Strony

sobota, 19 marca 2016

XLII - Trupie czaszki


                                                                   Rozdział dedykowany Jenn.

                                                                                          Bo tak naprawdę każdy z nas
                                                                                                pragnie tylko jednego:
                                                                                      wiedzieć, że jest dla kogoś ważny.
                                                                             Że bez niego czyjeś życie byłoby uboższe.


Odkładam książkę na szklany stolik do kawy i zrzucam z siebie ciepły koc, pod którym leżałam na kanapie.
Z niechęcią kieruję się w stronę drzwi, ponieważ ktoś już od paru minut zawzięcie się do mnie dobija.
-Co tu robicie?- Powiedziałam zdziwiona, gdy uchyliłam mahoniową konstrukcje.
Uniosłam brew do góry jednak na mojej twarzy nadal widniał uśmiech.
-Nie zaprosiłaś nas na parapetówkę, więc sami się wprosiliśmy- Odpowiedział Ruggero, który odkładał przyniesione napoje alkoholowe na stół. - Tak bez zapowiedzi- Dokończ zdanie i obtul mnie swoimi ramionami. Posłałam mu lekki uśmiech, mocniej się w niego wtulając.
-Ten zwyczaj jest jeszcze kontynuowany?- Uniosłam lewą brew, a moje usta ułożyły się w grymas. –Te opijanie nowego mieszkania?- Wszyscy zaczęli się uśmiechać z politowaniem i kręcić głową.- Nie mam ochoty na imprezę- Wzdychnęłam głośno, na co odpowiedziało mi buczenie przyjaciół, w wyrazie ich dezaprobaty.
-Już nie marudź- Jęknęła Lodovica i podała mi kieliszek, który wyciągnęła z barku.
Wywróciłam wymownie oczami i obrzuciłam wzrokiem po kolei moich towarzyszy.
Pierwszy raz spotykaliśmy się w pełnym gronie. Pierwszy raz od ponad dwóch lat.
Tak strasznie każdy się od siebie różnił. Nie chodziło mi o wygląd, lecz o duszę, o wnętrze.
Nasze grono to całkowita mieszkanka wybuchowa, a mimo wszystko tak wspaniale się dopełniamy i ze sobą współgramy. Teraz dostrzegłam jak ogromnie mi tego wszystkiego brakowało, tam daleko w Amsterdamie.
Rozmyślenia przerwały mi usta na moim policzku, który od razy pod wpływem dotyku szatyna, nabrał czerwonego koloru. Odwróciłam spojrzenie i przeniosłam je na chłopaka.
Mimo głośnej muzyki, która już od paru minut natrętnie leciała z głośników, wpatrywałam się w oczy Jorge jakby wokół panowała niezmącona niczym cisza.
Zatraciłam się całkowicie w jego zielono-szmaragdowych spojówkach.

-A wy co się tak migdalicie?- Zaśmiała się Lodovica, a wzrok wszystkich momentalnie zkierował się na naszą dwójkę. Patrzyliśmy z Jorge na siebie nawzajem a po chwili jego dłoń i moją złączyły się ze sobą.
-My jesteśmy razem- Oznajmił szatyn z szerokim uśmiechem. Przez moment twarze wszystkich zachowały kamienny wyraz, jednak po chwili każdy podszedł i nas przytulił.
-Wiedziałam-Cicho odpowiedziała Mercedes przy moim uchu. 
Zareagowałam śmiechem i lekko dźgnęłam ją między żebrami, za co zgardziła mnie wzrokiem.
-Idziemy zatańczyć, kochanie- Szatyn pociągnął mnie za rękę na parkiet, którego rolę tymczasowo ogrywał mój salon.
 
Po chwili każdy obracał się w rytm muzyki, trzymając w rękach kieliszek z alkoholem,z którego co chwila komuś się coś wylewało.

~~~♦☺☺☺~~~
Przewróciłam się z jednego boku i poczułam mocny ucisk na brzuchu.
W pierwszym momencie próbowałam się wyrwać, jednak zaprzestałam od razu.
O skórę mojego karku równomiernie uderzało ciepłe powietrze, które wywoływało u mnie gęsią skórkę i dreszcze przechodzące po całym rozgrzanym ciele.
Starałam się przewrócić by mieć dogodną pozycję do przypatrywania się.
Po chwili zauważyłam w pełnej okazałości całą twarz szatyna z bliska.
Przyglądałam się każdemu milimetrowi i dokładnie analizowałam każdy skrawek oblicza.
Następnie moje spojrzenie przeniosłam na idealny nieład na głowie Jorge.
To niesamowite, że on nawet prosto z rana wyglądał wspaniale.
Nawet się nie zorientowałam, a jego powieki zaczęły się powoli uchylać, przy czym zabawnie marszczył nos.

Po chwili poczułam jak ramiona Jorge jeszcze mocniej obtulają mnie od tyłu, przez co byłam już całkowicie przyciśnięta do klatki piersiowej zielonookiego.
-Dzień dobry- Usłyszałam zachrypnięty i zaspany głos szatyna oraz zauważyłam jak w jego policzkach pojawiły się delikatne dołeczki.
Posłałam mu uroczy uśmiech jednak nadal nie odwróciłam wzroku od jego twarzy.
Jorge spojrzał na mnie pytającym wzrokiem i zaczął się macać po policzkach, na co ja zareagowałam serdecznym śmiechem. –Co się tak patrzysz jestem brudny?- Pokiwałam przecząco głową nadal się śmiejąc, a on po chwili dołączył do mnie.
-Po porostu lubię się na ciebie patrzeć- Położyłam dłoń na jego lekko nieogolonym policzku i pogładziłam go kciukiem.-Kocham cię wiesz?- Jorge uśmiechnął się do mnie ukazując jednocześnie swoje białe i proste zęby.
-Wiem Tini- On również położył swoją rękę na mojej, która nadal spoczywała na jego twarzy.
Po chwili poczułam jak Jorge napiera na mnie swoim ciałem.
Nim się spostrzegłam szatyn znajdował się nade mną.
Zielonooki przypatrywał mi się uważnie, a jego spojrzenie wędrowało po mojej całej twarzy, zatrzymując się na dłużej przy moich ustach i oczach.
W pewnym momencie jego wargi niespodziewanie złączyły się z moimi.
-To kara za to, że się ze mnie śmiałaś- Pokazał mi swój język, na co odpowiedziałam mu śmiechem.
-Takie kary to mogę mieć zawsze- Szatyn uniósł pytająco brew i zadziornie się uśmiechnął.
Po chwili jego twarz wylądowała w zagłębieniu mojej szyi, a ja ponownie zaczęłam się śmiać , ponieważ jego delikatny zarost drażnił i łaskotał moją skórę, bardzo wrażliwą w tym miejscu.

-A tak w ogóle jak znalazłeś się w moim łóżku?- Spytałam się przez śmiech. 
Jorge na chwile zaprzestał swoim „torturom” i spojrzał na mnie z drobnymi ognikami wirującymi w jego oczach.
-Nasi przyjaciele zabalowali do późna, a ja zostałem, bo nie chciało mi się wracać po nocy do domu- Puścił do mnie oczko i lekko się uśmiechnął, a
z racji tego, że jest nad mną z łatwością mogę dostrzec każdy detal na jego twarzy.
-Tak, tak nie chciało ci się wracać- Wywróciłam teatralnie oczami. Znam go lepiej niż mu się wydaje.
Szatyn uniósł swoje kąciki ust do góry i przeczesał dłonią swoje gęste włosy.
To chyba taki jego tik. 
-No powiedzmy, że była to taka moja drobna intryga- Zachichotałam i ponownie tego dnia z rozkoszą zetknęłam jego usta ze swoimi.
~~~
♦☺☺☺~~~
Nigdy więcej. Przenigdy w życiu nie pokuszę się na to drugi raz.
Zapamiętajcie sobie dobrze moje słowa.
Jeśli kiedykolwiek przyjdzie Wam taki sam głupi pomysł jak mi to od razu wybijcie go sobie z głowy.
Siedziałam właśnie ściśnięta, spocona, na granicy cierpliwości oraz czułam się jak jakaś sardynka w puszce. Nie wiem w ogóle jak mogłam dać się sobie na to namówić.
Przekonałam się przez takie idiotyczne argumenty jak ochrona środowiska i to, że przecież to normalne… uhh.
Teraz marzyłam tylko o tym żeby stąd uciec i zamówić tak jak zawsze taksówkę.
Otóż siedziałam na okropnie nie wygodnym fotelu, koło jakiegoś nieładnie pachnącego i…. puszystego pana. Za mną znajdował ryczący bachor, który kop mnie w siedzenie.
Nie, to nie jest tak, że nie lubię dzieci. Nie lubię po prostu tego dziecka.
W całym pojeździe roznosił się zapach starych skarpetek, a jakby jeszcze tego było mało to czułam jak kropelki potu ciurkiem lecą po moim kręgosłupie.
A wszystko dlatego, że mądra ja zamiast zamówić taksówkę wolała wybrać środek komunikacji miejskiej- prościej autobus.
Teraz wolałabym iść te parę kilometrów do kawiarni, w której umówiłam się z Mechi niż jechać tym pieprzonym autobusem.
Gdy zobaczyłam przystanek, na którym miałam wysiąść opanowała mnie ogromna radość.
Natychmiast przepchałam się do drzwi i z prędkością światła starałam się wysiąść oraz głęboko zaciągnąć się świeżym powietrzem.
Chciałam tak szybko opuścić ten zatłoczony pojazd, że nawet nie spostrzegłam się jak przez przypadek na kogoś wpadałam gdy wychodziłam z autobusu. -Cholera- Szepnęłam z przerażeniem pod nosem- Co ty tu robisz?- Spojrzałam mu prosto w oczy jednak od razu tego pożałowałam ponieważ wydawało mi się, że znajdują się w nich małe, trupie czaszki...
Chyba za dużo sobie wyobrażam.
Chciałam szybko uciec jednak jego ręka na nadgarstku mi to znaczenie utrudniała.

***

Hej. Nie mam dzisiaj czasu na notatkę, więc tylko króciutko.
I tak rozdział jest po czasie, bo w tamtym ty
godniu się nie pojawił, ale miałam może z trzy zdania na pisane.
upia weno! Wracaj!

Nie będę Was zanudzała na temat tego jak ona jest okropna.
Mam nadzieję, że teraz w czasie przerwy świątecznej napiszę trochę rozdziałów do przodu.
Na szczęście mam jako taki pomysł na koniec tej historii, bo niestety albo stety, nieubłagalnie  zbliżamy się wielkimi kokami ku końcowi <333Ale spokojnie jeszcze trochę musicie pocierpieć <33

I tak na koniec dzisiaj coś nowego. Mały szantażyk <33

                          
 15 kom --> next ;*                                                                                                                                                     

niedziela, 13 marca 2016

LBA #2

Nie nudzę Was już tym opowiadaniem o sobie?? xD
Zostałam kolejny raz nominowana do LBA, jednak tym razem przez kochaną Dominikę Verdas, która nareszcie wróciła do żywych, z bloga.
Także... Zapraszam ;*

1. Co sądzisz o przyjmowaniu uchodźców?

Ummmm....TAK??

2. Jaką najbardziej ekstremalną rzecz chciałabyś zrobić?
Dzisiaj tańczyłam "Kaczuszki" w stroju kurczaka.
Tego chyba nic nie pobije XD

3. Prędzej założyłabyś szpilki czy koturny?
Koturny xD (Ale i tak wolę trampki)

4. Twoje ulubione opowiadanie.
Tajemnica narodowa ;3

5. Co wyzwala w Tobie pozytywne emocje?
Zdjęcia Jortini, ale ciii.  (Ostatnio jak ich zobaczyłam na zdj to ugryzłam się w język -_-)

6. Miałaś kiedykolwiek styczność z jakąś sławną osobą?

Spotkałam Samu <33 Awww przytuliłam go i ogólnie zaczęłam do niego gadać po polsku, hiszpańsku, angielsku i chyba nawet niemiecku xDD (Mnie nie ogarniesz) a on kochany totalnie nie wiedział o co chodzi, ale i tak słodko się uśmiechał i potakiwał <33

7. Uprawiasz jakieś sporty? Jeśli tak to jakie?


Biegam. Z salonu do mojego pokoju i z powrotem :3

8. Oddałabyś za kogoś życie?
Tak. Czekolada.

9. Wolałabyś być miliarderką czy być wolną od świata?
Zawsze chciałam być jednorożcem, ale jeśli nie mogę go wybrać to chciałabym być wolną od świata.

10. Co skłoniło Cię do założenia bloga?

Jejku, nie wiem. Lubię pisać i chciałam się z kimś tym podzielić.

11. Hejtował Cię kiedyś ktoś? Lub hejtował twojego bloga?
Tak XD Ile razyyy xD


Okej to tyle. <33
Nominuję :
*Violetta Vilu z bloga
*Natalka ;3 z bloga

piątek, 11 marca 2016

LBA #1

Zostałam nominowana do LBA przez Pozytywnie Zakręconą z bloga
(Nie jest to blog o Leonettcie , ale może znajdą się tu jacyś fani Laury Marano i Rossa Lyncha.)
A więc korzystając z tego, że mam wolny czas (dzięki Bogu mam rekolekcje ;3) odpowiem na pytania. Jeśli chcecie mnie trochę poznać to zapraszam (Nie jestem specjalnie ciekawą osobą xD) ;*

1)Jak długo prowadzisz bloga?


Za parę miesięcy będzie rok <3 (Już rok się ze mną męczycie, długo wytrzymaliście ;3)

2)Jakie są twoje zainteresowania?

Uwielbiam malować paznokcie, liczy się? xD

3) Gdzie chcesz pojechać w wymarzoną podróż?

Do Latynoskich państw. Nie pogardzę Argentyną i Meksykiem xD

4)Ulubione zwierzątko?

Ciastka. Tak ciastka to zwierzęta nie znacie się ;3

5)Jaki jest twój ulubiony aktor/piosenkarz?

Nie mam ulubionego, za dużo ich, ale chyba gdybym musiała wybrać to Lodzia XD

6)Największa wtopa? 


Omińmy to pytanie XDD

7) Dlaczego zdecydowałaś się na założenie bloga? 


Chyba dlatego, że lubię pisać (co z tego, że mi nie wychodzi pff) i sprawia mi to przyjemność.

8) Bez czego nie możesz żyć? 

Czekolada XD

9)Co lubisz robić w wolnym czasie?


Przechodzić z kanapy na fotel ;3 #KreatywneZajęcia

10)Z czego czerpiesz inspiracje?

Zwykle z książek, które czytam.

11) Wyobrażasz sobie nie pisać bloga? 

Myślę, że już tak się do tego przywiązałam, że chyba nie potrafiłabym przestać.


Miałam nominować 11 osób, ale myślę, że kontinuum czasoprzestrzenne się nie załamie kiedy nominuję tylko 5 osób xD

* Maddy (dla mnie nadal Królik <3) z bloga
* Cysia z bloga
* Violetta Vilu z bloga
* Rosee z bloga
* Żelcia Boom z bloga

Moje pytania :
1. Kto wie o tym, że prowadzisz bloga?
2. Twoja ulubiona książka.
3. Ciastko czy czekolada?
4. Ulubiony autor .
5. Ulubiony cytat.
6. Miałaś kiedyś wątpliwości i chciałaś usunąć bloga?
7. Ile masz wyświetleń na blogu?
8. Ile masz komentarzy na blogu?
9. Czego nigdy nie zrobisz?
10. Twój największy wyczyn?
11. W skali od 1-5 jak oceniasz mój blog? Co bym miała w nim zmienić?


sobota, 5 marca 2016

XLI rozdział - Badziewny tusz


                                                   Rozdział dedykowany Zakręcona Pozytywnie.


                                                                                         Gwiazdy to ludzie,
                                                            którzy cieszyli się tak wielką miłością,
                                                                      że po śmierci przeniesiono ich
                                                                               na firmament niebieski,
                                                                                    aby tam żyli wiecznie.

Obudziły mnie promienie słońca, które rzucały blask na moją twarz.
Uśmiechnęłam się nawet nie otwierając oczu. Odkryłam kołdrę na bok i postawiłam swoje bose stopy na miękkim, nowo zakupionym dywanie.
To niesamowite, że nawet wstawanie rano może być przyjemne w nowym domu.
Zarzuciłam ciepły szlafrok na swoje ciało i skierowałam się na dół.
Stawiając kroki na stopniach nowoczesnych, kręconych schodów, podziwiałam każdy skrawek mojego lokum.
I szczerzę mogę stwierdzić, że jest cudowne. A najgorsze jest to, że nawet nie zdążyłam podziękować Mechi za to, że mi je załatwiła.
Pewnie gdyby nie blondynka, nadal gnieździłabym się u rodziców.
Nie chciałabym tego, nie tylko ze względów na mnie.
Po prostu mają teraz małe dziecko, przez dwa lata mieszkali sami, aja bym miała z powrotem zrzucić im się na głowę. Są dorośli i ja też.
Przyszedł czas, żeby nasze drogi się rozdzieliły i żeby każdy podążał własną ścieżką.

Zanim zdążyłam włączyć ekspres by zaparzyć kawę, po domu rozszedł się dźwięk dzwonka.
Obrzuciłam wzrokiem zegar, który wskazywał godzinę ósmą trzydzieści.
Cicho westchnęłam. Opatuliłam się mocniej szlafrokiem i poszłam w stronę drzwi.

-Cześć Tini- Po chwili usta szatyna znalazły się na moim policzku.
-Hej- Posłałam mu lekki uśmiech i uniosłam pytająco brew.- Co robisz u mnie tak wcześnie?
-Romantyczne kolacje są strasznie oklepane i przewidywalne, więc ja zabieram cię na romantyczne śniadanie- Wszedł do środka i rozsiadł się na kanapie, a ja poszłam w jego ślady.- Mam nadzieję, że jeszcze nic nie jadłaś- Pokiwałam głową i rozszerzyłam swój promienisty uśmiech.
-Idę się ubrać, a ty czekaj- Puściłam mu oczko i ruszyłam w stronę schodów.
-Jak dla mnie możesz iść w tym co masz teraz- Krzyknął Jorge, gdy byłam już przy drzwiach do mojej sypialni.
Zaśmiałam się pod nosem i w tępię natychmiastowym zaczęłam wyrzucać i wertować wszystkie ubrania znajdujące się w mojej szafie.
~~~
♦☺☺☺~~~
W rękach trzymałam kartę Menu, jednak nawet, gdy miałam ją tuż przed oczami nie mogłam się skupić na treści. Cały czas moje spojrzenie uciekało w stronę właściciela szmaragdowych oczu siedzącego przede mną. 
Co chwile na moje usta wkradał się uśmiech, a policzki przybierały różowawej barwy.
Czułam się jak smarkata nastolatka, będąca ze swoim chłopakiem na pierwszej randce.
Każde spojrzenie Jorge, to jak w jego policzkach pojawiały się głębokie dołeczki, kiedy dotykał mojej ręki czy chociażby wtedy, gdy po prostu na mnie patrzył.
To wszystko przyprawiało mnie o motyle rozrywające mój brzuch.
Czy to jest właśnie miłość? To, że naturalne czynności życiowe wydają nam się cudowne i wyjątkowe, gdy wykonuje je osoba, którą obdarzamy tym silnym i niestabilnym uczuciem?
Więc jeśli tak czy to, co łączy mnie i Jorge mogę z czystym sumieniem nazwać miłością?
-Halo Martina?- Przywołuje mnie roześmiany szatyn, machając mi dłonią przed oczami.
-Tak?- Pytam się zawstydzona.
Powoli czuję jak do moich policzków napływa krew i robi mi się gorąco.
-Składamy zamówienie skarbie- Uśmiecha się do mnie uroczo i wymownie wskazuje głową na kelnera stojącego obok naszego stolika.
-Yyy.. Poproszę zestaw z bagietką i do tego kawę rozpuszczalną- Blondyn zapisuję to w swoim notesie i odchodzi, wkładając swój długopis do przedniej kieszeni w krótkim czarnym fartuchu kelnerskim.
- Jorge, a dlaczego wróciłeś?- Zmieniam temat, by choć trochę ukryć swoje zawstydzenie- Co z twoją karierą?
-Znudziło mi się- Śmieje się serdecznie i zgrabnym ruchem ręki przeczesuje swoje włosy- Media już ucichły, a ja wracam do normalnego życia- Przerywa rozmowę i przez chwilę oboje wpatrujemy się bezcelowo w przestrzeń. –A co
się wydarzyło u ciebie przez te dwa lata, kiedy mnie nie było?- Szatyn przerywa przyjazną ciszę, a ja biorę głęboki wdech i przez chwilę wstrzymuję oddech-Jestem tutaj już od ponad miesiąca i nawet nie mieliśmy czasu o tym porozmawiać- Uśmiecha się niewinnie.
Mój oddech maksymalnie przyśpiesza, a w moich żyłach chyba przestała płynąć krew.
Cholera.
Cały czas miałam nadzieję, że ten temat będziemy omijać szerokim łukiem.
Wiem, to głupie, ale naprawdę wierzyłam w to, że wywinę się z tego bez szwanku.
No cóż, chyba trzeba się z tym zmierzyć. Spokojnie.
Wdech i wydech.

Mam dziwne wrażenie jakby pod moimi powiekami zbierały się kryształki piasku, które niemiłosiernie drażnią moją spojówkę i zmuszają mnie do ciągłego i szybkiego mrugania.
-Wszystko dobrze?- Pyta się zaniepokojony Jorge łapiąc mnie za trzęsącą się dłoń.
-Przepraszam cię, za chwilę wrócę- Rzucam i pośpiesznie kieruję się do toalety, przy okazji prawie wpadając na kelnera, który posyła mi wrogie spojrzenie.
Z impetem otwieram drzwi i od razu przekręcam kluczyk w zamku.
Opieram się o umywalkę i z zamkniętymi oczami biorę kilka głębokich wdechów.
Ocieram opuszkami palców pojedyncze łzy zmieszane z moim tuszem do rzęs.
Miał być wodoodporny. Gówno.
Po chwili zerkam na swoje odbicie w ogromnym lustrze, prawie na cała ścianę łazienki.
Przez moment patrzę pusto na moją twarz, a następnie zgrabnym i szybkim ruchem ogarniam moje włosy opadające na nią. Wyciągam z torebki przewieszonej przez ramię mój badziewny tusz i delikatnie przejeżdżam nim po rzęsach. Wycofuję się i kładę dłoń na klamce od drzwi.
Próbuję opanować drżenie mojego ciała i gdy już stoję twardo na ziemi zdecydowanym gestem odkluczam drewnianą konstrukcje i wychodzę z pomieszczenia.
Dostrzegam szatyna siedzącego przy stoliku i moja pewność siebie od razu wyparowuje.
-Tini- Momentalnie, gdy tylko siadam łapie moją rękę i zaczyna ją gładzić kciukiem- Jeśli zrobiłem coś nie tak..
-To nie twoja wina- Przerywam mu i posyłam mu lekko wymuszony uśmiech- Przepraszam. Po prostu…
-Spokojnie- Unosi moją dłoń do swoich ust i lekko ją muska- Jeśli to trudne to nie musisz mówić.
-Obiecuję ci, że to nic poważnego. Tylko, jeszcze nie teraz się o tym dowiesz- Na mojej twarzy pojawia się delikatny grymas, jednak od razu znika, gdy Jorge posyła mi swój szczery uśmiech.
Czuję, że teraz kiedy wrócił do Buenos Aires, nasza relacja się zmieniła.
Wcześniej była taka…dziecinna. Kochaliśmy się, ale nie tak dojrzale.
Nie wiedzieliśmy dokładnie co to miłość. Zresztą nadal nie wiemy, bo jest to uczucie, którego nikt nigdy nie zgłębi i nie zdefiniuje całkowicie. Byliśmy sobą zauroczeni, zafascynowani i to wszystko dopiero w nas pączkowało. Teraz to dopiero zaczęło rozkwitać i mam nadzieję, że nigdy nie przekwitnie.
To jest aż niesamowite jak człowiek musi dojrzeć do niektórych rzeczy.
Zachowujemy się całkowicie inaczej. Jakbyśmy ponownie budowali nasz własny, chwiejny domek z kart.
Tylko teraz na innych fundamentach. O wiele trwalszych i wytrzymalszych.
Myślę, że ta całą rozłąka dobrze na nas podziałała emocjonalnie.
Sami musieliśmy rozwiązywać własne problemy i przez to staliśmy się silniejsi i zaczęliśmy bardziej doceniać dobre strony życia.
-Smacznego Tini- Kolejny raz tego dnia Jorge przerywa mi moje głębokie zamyślenie.
-Smacznego- Odpowiadam i razem z szatynem zabieramy się do naszego śniadania przyniesionego przed chwilą przez kelnera.

***
Ten rozdział miał się dzisiaj nie pojawić.
Dobra miło Was powitałam więc zacznę od nowa XD

Hej wszystkim <3
Pisałam ten rozdział wczoraj, a raczej dzisiaj w nocy i ... No XD
Chociaż chyba nie jest taki zły.
Jest tu dość dużo przemyśleń Tini, ale  musiałam jakoś podsumować to co działo się w jej życiu.
I mam nadzieję ,że  mi się chociaż w małym stopniu udało ;3
Chciałam Was jeszcze powiadomić, że prawie skończyłam ten OS, o którym pisałam tydzień temu.
I nieskromnie muszę powiedzieć, że jestem z niego cholernie dumna

U mnie to nowość, więc chyba musiał mi się udać XD.
Serio tak bardzo mi się spodobał i tak lekko mi się go pisało .
A na końcówce sama się poryczałam XD Serio jestem dumna z tego OS XD

Proszę Was żebyście skomentowali.

Nie wymagam od Was dużo to tylko sekunda, a mi do szczęścia wystarczy tylko jakieś serduszko czy kropka.
Po prostu chcę wiedzieć, że to co piszę ktoś czyta <333
Pozdrawiam Was miśki <333
I dobijajcie do tych 50 000 wyświetleń bo chcę już wstawić ten OS XDD