Strony

sobota, 14 maja 2016

XLVI rozdział - Nieznacząca przeszłość.

 
                                                             Rozdział dedykowany anecia😃

                                                                       Moja miłość jest w żałobie.
                                                                Dziś mam w duszy jeden smutek
                                                                      i to z winy twoich czarów


Jorge patrzył na mnie niezrozumiale, unosząc brew do góry.
Widziałam jak jego oczy powoli ciemnieją i prawie stają się czarne.
Natomiast moje dłonie zaczęły się pocić i lekko drżeć.
Nie mogłam już znieść przenikającego spojrzenia szatyna, które tylko wierciło mi dziurę w brzuchu.
-Możesz wreszcie mi wszystko wytłumaczyć?- Krępującą i niezręczną ciszę przerwał zniecierpliwiony Jorge. Pragnęłam jak najwięcej zyskać na czasie, ponieważ nawet nie wiedziałam jak złożyć, chociaż jedno, najbardziej bezsensowne zdanie.
W mojej głowie kłębiło się miliardy słów, wyrazów i sylab. Wszystkie litery obijały się o siebie nawzajem powodując jeszcze większy chaos w moim umyśle.
-To strasznie długa historia- Wyszeptałam i splątałam ze sobą swoje dłonie.
Wzrok szatyna zamrażał mi krew w żyłach i niczego nie ułatwiał.
-Mam czas nie przejmuj się- Jorge patrzył na niewiadomy punkt przed siebie unikając moich oczu.
-Zaczęło się odkąd wyjechałeś- Wzięłam głęboki wdech i obserwowałam jego ciągle zmieniający się wyraz twarzy. – Wyjechałam do Amsterdamu by wyleczyć się z bulimii, a tam w tym zakładzie poznałam go.- Szatyn ani raz nie przeniósł swojego wzroku na mnie, interesowały go wszystkie ściany i widoki za oknem byle tylko nie patrzeć mi w oczy- Nathan był tam moim opiekunem, zaprzyjaźniliśmy się, pomagał mi się uporać z tym wszystkim.- Chciałam wychwycić w szatynie odrobinę współczucia, empatii lub… Miłości?
Jednak moje starania poszły na marne, ponieważ jego oczy były skamieniałe, jakby ktoś je odlał z brązu lub wykuł w skale.- Wtedy wszystko się zaczęło. Byłam zła na ciebie za to, że mnie zostawiłeś, zresztą ja sama nie wiem co czułam- Zaśmiałam się smutno i zaczęłam skubać stary lakier na paznokciach. – Wmawiałam sobie, że z Nathanem to prawdziwa miłość, że to ten jedyny. Jednak był jeden problem. On też miał swoje słabe punkty, a potem wciągnął w to mnie- Po raz pierwszy oczy Jorge zmieniły swój kierunek i przelotnie zatrzymały się na moich tęczówkach. Mimo tego jak bardzo chciałam by nasze spojrzenia były złączone na dłużej, on i tak po krótkiej chwili odwrócił wzrok. – On brał narkotyki. Był narkomanem. A wiesz co było najgorsze? On mówił, że mi to pomoże zapomnieć, o tobie, o problemach… Niestety nie pomogło. – Zaczerpnęłam ze świstem powietrze i zaczęłam głęboko oddychać –Nathan… On jest tutaj w Buenos Aires. Już parę razy mnie nachodził i… Ja wiem do czego jest zdolny- Szepnęłam prawie niesłyszalnie i przymknęłam delikatnie moje powieki.
Usłyszałam głośne westchnięcie Jorge i to jak gwałtownie wypuszcza powietrze, które lekko obija się o moją twarz.
-Skończyłaś?- Odezwał się chłodnym, zachrypniętym głosem, który usłyszałam pierwszy raz od dłuższego czasu.
Pokiwałam lekko głową i zakryłam twarz włosami.
Poczułam jak Jorge wstaje z kanapy, a ja agresywnie i porywczo łapię jego dłonie.
-Jorge błagam.- Zaczęłam nerwowo oddychać i mocniej zacisnęłam jego ręce- Ja go już nie kocham, to wszystko jest nic nieznaczącą przeszłością. - Poczułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy.
Obraz coraz bardziej mi się zlewał, a po chwili widziałam już tylko pomieszane kolory. – Ja już z tego wszystkiego wyszłam, nie mam z tym problemów. Kocham cię- Z moich ust wypłynął potok słów, a wszystkie wydawały się tylko głuchym i nic nieznaczącym echem.
Po chwili usłyszałam głośny dźwięk trzaskających drzwi, a następnie tylko ciszę, która rozrywała mnie boleśnie od środka. Usidłam na podłodze na dywanie, a łzy same leciały mi strumieniami.
Czułam jak po policzkach spływa mi tusz do rzęs, a przed oczami miałam tylko ciemność i pustkę.
~~~♦☺☺☺~~~
Niechętnie odkryłam moje rozgrzane ciało i wyszłam spod ciepłej kołdry.
Wyciągnęłam słuchawki, z którymi wczoraj zasnęłam, z moich lekko obolałych uszu.
Przeciągnęłam się, rozciągając moje zastałe przez całą noc ciało.
Głośno westchnęłam i poprawiłam ramiączko od koszuli nocnej, które lekko opadło z mojego kościstego ramienia. Ponownie bezwładnie opadłam na poduszkę, która teraz wydawała mi się strasznie twarda i niewygodna. Następnie przetarłam piąstkami swoje zapuchnięte oczy, ocierając jeszcze lekko wilgotne rzęsy.
Czułam jak pieką i swędzą mnie moje gałki oczne, które były pewnie całkowicie wysuszone od całonocnego płaczu.
Usiadłam na skraju łóżka i wrogo spojrzałam na lustro, które było wmontowane w drzwi ogromnej szafy.
Chciałabym teraz zobaczyć moje odbicie i nie musieć narzekać na rozczochrane i nieułożone włosy, nie użalać się nad moją bladą cerą, z czerwonymi plamkami na całej szyi.
Chwiejnym krokiem podeszłam do lustra jeszcze bliżej.
Z dokładnością przyjrzałam się swoim zakrwawionym gałką ocznym z popękanymi krwinkami.
Westchnęłam głośno i ugładziłam dłońmi swoje sterczące w każdą stronę kosmyki włosów.
Mam dość tego dnia chociaż dopiero się zaczął.
Po prostu najchętniej położyłabym się z powrotem do łóżka i zasnęła kolejny raz, przysypiając cały dzień.
A najlepiej nawet cały tydzień lub miesiąc.
Niechętnie i opornie zeszłam po schodach na dół do salonu, co chwila potykając się o własne nogi lub kręte stopnie.
Włączyłam małe radio stojące na pobocznej komodzie, by cisza jeszcze bardziej nie dobijała mnie i nie pogarszała mego nastroju.
Powolnym krokiem skierowałam się do kuchni i nacisnęłam zielony przycisk na ekspresie do kawy.
Światełko zamrugało w tym samym momencie kiedy usłyszałam donośny dźwięk.
Głośno westchnęłam i poprawiłam swój puszysty szlafrok.
Odczekałam chwile, póki szklanka nie napełniła się do czubka czarną, gorzką kawą.
Odłożyłam kubek na blat kuchenny i dopiero poszłam otworzyć drzwi, do których cały czas ktoś się dobijał, pukając lub dzwoniąc dzwonkiem.
Najchętniej nie pokazywałabym się światu, ani żadnej żywej duszy.
Wolałabym się zaszyć w moich czterech ścianach, pod ciepłym kocem, oglądając jakieś beznadziejne seriale lub filmy. Westchnęłam głośno, przecierając swoje zaspane, zapuchnięte oczy.
Otworzyłam powolnie drewnianą konstrukcje.
-Hej Tini- Uśmiech blondynki od razu zszedł z twarzy, gdy tylko mnie ujrzała.
-Aż tak potwornie wyglądam?- Spytałam się retorycznie, blado się uśmiechając.
-Co ci się stało?- Wyszeptała.
Ściągnęła z siebie swoją wiosenną kurtkę i powiesiła ją na wieszak, nawet na chwile nie spuszczając swojego wzroku ze mnie.
-Sama jestem sobie winna- Wzruszyłam obojętnie ramionami. Mercedes ułożyła swoje dłonie na moich barkach i lekko je potarła.
-Co? Weź zacznij od początku.- Blondynka potrząsnęła głową , wprawiając swoje piękne, złote kaskady włosów w ruch.
-Powiedziałam Jorge o Nathanie i o mojej przeszłości- Rzuciłam i bez słowa wyszłam do kuchni.
Zostawiłam zdezorientowaną blondynkę na środku salonu, bo przypomniałam sobie o mojej, już pewnie ostygniętej, kawie.

***

Hej kochani. Tak jak ostatnio na Was narzekałam ,że nie komentujecie, to dzisiaj muszę Was pochwalić <3
Nawet nie wiecie jaką radość sprawiliście mi swoimi komentarzami <3
Kocham Was miśki i mam nadzieję, że dzisiaj też pokażecie na co Was stać <3
A co do rozdziału, to proszę, nie zabijajcie mnie.
Wiecie, że nawet on mi się podoba? XD
Tak wiem, rozdzieliłam w nim Jortini, ale rozdział nawet nawet XD
Niestety nieubłaganie zbliżamy się do końca tego opowiadania.
I cały czas nasówa się pytanie co dalej.
Mówię szczerze,że nie mam bladego pojęcia, ale jeszcze nie dzisiaj o tym.
Ogólnie to mam dzisiaj takie roztrojenie emocjonalnie przez to, że dzisiaj mijają 4 lata odkąd Violetta została wyemitowana w Argentynie i tak przy okazji zebrało mi się na gif z pierwszego sezonu xD
Nie będę się tutaj rozpisywać o tym ile ten serial dla mnie znaczy i tak dalej, bo myślę, że każdy czuje to samo, a ja opowiadając o tym rozkleiłabym się na maksa.
Dobra już nie przedłużam tylko kończę <3

20 kom>>>>> next

24 komentarze:

  1. Kocham <3
    Rozdział wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jooorge
    Wszystko mu powiedziała
    O Nathanie
    Że ją nachodzi
    A on?
    Nic
    Wyszedł

    AAAA
    Chce już next!
    Genialny!
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ! ❤
    Tini wreszcie odważyła się wyznać prawdę , z pewnością bylo to dla niej mega trudne.
    Niestety ukochany wyszedł bez słowa i zostawił ją z tym samą...
    Czekam na next !
    Buziak 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne
    cudowne
    Smutne
    ale piękne
    !

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak teraz mam focha na maksa! ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział cuudi, ale nie cuudi.jest już to, że rozdzieliłaś mi Jortini -.-

      Usuń
  6. Taaa to co? Wrócę,nie? 💟

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyś kochanie Ty moje powiedz mi jedno. Czy ty chcesz mnie zabić? Jak mogłaś mi rozdzielić Jortini, co? Tak krótko razem byli, a tu taka...niespodzianka? Rozstali się. Znaczy nie padły żadne słowa potwierdzające to, ale kurde wyszedł i nic nie powiedział. Jest załamany, zły i smutny jednocześnie! 😞 tak jak ja teraz, ale nie o mnie.

      Wiesz, że ten rozdzialik jest cudowny mimo wszystko? I wiesz też, że te komcie ci się należą skarbie? 💟💟 No ja myślę,że wiesz!

      Narkotyki. Nathan wpakował ją w narkotyki. Cholera jasna. Wyszła z tego, ale ona myślała, że się w nim zakochała. To chyba najbardziej dobiło Jorge 😞

      Mechi załamała się jej wyglądem. A jak ma wyglądać osoba, która straciła ukochaną osobę? Masakra. Biedna Tini. Biedny Jorge.

      Zbliżamy się do końca?? Ehhh szkoda. Zżyłam się z tym opowiadaniem, ake coś się kończy żeby zacząć mogło się coś. 😂 😁😄😆😀😗😗

      Nie płakaj skarbie! ❤
      Czekam na next :*
      Buziolee 😍

      Maddy ❤

      Usuń
  7. Gdy Jorge wyszedł to płakałam razem z Tini <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały *.*
    Czekam na next! :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :)
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny czekam na next

    OdpowiedzUsuń