Rozdział dedykowany Zuzia Dąbrowska *Przeczytaj notatkę* Wydaje się źle, że zostałem sam. A wszystko to były czyste kłamstwa. Przeklęty mój zły los, że w tamten dzień cię spotkałem.
Przez cały czas nie mogłam się skupić. Ciągle błądziłam wzrokiem po całym
lokalu, co chwile cicho wzdychając.
-Martina- Jorge złapał moją dłoń, która bezwładnie leżała na stoliku.- Co jest?- Spojrzał
na mnie przenikliwym wzrokiem i zaczął głaskać kciukiem moją rękę.
-O co ci chodzi?- Posłałam mu sztuczny uśmiech i nerwowo zachłysnęłam się
powietrzem. – Wszystko dobrze- Starałam się unikać jego wzroku i cały czas
patrzyłam na nasze złączone dłonie.
-Myślisz, że cię nie znam- Lekko uniósł brew i wykrzywił usta.- Wiesz, że
możesz mi wszystko powiedzieć?- Przybliżył się do mnie i podniósł mój podbródek,
przez co musiałam patrzeć mu prosto w oczy. -Tak wiem- Wywróciłam delikatnie
oczami i zaciągnęłam się powietrzem.- Ale nic mi nie jest.
-Cały czas coś przede mną ukrywasz- Zacisnął powieki, a ja zauważyłam jak jego
mięśnie twarzy się napinają.
-Wyolbrzymiasz wszystko- Podniosłam głos i spojrzałam na niego z przymrużonymi
oczami.- Dopiero co się pogodziliśmy, a ty znowu chcesz się kłócić- Wyrwałam
swoją rękę z jego uścisku. Usłyszałam jego ociężałe westchnięcie.
-Dobrze- Powrócił swoim spojrzeniem na mnie- Mieliśmy miło spędzić czas. –
Kiwnęłam twierdząco głową, a Jorge ruchem ręki przywołał kelnera.
~~~♦☺☺☺~~~ Przystanęłam na chwilę w
progu i zaczęłam rozglądać się po pokoju.
Mieszkanie samej ma wiele plusów. Jednak mimo wszystko czasem ta cisza dudniąca
w uszach jest nie do zniesienia. Chwilami brakuje mi radosnego, niewinnego
śmiechu Lucasa, rozmów taty i Angie przy porannej kawie. Dawno ich nie
widziałam. Muszę ich w najbliższym czasie odwiedzić.
Usiadłam na kanapie podkulając swoje nogi. Wzięłam do ręki pilota od telewizora
i wcisnęłam zielony przycisk. Po chwili mieszkanie wypełniły dźwięki wydawane
przez plazmę.
Mój spokój nie trwał długo, ponieważ za moment usłyszałam donośny dzwonek do
drzwi.
Niechętnie podniosłam się z sofy i powolnym krokiem podeszłam do drewnianej konstrukcji.
Uchyliłam drzwi i w jednej chwili moje serce zatrzymało swoją pracę. Brałam coraz szybsze wdechy, a mój oddech stał się płytszy.
Zacisnęłam swoje pięści na framudze i dzięki temu nie straciłam równowagi.
-Jak ty mnie znalazłeś?- Zadałam pytanie łamiącym się głosem.
-Miłość mnie tu przyprowadziła- Prychnął lekceważąco i wywrócił oczami.
Nathan miał zamiar wejść do środka, jednak od razu zagrodziłam mu drogę moim
kruchym ciałem.
-Myślisz, że mnie zatrzymasz?- Spojrzał na mnie pogardliwie i zaczął głaskać
mój policzek.
Zgrzytnęłam zębami i z obrzydzeniem strąciłam jego dłoń.
-Ostatni raz cię tu widzę- Wysyczałam przez nadal zaciśnięte zęby.
-Bo?- Oparł swoje ramię o framugę i przybrał podobną pozę, co ja by mnie
sprowokować.
-Zadzwonię na policję- Przeczesałam ruchem ręki swoje włosy w tył.
-I co im powiesz?- Nachylił się nade mną i zaczął monitorować moją postać.
-Całą twoją przeszłość- Spojrzałam na niego z pogardą- Powiem im wszystko co o
tobie wiem, Nathan.
-Wkopując mnie, wkopiesz siebie- Zaśmiał się szyderczo i założył mi kosmyk
włosów za ucho.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, by nie powiedzieć coś, czego będę żałowała. –
A wtedy oboje będziemy gnić w więzieniu, skarbie- Odsunął się ode mnie na znaczną odległość, a ja
wykorzystując ten moment zatrzasnęła mu drzwi przed twarzą.
Zsunęłam się na dół po drzwiach i ukryłam się w swoich ramionach.
Ten cholerny dupek ma rację. Poczułam
jak po policzkach zaczynają spływać mi łzy.
Kolejny raz przeczesałam sobie włosy dłonią i zaczęłam bawić się moją bransoletką.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
Mój oddech ponownie przyśpieszył i poczułam jak po kręgosłupie lecą mi drobne
krople potu.
-Idź sobie Nathan!- Krzyknęłam i ponownie zakryłam dłońmi swoją twarz.
-Co?- Zza drzwi odezwał się zdezorientowany głos. Szybko wstałam i zaczęłam
wycierać swoje mokre policzki. Przygłaskałam dłonią delikatne zagniecenia na
mojej sukience i spojrzałam na lustro powieszone naprzeciwko. Ostatni raz
poprawiłam lekko swoje włosy i otworzyłam drzwi.
-Cześć- Przybrałam sztuczny uśmiech i przywitałam Jorge pocałunkiem w jego
gładki policzek.
-Hej- Spojrzał na mnie podejrzliwie i pogładził mnie po ręce. – O jakiego
Nathana chodziło?- Cholera. Wciągnęłam nerwowo powietrze ze świstem.
-Musiało ci się przesłyszeć- Ponownie posłałam mu sztuczny uśmiech.
-Nie wymyślaj, mam dobry słuch- Na mojej twarzy zaistniał grymas, a ręce
zaczęły się trząść.
-Nath, to mój stary kolega- Wymyśliłam na poczekaniu i skierowałam się w stronę
kanapy, udając obojętną.
-Mam być zazdrosny?- Jorge się zaśmiał i odwiesił swoją sportową marynarkę na
wieszak.
-Przestań- Zaśmiałam się nerwowo, cały czas unikając wzroku szatyna.
-A skoro się kolegujecie to dlaczego go wyganiałaś?- Podszedł do mnie i usiadł
obok na miękkiej sofie. Dlaczego musisz być taki ciekawy?
-Po prostu się pokłóciliśmy- Usłyszałam jak mój głos zaczął się łamać, chociaż
tak bardzo chciałam tego uniknąć.
-Ale wszystko dobrze?To coś
poważniejszego?- Pokiwałam tylko głową, ponieważ nie mogłam już nic wymówić. –Chętnie
bym go poznał- Posłał mi swój uśmiech, a ja poczułam jak w moich czekoladowych
oczach zaczęły się zbierać łzy. Tak bardzo nienawidzę go okłamywać.
Zresztą w ogóle nie znoszę nikogo kłamać.
-Martina co jest?- Momentalnie obtulił mnie swoimi mocnymi ramionami.
-Bo chodzi oto...- Wyjąkałam i mocno zachłysnęłam się powietrzem.
-Mocno się pokłóciliście?- Pocałował czubek mojej głowy, a ja tylko pokiwałam
przecząco.
Odsunęłam się od niego i ponownie tego dnia wytarłam swoje różowawe policzki.
-Co jest skarbie? – Podniósł mój podbródek przez co byłam zmuszona by patrzeć
mu w oczy, które tylko podpalały i wzmacniały moje i tak już ogromne poczucie
winy.
-Ja nie powiedziałam ci prawdy- Wyszeptałam i ponownie spuściłam swój wzrok.
Nie miałam odwagi by patrzeć w jego oczy, które były przepełnione miłością.
Miłością do mnie.
*** Powiem szczerzę, że ten rozdział miał się dzisiaj nie pojawić. Ale przyczyną nie miało być moje lenistwo i to że go nie napisałam tylko wasze lenistwo. Miało pojawić się 20 komów żebym dodała następny, a komentarzy pod rozdziałem jest ledwo 11 . Zawiodłam się trochę. Serio, pod poprzednim rozdziałem było komów 20, a tu spadliście o dziesięć mniej. Ostatni raz robię takie coś, że jeśli nie ma wyznaczonej liczby komentarzy to dodaje rozdział. Ja się staram wy też się staracie. Także to chyba na tyle. A tak z innej beczki jakie wrażenia po płycie Tini? Macie ją już w swoich łapkach? XD Do następnego kochani <3 20 kom -> next
Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. Są słowa, które zawsze będą wywoływać morze łez i są osoby, na myśl, o których zasypie nas lawina wspomnień.
-Możesz przestać?- Odparła gniewnym tonem Mercedes- Dodajesz już chyba
dziesiątą łyżeczkę cukru.-
Spojrzałam na nią spod rzęs i natychmiastowo odsunęłam od siebie cukierniczkę.
– Nadal jesteś z nim pokłócona?- Spojrzałam na nią niezrozumiale i uniosłam
brew do góry. Blondynka przekręciła oczami i cicho się zaśmiała- To jest mój
brat, umiem od niego wszystko wyciągnąć. – Oparła się delikatnie łokciem o stół
i dokładnie monitorowała moją postać.
-Nie wiem- Spojrzałam na swoje splecione dłonie i zaczęłam miętosić złotą
bransoletkę z zawieszką w kształcie serduszka na moim nadgarstku. Usłyszałam
głośne westchnięcie mojej przyjaciółki i od razu przeniosłam na nią wzrok.
-Ile to jeszcze potrwa?- Przyłożyła do swoich ust filiżankę z czarną cieczą.
-Mamy gorsze dni- Uciekałam wzrokiem gdzie tylko mogłam, po całym lokalu, byle tylko nie
patrzeć jej w oczy-To nic poważnego drobna sprzeczka i tyle.
-Wystarczyłoby żebyś mu powiedziała o Nathanie- Przeczesałam dłonią swoje włosy
do tyłu i schowałam swoją twarz w dłoniach.
-Po co? Widocznie już się odczepił.- Mercedes popatrzyła na mnie spod byka-
Widziałam go tylko raz, nie róbmy z tego afery- Dodałam szybko pod wpływem jej
ostrego wzroku.
-Przypomnieć ci, w co się wplątałaś przez niego?- Przysunęła się bliżej i
miałam wrażenie, że świdruje wzrokiem w moim umyśle wielką dziurę, by wydostać
z niego wszystkie moje myśli i wspomnienia.
-Nie. Sama doskonale wszystko pamiętam. Nawet aż za dobrze- Zapadła niezręczna
cisza, która została przerwana przez kelnera, który doniósł blondynce
szarlotkę.
Spojrzałam przelotnie na zegarek i zerwałam się z krzesła- Muszę iść. –
Szepnęłam i delikatnie obtuliłam Mercedes moimi szczupłymi ramionami. Blondynka kiwnęła tylko głową i posłała mi
blady uśmiech.
Zarzuciłam swój kaszmirowy sweterek na ramiona i wyszłam z kawiarni, o czym
zakomunikował malutki dzwoneczek wiszący nad drzwiami.
Szybkim krokiem szłam zatłoczonym chodnikiem.
Co chwila ktoś się przepychał lub ktoś na kogoś krzyczał.
Kocham to miasto, ale czasem mam marzenie żeby iść sobie spokojnie ulicą, nie
słyszeć pracujących silników samochodowych i nie czuć spalin unoszących się w
powietrzu.
Iść chodnikiem i nie bać się, że ktoś cię przetrąci lub skrzyczy, że za wolno
spacerujesz.
-Znowu się spotykamy- Do moich uszu doszedł głos, który wprost ociekał jadem. Gwałtownie
odwróciłam głowę do tyłu i stanęłam jakbym była sklejona z ziemią.- Nie
sądzisz, że to przeznaczenie?- Zaśmiał się pogardliwie i miałam wrażenie, że
skanuje mnie wzrokiem.
-To raczej ty mnie śledzisz- Wysyczałam cicho przez zęby.
Ponownie na jego twarzy zagościł żmijowaty uśmiech.
-Słoneczko przede mną i tak nie uciekniesz- złapał mój nadgarstek i czułam jak
jego dłoń zaciska się na nim.Sam jego
dotyk sprawiał, że ciało w tym miejscu paliło się żywym ogniem.
Miałam wrażenie, jakby igły wbijały mi się w skórę.
-Nie rozumiem- Mój głos zaczął się łamać a ja coraz bardziej przygryzałam
wewnętrzną część policzka, by nie dać uwolnić się łzom.
-Czego?- Zaśmiał się szyderczo i jeszcze mocniej zacisnął swój uścisk.
Poczułam jak moja dłoń sztywnieje i zaczyna mrowić.
-Dlaczego chcesz zniszczyć mi życie?- Przybliżyłam się do jego twarzy i
spojrzałam mu prosto w oczy.
-A co nie było ci ze mną dobrze?- Zapytał się retorycznie i ponownie na jego
twarzy zaistniał szyderczy uśmiech.
-Błagam cię- Wywróciłam oczami jednak od razu tego pożałowałam, bo poczułam
jeszcze mocniejszy ucisk na nadgarstku.
-Tyle dla ciebie zrobiłem a ty tak mi się odpłacasz?- Prychnął mi w twarz i
zaczął się przybliżać.
Przekręciłam głowę w bok by nie czuć jego oddechu na twarzy.
-Byłeś mi tylko potrzebny do pozbycia się problemów- Odsunęłam się od niego i
zaczęłam rozglądać się po ulicy. – Zresztą ty dobrze o tym wiesz- Zacisnęłam
usta by nie wypłynęły z nich niepotrzebne słowa.
-Byłem tylko byś zapomniała o problemach?- Zaśmiał mi się prosto w twarz.
Kiwnęłam niepewnie głową i spuściłam wzrok.- To teraz ja będę twoim problemem-
Rozszerzyłam oczy, a mój oddech stawał się coraz szybszy. Czułam jak moje serce
bije ze zdwojoną mocą i miałam wrażenie że chce wyskoczyć z mojej klatki
piersiowej. – A o mnie tak łatwo nie zapomnisz- Zacisnęłam pięść i zaczęłam
brać miarowe oddechy by się uspokoić. W pewnej chwili, gdy naszedł mnie nagły
przypływ odwagi, zdecydowanym ruchem wyrwałam swój obolały nadgarstek z uścisku
Nathana i zaczęłam biec przez siebie jak najszybciej.
Nie zważałam na to, że paru ludzi się na mnie wydarło za to, że na nich wpadłam.
Szłam szybko przed siebie, a po policzkach swobodnie spływały mi łzy.
Po chwili usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
Moje serce ponownie zaczęło mi walić, a ja przyśpieszyłam swój bieg.
Coraz szybciej biegłam a krzyki i tak nie ustawały.
Poczułam jak ktoś w jednej chwili chwyta mnie za ramię.
Odwróciłam się w tył i dostrzegłam przez łzy dobrze zbudowanego mężczyznę.
-Martina?- Pyta zszokowany szatyn, a ja od razu rzucam mu się w objęcia.
Czuję jak jeszcze mocniej przyciska mnie do siebie i zaczyna gładzić mnie po
włosach.
-Co jest?- Pyta się oszołomiony i odsuwa mnie od siebie na odległość jego
ramion.
-Nie kłóćmy się więcej- Patrzę na niego załzawionymi oczami.- Cholernie cię przepraszam-
Ponownie wtuliłam się w jego tors, a on pocałował mnie w czoło.
-Nie przejmuj się już wszystko dobrze- Posłał mi swój delikatny uśmiech i
chwycił moje dłonie.
-A tak w ogóle to, dlaczego przede mną uciekałaś?- Zaśmiał się delikatnie i
zaczął gładzić kciukiem moją rękę. Zaczęłam się rozglądać dookoła i nerwowo
uśmiechać.
-Nie słyszałam cię jak mnie wołałeś- Wymyśliłam pierwsze lepsze kłamstwo i
starałam się nie patrzeć mu w oczy.
-To chyba głucha jesteś- Perliście się zaśmiał pokazując przy tym swoje
śnieżnobiałe zęby- Musisz iść do laryngologa- Zaczęłam się bawić moją
bransoletką ,a swój wzrok skupiłam na czubkach moich wiosennych botków.
-Zabierzesz mnie do domu?- Rzuciłam szybko, chcąc zmienić trudny dla mnie
temat.
-Jasne skarbie- Odsłonił swój nadgarstek i spojrzał na zegarek, wcześniej
zasłonięty mankietem od koszuli.–Ale chyba mam lepszy pomysł. – Posłał mi
uśmiech i chwycił moją kruchą dłoń.
-Zaskocz mnie- Uniosłam do góry brew i ruszyłam razem z szatynem przed siebie.
-Zabieram cię do restauracji na randkę- Zatrzymał się na chwilę i musnął ustami
mój policzek.
*** Hej wszystkim. O Jezu udało mi się coś wyskrobać. Myślę, że jak na mój brak weny i czasu, rozdział nie jest taki zły. Martyna prawie wcale nie narzeka cieszcie się, takie coś nie zdarza się często XD Notatka też będzie krótka to kolejny powód do radości :3 Ostrzegam, że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Mam drobne problemy prywatne, koleżeńskie, szkolne,rodzinne i tak dalej xDD Muszę najpierw uporządkować sobie życie, a potem skupię się na rozdziale. Wybaczcie ;* Jeśli są jakiekolwiek błędy to wybaczcie. Nie miałam ochoty już ich poprawiać. To by było na tyle. A i nabijajcie wyświetlenia, bo OS na 50 000 wyś. już jest gotowy i czeka tylko na publikacje. Chociaż może to jest bardzie One Part..Dobra nie ważne xD SZANTAŻ----------->>>>>>>>>>>>>>>>> 20 kom >>>> next
Tak to ja, zobacz sam jak kolorów nabrał mój świat. Dzisiaj zamykam cię w pudle bez dna. Zawsze mogę wyjąć cię lecz nie pamiętam jak.
Mój oddech maksymalnie przyśpieszył i mimo ulicznego gwaru z łatwością mogłam
usłyszeć głośne bicie mojego serca. Przymrużyłam delikatnie powieki by się choć
trochę uspokoić.
Jednak moje starania poszły na marne.
-Co ty tu robisz?- Powtórzyłam to samo pytanie drżącym głosem. Miałam wrażenie, że cała w środku się trzęsę.
Poczułam jak dłoń mężczyzny jeszcze mocniej zaciska się na moim drobnym
nadgarstku.
-Tęskniłem za tobą- Szepnął złowrogo, a ja miałam ochotę kopnąć go z całej siły
w krocze. Jednak mój strach przezwyciężył i nadal stałam cała sparaliżowana.
-Możesz mnie zostawić w spokoju?- Starałam się by mój głos brzmiał jak
najpewniej.
Chyba nie przyniosło to zamierzonego efektu. Nathan spojrzał na mnie
pogardliwym wzrokiem.
-Tak wiele nas łączyło, a ty chcesz to zaprzepaścić?- Wysyczał mi w twarz przez
zaciśnięte zęby.
W nagłym przypływie pewności prychnęłam i wywróciłam oczami.
-Odwal się – Powiedziałam głuchym głosem. Czułam jak pod moimi powiekami
zbierają się łzy.
Korzystając z tego, że lekko puścił mój nadgarstek wyrwałam swoją rękę z jego
żelaznego uścisku.
Popędziłam przed siebie ile miałam sił w nogach i na ile pozwalały mi moje
obcasy.
Czułam jak wiatr obija się o moje mokre policzki.
Wbiegłam do kawiarni skupiając na sobie wzrok wszystkich obecnych tam osób.
Nie zwracając zbytnio na to uwagi szybkim krokiem skierowałam się w stronę
toalety.
Gdy miałam już naciskać klamkę od drzwi poczułam dłoń na moim ramieniu.
Odwróciłam głowę w tył i ujrzałam burzę blond loków.
Natychmiastowo wtuliłam się w szczupłe ciało mojej przyjaciółki nie zważając na to, że
znajdujemy się w miejscu publicznym.
-Chodź pójdziemy do mnie- Szepnęła mi przy moim uchu Mercedes, na co ja tylko
kiwnęłam głową ocierając wierzchnią częścią dłoni policzki.
~~~♦☺☺☺~~~ -Musisz wszystko
opowiedzieć Jorge- Szepnęła po cichu blondynka przerywając panującą ciszę.
-Nie mogę- Podniosłam oczy ku górze i wzięłam parę głębokich wdechów- On nic
nie wie o moim pobycie w Amsterdamie, a tym bardziej nie dowie się o Nathanie.
-On jest twoim chłopakiem, ma prawo- Położyła swoją delikatną dłoń na moim ramieniu.
-Wiem, ale to przeszłość. Nie chcę do niej wracać i nie wrócę- Usłyszałam
głośne westchnięcie Mechi.
-Nadal nie wiem jak mogłaś robić takie idioctwa- Podniosła lekko głos i zerwała
się nagle z kanapy.
-To była moja ucieczka od problemów, od tego wszystkiego, co mnie tak bardzo
martwiło-Każdy wyraz mówiłam, co raz szybciej, czując tworzącą się gulę w
krtani, która łamała mi głos.- Nie wiesz, co przeżyłam, z czym musiałam się tam
zmierzyć.-Podniosłam się z sofy, stając z Mercedes twarzą w twarz.-To wszystko
było moim jedynym ukojeniem- Zacisnęłam powieki, by nie wypłynęły z nich,
cisnące się w moich oczach, łzy.
-Ale dlaczego Nathan!? Dlaczego akurat takie świństwa!?-- Podniosła głos, a w jej zielonych spojówkach
można było dostrzec słone krople wody.- Mogłaś zadzwonić, wygadać się.-Zgrabnym
ruchem odgarnęła swoje złociste włosy do tyłu.
-To już nie wystarczało- Pokręciłam głową z rozczarowaniem i spuściłam swoje
spojrzenie na czubki moich czarnych szpilek z wysoką podeszwą.
-Martina nie pieprz głupstw- Mercedes zaczęła chodzić wokół stołu, co jakiś
czas łapiąc się za głowę lub przeczesując swoje włosy dłonią.
-Ta rozmowa nie ma sensu- Posłałam jej ostatnie spojrzenie i wzruszyłam bezsilnie ramionami. Zabrałam swoją
torebkę z kanapy i zdecydowanym krokiem wyszłam z mieszkania, głośno trzaskając
przy tym drzwiami, nawet nie zwracając uwagi na krzyki blondynki. Mam dość. Nadzwyczajnie w świecie mam
dość przeszłości, która do mnie wróciła i to ze zdwojoną siłą.
A łudziłam się, że można uciec od problemów. Teraz już wiem, że to niemożliwe.
~~~♦☺☺☺~~~ Kolejny raz przekręciłam się
na drugi bok głośno wzdychając.
-Kochanie, co jest?- Szatyn oparł się o zagłówek łóżka i zapalił lampkę stojącą
na stoliku nocnym. Cholera, myślałam, że już śpi.
-Nic.- Mimo tego, że w pokoju panował półmrok zauważyłam zamartwienie w jego
szmaragdowych spojówkach.- Nie mogę zasnąć- Odwróciłam się plecami do Jorge i
zagryzłam wargę, by nie zaczęła mi drgać. Sama chciałam żeby dziś Jorge ze mną
spał bo było mi trudno, bo po mimo tego wszystkiego nie chciałam zostawać dzisiaj w nocy sama.
Potrzebowałam czyjejś obecności i ciepła. Teraz chyba jest aż za gorąco od tej
bliskości.
-Proszę, chociaż mnie nie okłamuj- Powiedział błagalnym tonem i chociaż tego nie
widziałam, miałam wrażenie, że zielonooki chciał mnie przytulić jednak w ostatniej
chwili z tego rezygnował. – Znam cię nie od dzisiaj.- Kolejny raz wzdycham.
Mimo, że go kocham, chciałabym żeby w tej chwili sobie poszedł i zostawił mnie
samą. –Ukrywasz coś przede mną- Głos Jorge był coraz bardziej zdenerwowany i
zaniepokojony.
-Nie osądzaj mnie- Podniosłam głos i odwróciłam się by móc spojrzeć mu w oczy.
-A powiedz mi jak mam to wszystko odbierać?- Odpowiedział takim samym tonem jak
ja.
Mimo późnej pory nocnej oboje byliśmy rozbudzeni.
-Nie powinno cię to interesować- Syknęłam przez zęby, które były zaciśnięte z powodu
łez, które znajdowały się już na pograniczu.
-Jak ma mnie to nie obchodzić?- Mężczyzna prychnął i przewrócił teatralnie oczami.
-To przeszłość. Coś, co już było i nie powinno wrócić- Podniosłam głos jeszcze
mocniej i przeniosłam się do pozycji siedzącej.
-Twoja przeszłość. A wszystko, co dotyczy ciebie i twojego życia zawsze mnie
interesuje- Wywróciłam oczami i wydęłam usta.
Zauważyłam jak szatyn uniósł rękę. Przez ułamek sekundy miałam wrażenie, że Jorge
w nagłym przypływie złości, jaki go naszedł w tym momencie, chce mnie uderzyć.
Na szczęście jego dłoń ominęła szerokim łukiem mój policzek i wylądował na jego
włosach, które zgrabnym i zwinnym ruchem przeczesał.
Odetchnęłam z ulgą a strach z moich oczu momentalnie wyparował.
-Dlaczego się tak zachowujesz?- Jego głos przypominał chwilami lament.
-Przestań- Szepnęłam i zauważyłam, z jaką intensywnością szatyn przypatrywał się mojej
twarzy.
Miałam wrażenie, że chciał wyczytać z niej każdy szczegół tego wszystkiego, co we
mnie siedzi.
Każde moje najmniejsze odczucie i każdą winę, która wierci mi dziurę w brzuchu.
-Chciałbym ci pomóc to rozwiązać, czymkolwiek to jest- Położył dłoń na moją
jednak od razu ją strąciłam.
-Dobranoc- Skróciłam rozmowę i odwróciłam się na jak najdalszy skrawek łóżka. Usłyszałam tylko parę przekleństw wypowiedzianych z ust szatyna, a następnie tyko głuchą
ciszę odbijającą się echem o moje uszy.
***
Tak, wiem kolejny raz zawaliłam. (Jeśli nie chce słuchać moich narzekań to lepiej nie czytajcie notatki xD) Rozdział ZNOWU pojawił się po dwóch tygodniach i chyba na razie nic nie wskazuje na to, że rozdziały zaczną pojawiać się częściej. Mam jakąś taką cholerną blokadę, która nie pozwala mi pisać. Nie wiem co się dzieje, ale to na pewno nic dobrego. Jak się dosiadam do komputera to piszę może po dwa zdania do rozdziału. Miałam nadgonić wszystko w przerwę świąteczną, ale oczywiście znalazło się jakieś pierdyliard spraw, które były ważniejsze od napisania rozdziału. Nie wiem czy już całkowicie się wypaliłam czy to tylko chwilowy zanik chęci. A najgorsze jest to, że mam pomysł na tą historię, mam pomysł jak ją skończyć, ale nie mam bladego pojęcia jak to ułożyć w jedną całość.... OK, SKOŃCZYŁAM NARZEKAĆ ODTĄD MOŻECIE ZACZĄĆ CZYTAĆ. Zawsze to ja Was zanudzam, może teraz wy opowiecie mi coś o sobie? Jak tam w szkole? Wszystko ok? XD Piszcie wszytko co Wam leży na duszy, chętnie poczytam XD Ja mogę się nad sobą użalać w notatkach, to Wy wyżalcie się w komentarzach xD Ajjj.. Już widzę te hejty za Nathana XDD Oszczędźcie tego chłopaka, młody jest, pogubił się w życiu xDD Jeszcze trochę i dowiecie się trochę więcej co skrywa Tini. To by było na tyle (Notatka ZNOWU potwornie długa ;-;) Kocham Was <3 Znów szantaż XD>>>>>> 20 kom --> next