękuję ci jeszcze raz Ludmiło- Kobiety ponownie się przytuliły.- Leon możesz mnie odwieźć do twojego domu?- Violetta zwróciła się do szatyna i jednocześnie wyrwała go z transu.
Zielonooki intensywnie rozmyślał nad powodem smutku swojej współlokatorki.
Bardzo go to martwiło, ponieważ miał wyrzuty sumienia, że może to on być jego przyczyną.
Zrobił sobie szybki rachunek sumienia i doszedł do wniosku, że wcale nie był dla niej miły, a nawet można by powiedzieć ,że był wredny.
                
 -Leon jak to się obsługuje?- Spytała się, wskazując palcem na mikrofalówkę.
 -Wciskasz ten czerwony przycisk- Odpowiedział oschle szatyn podnosząc wzrok z nad ekranu laptopa.
-Włącz mi to.- Mężczyzna głośno westchnął poirytowany i odszedł od urządzenia leżącego na stole.
-Nie mam czasu i nie zachowuj się jak królowa, bo nią nie jesteś- Podszedł do niej i posłał groźne spojrzenie.
 -Jeszcze nią nie jestem- Odpowiedziała tym samym tonem, a w jej czekoladowych oczach zaczęły się zbierać niewidoczne łzy.

-Leon?- Szatyn spojrzał na Violettę i potrząsnął lekko głową, próbując pozbyć się nadmiaru myśli.
-Yy… Tak jasne chodź.- Pożegnał się z przyjaciółmi i chwycił księżniczkę za rękę idąc z nią do samochodu. Jej policzki nabrały kolor intensywnego różu. Od razu przykryła je włosami, chociaż i tak pewnie nikt by tego nie zauważył, ponieważ na dworze było już ciemno.
~***~
-Chcesz coś do jedzenia, do picia?- Leon nerwowo podrapał się po karku. Taki już jego odruch.
Zawsze tak robi, gdy czuje się niepewnie lub znajduje się w niezręcznej sytuacji.
Ta właśnie taką dla niego była.
-Nie pójdę się położyć- Violetta spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem.
-Próbuję tylko być miłym- Szepnął szatyn, gdy kobieta była już przy schodach. 
Ta się uśmiechnęła i podeszła do niego.
-Doceniam to- położyła rękę na jego policzku i lekko pogładziła go kciukiem.
Leona podczas jej gestu przeszedł dziwny dreszcz jednak zignorował to- Wychodzi ci- Mimo zawahania pocałowała jego policzek.- Dobranoc. – Powiedziała po cichu i ruszyła do swojego pokoju na górze.
-Dobranoc- Odszepnął Leon, sam do siebie i pogładził swój policzek, który przed chwilą dotykały usta księżniczki.
Po chwili szatyn otrząsnął się ze swoich myśli przez telefon, który zaczął wibrować w jego kieszeni.
-Leon Verdas- Odchrząknął i przybrał oficjalny ton.
-Co ty taki poważny?- W słuchawce można było usłyszeć charakterystyczny śmiech Federico.
-Nie spojrzałem, kto dzwoni.- Szatyn usiadł na kanapie i zaczął rozglądać się po mieszkaniu. Przydałby się tutaj remont- Po, co dzwonisz?
-Wiesz, czemu Viola płakała?- Leon mógł się domyślić, że Fede dzwoni właśnie w tej sprawie.
To chyba jasne, że się o nią martwi. Jakby nie było jest za nią odpowiedzialny.
-Nie wiem.- Szatyn wziął głęboki wdech. Sam chciałby się tego dowiedzieć.- Spytaj się Lu może ona jest bardziej doinformowana.- Spojrzał na swój zegarek i poprawił swoje włosy.
Jeśli zaraz nie pójdzie spać, to może  tylko pomarzyć o tym, że jutro będzie w pracy na czas. – Muszę kończyć. Cześć.
-Do zobaczenia.-Nacisnął czerwoną słuchawkę i odłożył komórkę na stolik do kawy.
Nie trzeba znać przyczyny smutku, ale można jemu zapobiec…
~***~
-Leon gdzie jedziemy?- Spytała szatynka poprawiając się na fotelu.
-Jedziemy się zabawić- Uśmiechnął się do niej i znów skupił się na drodze.
Violetta od kilku dni jest zdziwiona zachowaniem zielonookiego.
Zwykle był oschły i zimny w kontaktach z nią, a teraz to się zmieniło.
Zaczyna się przełamywać w stosunku do niej.
Pozornie nic nieznaczące gesty, a robią ogromną różnice.
Pocałunki w policzek na dobranoc , przytulenie na dzień dobry…
To miło czuć ciepło drugiej osoby.
Violetta nie zaznała tego nawet w dzieciństwie. W rodzinie królewskiej jest bardzo mało miejsca na okazywanie uczuć. Zawsze myślała, że wszędzie to tak wygląda, jednak teraz się przekonała, że jest inaczej. Jej rodzice nie czytali jej bajek na dobranoc i nie całowali jej w czoło, by odpędzić koszmary.
To, że nazywa ich mamą i tatą nie oznacza, że czuje, że są jej rodzicami.
-Jesteśmy na miejscu- Powiedział szatyn wyrywając ją z zamyślenia.
Pomógł jej wyjść z samochodu i zaczęli kierować się w stronę ogromnego budynku z wielkim, migającym na wszystkie kolory szyldem.
Szklane drzwi automatycznie się rozsunęły i razem weszli do środka lokalu.
-Jaki masz numer buta?- Violetta popatrzyła się na szatyna dziwnym wzrokiem i lekko uniosła do góry prawą brew, na co on się cicho zaśmiał, ponieważ jej mina wyglądała naprawdę komicznie.
-Nie wiem, mam buty robione na miarę- Spuściła wzrok na podłogę i jej farbowane włosy opadły na policzki. Leon zmierzył księżniczkę wzrokiem od góry do dołu i chwycił lekko jej dłoń.
-Poprosimy 37 i 43-Szatyn zwrócił się do mężczyzny stojącego za ladą i posłał szeroki uśmiech swojej towarzyszce w celu dodania jej otuchy.
Widział, że czuje się tutaj nieswojo jednak miał szczerą nadzieję, że do końca wieczoru się to zmieni.
-Zapraszamy na drugi tor.- Leon przytaknął głową i ruszył razem z Violetta w stronę czerwonej kanapy.
-Załóż sobie buty- Powiedział szatyn widząc zdezorientowanie szatynki, gdy usiadła na sofie.
-Nie umiem wiązać sznurówek- Na jej policzki wkradł się czerwony kolor.
Szatyn cicho westchnął jednak od razu przykucnął przy szatynce i zaczął zawiązywać jej buty.
-Dziękuję- Szepnęła Violetta, na co mężczyzna posłał jej szczery uśmiech.
W tym momencie księżniczka przypominała mu małą dziewczynkę, która zgubiła swojego pluszowego misia. Jej zarumienione policzki nadawały jej niewinności, a delikatny uśmiech-uroku. 
Wydawała się taka bezbronna i narażona na całą złośliwość tego świata, przed którą Leon tak bardzo chciałby ją obronić. On nie rozumiał dokładnie tego, co czuje, jednak wiedział, że chciałby ustrzec jej serce by nie zostało skażone przez żaden ból, by było czyste i pełne szczęścia.
-Więc, co się tutaj robi?- Spytała Violetta rozglądając się po całym pomieszczeniu.
-Bierzesz tą dużą kulę i rzucasz nią, starając się strącić jak najwięcej kręgli.- Kobieta przytakiwała głową, a jej uśmiech, co chwile się powiększał.- Pomogę ci pierwszy raz.- Leon wziął jedną z kul leżących na specjalnym podajniku. Ustawił się za Violettą i jedną ręką chwycił ją w tali, a drugą pomógł jej trzymać ciężką kulę. – Jak powiem trzy to kulamy- Szepnął jej na ucho.
Zamachnął ręką, a księżniczka wykonywała te same ruchy, co on.
-Wszystkie strącone!- Krzyknął i mocno przytulił się do kruchej dziewczyny.- Teraz spróbuj sama- Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła jego gest. Tylko jej uśmiech był bardziej wymuszony.
Wygodnie jej było w objęciach Leona i wolała żeby jeszcze raz jej pomógł.
Miałaby okazję, by ponownie zaciągnąć się jego perfumami.
Violetta od razu skarciła się za te myśli, jednak nie znała sposobu, by się ich pozbyć.
~***~
-Mówiłam, że wygram- Zaśmiała się Violetta, gdy szatyn otworzył drzwi do mieszkania.
-Bo dałem ci fory- Odpowiedział Leon i po omacku zaczął szukać włącznika do światła. – A podobało ci się?- Powiesił swoją kurtkę na wieszaku.
-Było świetnie. Muszę sobie kupić tor do kręgi w moim zamku- Oboje zaczęli się śmiać, a ich głosy roznosiły się echem po całym domu.
-Która jest godzina?- Spytała się Violetta po opanowaniu śmiechu.
-Dwudziesta trzecia sześć.- Opowiedział szatyn spoglądając na zegarek, znajdujący się na jego lewej ręce. – Zabalowaliśmy.- Leon spojrzał na kobietę, a ona uśmiechnęła się szeroko, pokazując przy tym swoje białe zęby.- Mówiłem ci już, że pięknie się uśmiechasz?- Przysunął się do niej, a ona zakryła włosami swoje różowawe policzki.-Równie cudownie się rumienisz.- Na następny komplement twarz księżniczki zrobiła się cała czerwona. Leon podniósł jej podbródek ku górze, by móc spojrzeć w jej brązowe oczy.
Zaczęli się do siebie przybliżać i nim się obejrzeli ich usta złączyły się w pocałunku.
Violetta na początku niepewnie oddawała pocałunki, jednak po chwili oboje się rozkręcili i całe ich skrępowanie prysło.
-Przepraszam- Szepnęła blondynka i nim Leon zdążył złapać jej rękę, zatrzymać ją lub chociaż cokolwiek powiedzieć, kobieta była już w swoim pokoju, o czym zakomunikowało trzaśniecie drzwiami.
Szatyn głośno westchnął i podrapał się po karku. Przeklął pod nosem i zaczął chodzić dookoła kanapy.
Nie miał pojęcia, co zrobić. Rozum podpowiadał mu, że ma tu zostać i zostawić Violettę w spokoju, a serce, że ma do niej iść przytulić ją z całej siły i jeszcze raz pocałować.
Jedno jest wiadome i to się nigdy nie zmieni. Nie ma rozumu, który wygrałby z sercem.
~***~
-Violu widziałaś moje kluczyki?- Krzyknął Leon i wrócił do nerwowego rozglądania się po salonie.
W pewniej chwili jego wzrok skupił się na drobnej blondynce, która schodziła ze schodów.
Ołówkowa spódniczka, którą miała na sobie idealnie podkreślała jej wszystkie kształty i wyglądała w niej naprawdę cudnie. Leon zapatrzył się i nawet nie miał pojęcia o tym, że miał lekko uchyloną buzie z zachwytu.
-Są na komodzie- Odpowiedziała niepewnie Violetta podchodząc do szatyna.- Halo? Leon?- Pierwszy raz tego dnia odważyła się na niego spojrzeć. Zaczęła mu pstrykać przed oczami.
-Co się stało?- Spytał i popatrzył zdezorientowany na kobietę stojącą przed nim.
-Są na komodzie- Powtórzyła blondynka.
-Co jest na komodzie? – Spojrzał na nią niezrozumiale, jakby mówiła do niego w innym języku.
-No kluczyki. Pytałeś się o nie- Zaśmiała się niepewnie i znów spuściła wzrok.
Nie miała odwagi patrzeć na jego twarz. Na jego usta, które wczoraj dotykały jej.
-A no racja.- Odpowiedział lekko zawstydzony, jednak starał się tego nie okazywać. – Ty masz dzisiaj wolne, a jak ja wrócę to musimy porozmawiać- Szatyn położył rękę na jej kościstym ramieniu.
-Leon nie mamy, o czym- Szepnęła i jej policzki nabrały różowawy kolor.
On zignorował jej słowa i mimo zawahania pocałował ją w policzek.
Księżniczka cicho westchnęła i przymknęła na chwile oczy.
Po chwili do jej uszu doszedł głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Pierwsza myśl, jaka jej przyszła do głowy to ta, że Leon czegoś zapomniał. Dzisiaj był mocno rozkojarzony i to, że nie zabrałby jakiś ważnych dokumentów lub czegoś podobnego, wcale by ją nie zdziwiło.
-Federico- Uśmiechnęła się lekko na widok swojego przyjaciela w progu- Wejdź.- Otworzyła szerzej drzwi i zachęciła go gestem ręki. Brunet nie odwzajemnił uśmiechu tylko bez słowa wszedł do mieszkania. – Chcesz coś do picia?- Zapytała grzecznie, siedzącego na kanapie mężczyznę.
On tylko pokiwał przecząco głową i głośno westchnął. Violetta nie miała pojęcia, o co może chodzić brunetowi i starając się rozładować napięcie zadawała kolejne pytania.- Ludmiła nie chciała przyjść? Dawno się nie widziałyśmy- Ponownie jej kąciki ust podniosły się ku górze, nie zdając sobie sprawy z tego, że może to być jej ostatni szczery uśmiech.
-Violu, jestem w sprawach służbowych- Odezwał się pierwszy raz podczas tego poranka.
Księżniczka zmarszczyła brwi i patrzyła wyczekująco na bruneta.
Federico nigdy nie był taki poważny, przez co blondynka zaczynała się powoli niepokoić.
Nie podobało jej się również to, że brunet cały czas milczał wpatrując się w przestrzeń.
Tak naprawdę mężczyzna układał sobie w głowie jak ma przekazać wiadomości swojej przyjaciółce, by w jak najmniejszym stopniu ją zranić. Szczerze? Chyba jest to nie możliwe. Każdy pomysł i sposób jest tak samo okrutny. Nie chciał żeby ta delikatna i wrażliwa osóbka cierpiała, ale w tym przypadku jest to nieuniknione. – Wiesz, że miałaś tu przyjechać na jakiś czas.- Odezwał się wreszcie wypowiadając zdanie na jednym tchu.
-Muszę już wracać?- Przerwała mu z dziwnym wyrazem twarzy. Sama się sobie dziwiła.
Sądziła, że będzie szczęśliwa, gdy będzie mogła wrócić do domu. Odkąd tu przyjechała cały czas czekała na dzień kiedy oznajmią jej, że znów może zobaczyć swój kraj, swoją rodzinę.
Kiedy nadszedł ten moment, wcale się nie uciszyła. Jasne, tęskni za rodziną, za ojczyzną, ale jest jej tu dobrze, jako normalniej dziewczynie. Nareszcie ma przyjaciół i jest po prostu sobą.
Federico głośno westchnął i złapał dziewczynę za ramiona.
-Nie wrócisz już tam- Powiedział szeptem a dziewczyna zaczęła głośniej i szybciej oddychać- Twój kraj został zaatakowany, nic już się tam nie ostało - W oczach Violetty zaczęły zbierać się słone łzy.
-A rodzice?- Zapytała się łamiącym głosem, ledwo wymawiając każdy wyraz.
-Przykro mi Violu- Spuścił głowę, a blondynka już nie powstrzymywała gorzkiego płaczu.
-Żartujesz prawda?- Wyszlochała niezrozumiale. Brunet natychmiastowo ją do siebie przytulił, a ona mocniej się w niego wtuliła.
-Będzie dobrze. Pomożemy ci- Zignorował jej pytanie i wrócił do głaskania jej po plecach.
Pozostali jeszcze długo w uścisku, jednak przerwał im dźwięk otwieranych drzwi.
-Wróciłem wcześniej, nudziło mi się tam bez ciebie- Zaśmiał się niczego nieświadomy Leon wchodząc do domu. Jednak gdy zobaczył przytulających się Violettę i Federico spoważniał.
Pierwsze jego uczucie to zazdrość.W następnej sekundzie przemknęło mu przez głowę, że jego przyjaciel zdradza Ludmiłę z jej przyjaciółką. W ostateczności kiedy jego spojrzenie natknęło się na bezsilny i załamany wzrok Violetty, stwierdził, że stało się coś poważnego.
Kobieta oderwała się od Federico i podbiegła do szatyna mocno się przytulając oraz mocząc mu koszule.
Leon spojrzał zdezorientowanie na swojego przyjaciela,  a ten tylko pokręcił przecząco głową.
-Nie płacz Violu- Pocałował ją w czoło i zaczął gładzić dziewczynę po włosach, w nadziei, że to ją uspokoi. –Co się stało?- Spytał się szeptem, gdy dziewczyna przestała szlochać.
- Mój kraj legł w gruzach a rodzice nie żyją- Odpowiedziała wycierając łzy.- Zabili całą moją rodzinę. – Opadła bezsilnie na kanapie, zakrywając sobie twarz w dłoniach. Leon tylko lekko ją do siebie przytulił.
~***~
-Violu proszę- Wykrzyczał szatyn kolejny raz uderzając pięścią w drewniane drzwi.- Wyjdź już. Jesteś tam od dwóch dni- Znowu odpowiedziała mu tylko głucha cisza. Zaczął się potwornie niepokoić.
Wczoraj dał jej spokój. Uważał, że musi się wyciszyć, uspokoić i pobyć sama, ale dziś nie pozwoli jej siedzieć samej w pokoju. Chce żeby się chociaż odezwała albo dała jakikolwiek znak życia- Nie pójdę stąd dopóki nie otworzysz tych cholernych drzwi!- Wykrzyknął i osunął się bezsilnie.
Głośno westchnął i zaczął wpatrywać się bezsensownie w ścianę.
Po chwili gwałtownie się podniósł z podłogi, bo zauważył, że drewniana konstrukcja powoli się uchyla.
W drzwiach zobaczył Violettę, która na pewno nie wyglądała teraz jak księżniczka.
Oczy miała całe czerwone i zapuchnięte, przetłuszczone włosy zostały związane w niedbałego koka, a blada twarz sprawiała wrażenie, jakby blondynka wylała na nią mleko.
-Violetta- Szepnął cicho i szybko przytulił do siebie kobietę.
Ta pewnie moczyłaby mu bluzkę swoimi łzami, jednak już nie mogła płakać.
Za dużo wylała ich podczas tych dwudziestu czterech godzin.
-Muszę tam wrócić- Odsunęła się od szatyna i powiedziała to pewna swoich słów.
-Po co?- Westchnął głośno i przeczesał swoją grzywkę- Violetta tam już nic nie ma- Podniósł głos, a w oczach blondynki zobaczył ból.- Oni tylko czekają aż tam przyjedziesz żeby ciebie też zabić- Mimo narastającego smutku Violetty nadal kontynuował swoją wypowiedź podniesionym tonem.-Nie pozwolę ci- Wypowiedział to przez zaciśnięte zęby jakby zaraz miał się rozkleić.
-To nie ty tu wydajesz rozkazy tylko ja- Podeszła do niego bliżej i wysyczała mu to zdanie prosto w twarz.
-Nie jesteś już księżniczką- Spojrzał prosto w jej czekoladowe oczy, które teraz jakby wyblakły.
-Nie musisz mi wypominać, że moja rodzina nie żyje- Jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej bledsza, tak że teraz prawie przypominała śnieg.
-Do cholery ja się o ciebie martwię!- Wykrzyczał to tak głośno, że Violetta się lekko wzdrygnęła.-Przepraszam- Przybliżył się do niej i położył dłonie na jej policzkach, które natychmiastowo przybrały lekko różowawy kolor.- Nie mogę cię stracić.- Lekko pogłaskał je kciukiem, a ona blado się uśmiechnęła- Za bardzo cię kocham- Szepnął Leon, a blondynka lekko uniosła brew do góry, jednak za nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, spytać się lub po prostu zareagować, poczuła na swoich wargach usta Leona.
-Nigdy bym nie pomyślała, że coś do siebie poczujemy— Szepnęła Violetta, gdy odsunęli się od siebie- Nawet by mi to na myśl nie przyszło.- Szatyn pogłaskał ją po policzku i jego kąciki ust podniosły się do góry.
-Pamiętaj, że nie ma rozumu, który wygrałby z sercem- Blondynka się uśmiechnęła i mocno wtuliła się w klatkę ukochanego, zaciągając się jego zapachem, który tak bardzo uwielbiała.

***
 Hej Wam!
Jest obiecana niespodzianka ;*
Skopałam końcówkę, tak wiem ;c
Nie miałam na nią żadnego pomysłu..  i wyszło jak wyszło. Czy jestem zadowolona?
Yy... Mogło wyjść lepiej, ale to Wy musicie go ocenić skarbeńka ;***
Dzisiaj nie mam weny na notatkę więc przepraszam :c
A jeszcze przy okazji chciałabym Wam ogromnie podziękować.
Naprawdę, chyba nawet nie wiecie jak wiele dla mnie znaczycie.
Bez Was nie dałabym rady z tym wszystkim, połączeniem szkoły z blogiem i brakiem weny....
To zawsze Wy i Wasze komentarze jesteście moją motywacją do napisania kolejnego rozdziału.
Dziękuję, że wytrwaliście tutaj ze mną i mam nadzieję, że wytrwacie jeszcze dłużej, bo jak na razie nigdzie się stąd nie wybieram i proszę żebyście Wy też nigdzie nie odchodzili <333
Chciałabym Was poinformować, że każdy Wasz komentarz przyprawia mnie o uśmiech ;)))
Przy okazji chciałabym przypomnieć o konkursie na OS.
Boję się, że jeśli nie dojdzie więcej OS konkurs się nie odbędzie.
Oczywiście jeśli wiecie i jesteście pewni, że napiszecie tego OS tylko potrzebujecie więcej czasu, to napiszcie to w komentarzu a ja coś wykombinuję <3 Nie przynudzam już ;333

To do zobaczenia Słoneczka <333 

10 komentarzy:

  1. Hej haj heloł!
    Oł yeaaaaa!!!!!!!
    Jaka piękna sobota. Nieprawdaż???

    Wiedziałam! Wiedziałam, że będę czekała kolejny tydzień na rozdział!
    Wiedziałam, że dzisiaj będzie OS.
    Wszechwiedzący Królik?
    Nie skądże. Mam tylko tak niekiedy.
    Na ogół ogarniam rzeczy z prędkością ślimaka bądź żółwia.

    Happy end. Happy Lajonetta. Happy Królik.

    Kręgle? Lajon jakiś ty pomysłowy.
    Jak mogłeś być dla niej nie miły!!!
    Ale się zmieniły. To najważniejsze.
    Rodzice Vils nie żyją. Kraj zniszczony.
    Viola zostaje z Leonem.
    Szczęście w nieszczęściu.

    Czekam z niecierpliwością na rozdział!
    Będę płakać! Trzymasz mnie znowu w niepewności.
    Cholera dłużej nie wytrzymam.
    Idę po marchewke!

    Pozdrawiam Kicałka ❤
    Buziaczki :* ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoo ��
    Naprawdę dobrze piszesz! Zawsze czekam na rozdział.
    A co do OS, mam tyle nauki i sama piszę opowiadania, że wątpię bym się wyrobiła. No trudno
    Pisz dalej i weny ��
    / Dream

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę byłoby EKSTRA gdyby była jeszcze 3 część takiego ich dalszego życia :-)
    Tini Blanco

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo jakie słodkie *-*
    Cudowny On Shot ^^
    Błagam nie rezygnuj z konkursu, za dużo czasu poświęciłam na napisanie tego mojego shota :'D
    Nie spodziewałam się, że to tak się potoczy xDD
    Zapraszam do siebie ;)
    miloscodpierwszegowejrzenialeonetta.blogspot.com
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Nati ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey Mała :P
    OS przepiękny <3
    Mega mi się podoba ^*^*^*
    Hyhy
    Proszę o więcej!
    Już, teraz, zaraz ;)
    Czekammm
    Twoja
    Violetta Vilu <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, jakia perełka <33
    Uwielbiam tego OS
    Warto było czekać!
    Ps. Bedzie 3 czesc czy ta jest ostatnia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to jest prawdopodobnie ostatnia część (Jednak nigdy nie wiadomo co mi odwali XD).
      Chciałam to zostawić w takiej niepewności żeby Wasza wyobraźnia dodała sama zakończenie <3 ;*

      Usuń
  7. Rosee wróci jutro bo za dużo motyli w brzuchu mam po tym przeczytaniu *_* cudowny ;**
    Rosee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepiękny os. Popłakałam sie. Nic ująć nic dodać cudo!
      Leon miał wyrzuty sumienia i dobrze ze je miał!
      Całe miasto Vilss przepadło ;((
      Biedna Violka stracić oboje rodziców to cos strasznego i cały kraj o kurczę :((
      Leon zazdrosny ale potem dzięki Bogu nic nie zrobił głupiego.
      Violka sie zamknęła i nic zero odpowiedzi :(((
      Gdy wyszła chciała jechać :oo Ale dzięki Bogu Leon powstrzymał ją najpiękniejszymi słowami "nie pozwolę ci bo cie kocham i sie o ciebie martwię" nie cytuje ale tak z tego tekstu wynika *.* popłakałam sie *.*
      Powodzenia w kolejnych rozdziałach itd xD
      Cudny os *-*
      Buziaki Rosee

      Usuń