Strony

sobota, 6 lutego 2016

XXXVII rozdział - Przejrzałaś mnie na wylot


                                                                Rozdział z dedykacją dla Beauty
                                                                              
                                                                                    Kiedy kogoś kochasz,
                                                             to wymawiasz jego imię zupełnie inaczej.
                                                        Słychać, że w twoich ustach jest bezpieczne.


-Zaręczyliśmy się- Blondynka szeroko się uśmiechnęła i wystawiła swoją dłoń, na której widniał piękny złoty pierścionek, w naszą stronę. Niemożliwe, że go wcześniej nie zauważyłam.
-Gratuluję!- Wykrzyknął Jorge. Zerwał się z krzesła oraz podszedł do swojej siostry i okręcił ją dookoła.
-Wspaniale- Natomiast ja podeszłam do Ruggero. Pocałowałam go w policzek i mocno przytuliłam.
Naprawdę cieszę się ich szczęściem. Co prawda Rugg wspominał mi o jego planach, co do Mercedes, jednak nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko.
Po prostu znam mojego kuzyna i zdawałam sobie sprawę, że zanim on się odważy minie sporo czasu. Widocznie go nie doceniłam.
Oczywiście nie oceniam go źle. Ruggero to specyficzny człowiek.
Jest szalony i rzadko bierze coś na poważnie. Jeszcze niedawno gdyby mi ktoś powiedział, że brunet się oświadczy wyśmiałabym tego kogoś.
Odkąd tylko pamiętam koło Rugga cały czas przewijały się dziewczyny.
No cóż, widocznie nareszcie wydoroślał i dojrzał do poważnych decyzji.
-To ja chce być świadkiem- Zaśmiał się Jorge po czym wszyscy mu wtórowaliśmy.
~~~♦☺☺☺~~~
-Ja już pójdę- Wzięłam do ręki kieliszek i dopiłam resztę czerwonego wina, która znajdowała się na samym dnie. Wstałam z wygodnego krzesła i zaczęłam nerwowo wygładzać swoją sukienkę, która lekko się wygniotła od trzygodzinnego siedzenia.
-Odwiozę cię- Natychmiastowo zerwał się Jorge i podszedł blisko mnie.
-Nie, dzięki nie chcę robić problemów- Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam się na Mercedes, której kąciki ust podobnie jak moje były podniesione ku górze.
-To dla mnie przyjemność- Zignorował wypowiedziane przez mnie zdanie i położył rękę na moich plecach.
Po chwili razem ze świeżo upieczonym narzeczeństwem skierowaliśmy się do przedpokoju.
Jorge pomógł mi założyć płaszcz i sam sobie narzucił na ramiona jego czarną, skórzaną kurtkę.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i z szatynem ruszyliśmy w stronę jego sportowego auta.
Kiedy otworzył mi drzwi od strony pasażera, wsiadłam do samochodu, a po chwili Jorge siedział obok mnie.
-Nie musisz mnie odwozić- Szepnęłam i spojrzałam mu w jego oczy.
-Wiem, ale chcę- Położył rękę na moim udzie, a moje policzki natychmiastowo nabrały czerwony kolor. – Pojedziemy najpierw na chwilę do mnie, a później cię odwiozę, dobrze? – Odpalił silnik i kurczowo zacisnął obie ręce na kierownicy.
Z zainteresowaniem przyglądałam się jego skupionym rysą twarzy i mięśniom, które się napinały przy każdej zmianie biegów.
-Jesteśmy na miejscu- Zakomunikował Jorge i odpiął pasy. Postąpiłam tak samo i z jego pomocą wysiadłam z samochodu. Poczułam jak o moją twarz obijają się drobne kropelki deszczu, więc czym prędzej pragnęłam dostać się do środka ogromnego wieżowca.
-Napijesz się czegoś?- Zapytał się szatyn, kiedy odkładał kluczyki na komodę.
-Kakao- Zachichotałam a szatyn zabawnie poruszył brwiami.
-Rozgość się- Usłyszałam głos Jorge z kuchni.
Usiadłam po turecku na kanapie i z zaciekawieniem przyglądałam się wystroju jego mieszkania. Beżowe ściany świetnie komponowały się z brązowymi meblami.
–Proszę– Nim się obejrzałam szatyn był już obok mnie i podawał mi kubek z gorącą cieczą.
Nagle po pokoju rozszedł się głośny huk, a ja mimowolnie podskoczyłam i prawie wylałam kakao.
Spojrzałam zdezorientowana na szatyna, a ten tylko się delikatnie uśmiechnął.
-To tylko burza- Odpowiedział i usiadł blisko mnie razem ze swoim kubkiem w abstrakcyjne wzory.
-Tylko burza- Przedrzeźniłam go ironicznie na co on się serdecznie zaśmiał.
-No tak, zwykłe wyładowanie elektryczne- Przełożył swoją rękę na oparcie kanapy i rozpiął guzik od swojej grafitowej, sportowej marynarki, która idealnie opinała się na jego bicepsach.
Po chwili cały salon rozbłysnął jasnym światłem, a ja mimowolnie zacisnęłam swoje powieki.
-Nie musisz się bać burzy, nie ugryzie- Spiorunowałam Jorge wzrokiem, kiedy zaczął się śmiać.
-Ja się wcale nie boję- skrzyżowałam ręce na piersiach i nadal mroziłam mojego towarzysza wzrokiem.
-Obronię cię- Ponownie pomieszczenie wypełnił jego śmiech, a ja szturchnęłam go w ramię.
Zrobiłam to lekko, bo pewnie nawet gdybym uderzyła go mocniej, jego i tak by to nie zabolało.
Więc, po co miałam się wysilać.
-Nic się nie zmieniłeś- Pokręciłam z rozbawieniem głową i upiłam łyk gorącego jeszcze kakao.
-Ty również Tini- Uśmiechnął się do mnie, a na jego policzkach ukazały się malutkie dołeczki.
-Nieprawda- Zaprzeczyłam i przejechałam palcem po krawędzi kubka, którego trzymałam w ręce- Nie jestem już taka sama- podniosłam wzrok i patrzyłam prosto w jego szmaragdowe oczy.
Po chwili poczułam jego rękę na moim zaróżowionym policzku. Jednak, gdy usłyszałam kolejny trzask odskoczyłam od szatyna, co spotkało się z jego śmiechem.
-Naprawdę to jest aż takie śmieszne, że się boję? – Uniosłam brew do góry i spojrzałam na Jorge.
-Nie. – Pokręcił głową z uśmiechem- Robisz bardzo zabawne miny jak usłyszysz grzmot- Spojrzałam na niego pytająco i w ciągu sekundy moja twarz spłonęła rumieńcem. – Nie przejmuj się, są strasznie słodkie- Tym razem zaśmiałam się razem z nim. Nie wiem jak on to robi, ale zawsze potrafi mnie rozśmieszyć.
-Przyznaj się, że zrobiłeś to specjalnie- Dźgnęłam jego tors, przez co mój palec prawie odbił się od niego.
Widocznie nieźle pakował przez te dwa lata. Zawsze był dobrze umięśniony i wysportowany jednak teraz przeszedł samego siebie. Jego klata jest twarda jak skała.
-Ale co zaplanowałem?- Uśmiechnął się i zaczął przypatrywać się mojej twarzy.
Jego spojrzenie zaczęło mnie krępować. Już dawno nikt tak na mnie nie patrzył. Odzwyczaiłam się.
-No to, że specjalnie mnie tu przywiozłeś- Zaczęłam miętosić moją bransoletkę, jednak nadal nie spuszczałam wzroku z jego tęczówek- Wiedziałeś, że będzie burza, a ja będę się bać- Zaśmiał się z moich słów, a ja po chwili do niego dołączyłam.
-Może- Odpowiedział tajemniczo i zaczął się nade mną pochylać i co raz bardziej się do mnie przybliżać.
Mój oddech stawał się bardziej nierównomierny tak samo jak bicie serca. – Przejrzałaś mnie na wylot- Szepnął, gdy jego usta znalazły się koło mojego ucha. Przymknęłam oczy i delektowałam się tym jak jego oddech muskał moją skórę. Z sekundy na sekundę obraz przed oczami mocniej mi się zlewał, ponieważ szatyn coraz bardziej się przybliżał do mojej twarzy.
Przymknęłam oczy i po chwili poczułam jego pełne wargi na moich. Niczemu się nie opierałam, tylko oddałam się chwili wyłączając myślenie. Następnie poczułam jak jego ciało napiera na moje przez co opadliśmy na kanapę, a szatyn znajdował się nade mną.
Włożyłam rękę w jego włosy i lekko je zmierzwiłam.
Nadal całując się przeniosłam dłoń na jego guziki od kremowej koszuli, a Jorge powoli zaczął szukać zapięcia od mojej śliwkowej sukienki.

***
Hej. Przepraszam, że publikuję rozdział o tej godzinie.
Miałam problem z napisaniem go i ledwo się wyrobiłam, ale jest.
Nie wiem czy mi się podoba XDD
Jest w miarę i ... nie wiem co mi odbiło z tą końcówką XD
Myślę, że wy się cieszycie, xD
Nie będę już przedłużała <3
Zapraszam do czytania ;*
Komentujcie komentujcie <33

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hejka Tyśka! ♥

      Nie pytaj skąd wzięło mi się to "przezwisko", bo nawet nie jestem w stanie Ci tego wytłumaczyć :);*
      To jest zbyt skomplikowane i sama nie mogę tego zrozumieć :)

      B.O.M.B.A.A.A.A.
      C.U.D.O.W.N.Y.
      P.I.Ę.K.N.Y.
      W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.
      POPROSZĘ O WIĘCEJ!

      BUUUUUM ZARĘCZYLI SIĘ!!
      A nie mówiłam?!
      Czułam, że coś kombinujesz.
      To co? Teraz tak dla odmiany przełom u Jortini?
      Proszę cię powiedz, że oni teraz będą razem. No nie wytrzymam!
      Oni muszą być razem.

      Jorge odwozi Tini "do domu".
      Szkoda tylko, że nie do jej domu. Taki mały podstęp. Jakoś trzeba się fo siebie zbliżyć, a nie zrobią tego pod jednym dachem z ojcem Tini.
      Do tego z nadopiekuńczym ojcem!

      Kakałko! :) Mniaaaam :)
      Burza. Nienawidze tego dziadostwa! Z resztą kto lubi burzę? Pewnie znajdą się takie osoby.
      Iiiiii wielkieee zbliżenie Jortini!
      Aaaa boże jak oni się kochają!
      Mam nadzieje, ze oni się wreszcie zejdą.

      Po upojnej nocy pytanie :
      Horhensen:"TINI ZOSTANIESZ MOJĄ DZIEWCZYNĄ? KOCHAM CIĘ "
      Tini: "TAK JORGE. TEŻ CIĘ KOCHAM!"

      I BUZIAKK!! ❤❤❤

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja cie pierdykam!
      Będzie bara bara!
      AAAAAAA!!!
      Jak czytałam ten rozdział śmiałam się cichutko...
      A jak czytałam o jego klace....
      Nie pytaj xD
      Bara bara bara rik tiki tak!
      Hah!
      Bosze jak ja się stęskniłam za netem!
      <3
      5 dni bez niego to udręka! <3
      Dobra lecę rozdział pisać <3
      Kocham! <3
      Locek!

      Usuń
  3. No w takim momencie przerwać???!!!
    Tak nie można!!!!
    Mam nadzieję że w następnym będzie kontynuacja tego i nie przerwą swojej "czynności" hahaha
    Do nexta
    Sylwia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Rozdział cudeńko. Przepraszam ze dzis skomentuje tak krótko ale mega źle sie czuje i nie mam czasu. Przepraszam... Ale kolejny skomentuje obiecuje. Lecz juz od jakiegoś tygodnia moje samopoczucie legło

    OdpowiedzUsuń
  5. U matko.
    Jaki wstyd.
    Przepraszam ze tak dawno mnie tu nie było..
    Ale widz, że czytam! i jestem na bieżąco .. tylko cienko z komentarzami. bo albo nie mam czasu albo weny na koma..
    Ale każdy rozdizął jest fenomenalny
    Kofam i całuję
    Zapraszam na nowo-staary rozdizął u mnie
    Buziaki
    Violetta Vilu

    OdpowiedzUsuń