Strony

sobota, 3 października 2015

XXIII rozdział - Milimetr.


                             
                                                           Rozdział dedykuję NYC :) ;**

-Idioto, co ty tu robisz?!- Wydarłam się- Wiesz jak się wystraszyłam?!
-Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi- Odpowiada śmiejący się Jorge, który leży na moim łóżku.
-Możesz sobie już stąd iść?- Wskazuję ręką na drzwi- Z tego, co wiem to jest mój pokój.
-Ale to ja mam spać na kanapie?- Mówi robiąc maślane oczka. Słodziak mój.
Nie wcale nie mój ani nie słodziak.
-Ale to lepiej, że ty będziesz spać na kanapie niż żebym ja miała na niej spać.- Jorge wstaje z łóżka i podchodzi do mnie. Jest tak blisko, że mogę dostrzec każdą iskierkę wirującą w jego oczach.
-Chciałem spać z tobą, ale skoro nie chcesz skorzystać z tej okazji to sobie pójdę-  Humor mu dopisuje. Czuję jego gorący oddech na mojej twarzy. W tym momencie mój mózg nie panuje nad ciałem.
Albo ja mam jakieś omamy albo on się do mnie przybliża.
-Tak cholernie chciałbym cię pocałować, ale nie mogę- Szepcze mi prosto w moje usta.
Nie może?! Dlaczego!?
Gdybym była odważniejsza sama bym go pocałowała, ale niestety nie jestem.
Szatyn nadal jest tak blisko mnie i nie odsunął się nawet o milimetr.
Tak bardzo chciałabym poczuć smak jego ust.
Widzę, że się waha.
-Dobranoc- na koniec całuje mnie w policzek. Uśmiecham się szeroko i przymykam oczy, by delektować się tą chwilą, która niestety nie trwa długo.
Jorge kieruje się w stronę drzwi, a ja odprowadzam wzrokiem jego sylwetkę i obserwuję każdy jego najmniejszy ruch.
-Pomożesz?- Szatyn wyrywa mnie z osłupienia.
-W czym?- Trzęsę głową jakby to miało pomóc w pozbyciu się myśli.
-Są zakluczone a ty masz klucz.- Zaśmiał się po cichu.
Spoglądam na swoją dłoń, w której rzeczywiście cały czas trzymam metalowy przedmiot.
Pochodzę do drzwi i pomagam wydostać się szatynowi z mojego pokoju.
-Dobranoc- Szepczę, kiedy Leon już wyszedł.
~~~♦☺☺☺~~~
-Cześć wszystkim- Witam się radośnie z osobami siedzącymi przy stole w jadalni. – Są jeszcze ci reporterzy?- Wychylam lekko głowę by móc, choć troszeczkę zobaczyć, co dzieję się za oknem.
-Nie. – Uśmiecha się do mnie Jorge, który widocznie został na śniadaniu. – Znudziło im się.
-To dobrze. Już myślałam, że się tu zadomowili. – Kieruję się w stronę kuchni jednak zatrzymuje mnie kobiecy głos.
-Nie zjesz z nami?- Pyta się Angie.
-Nie. Wezmę sobie jabłko- Posyłam jej uśmiech.
-Dobrze to ja już się będę zbierał- Jorge wstaje od stołu i podaje mojemu tacie rękę. – Bardzo dziękuję za przenocowanie i pyszne śniadanie.
-Nie zostaniesz jeszcze trochę?- Zadaje pytanie Angie, która trzyma rękę na swoim ciążowym brzuchu.
-Nie mogę muszę jeszcze załatwić parę spraw- Uśmiecha się do niej szatyn.
-Wpadnij do nas jeszcze- Jorge nic nie odpowiada tylko kiwa głową na tak. 
-Do zobaczenia Tini- Całuje mój policzek i opuszcza nasz dom.
-Zostaw to kochanie- Tata zwraca się do Angie, która zaczynała zbierać naczynia.- Jesteś w ciąży musisz się oszczędzać.- Kobieta tylko wywraca oczami i idzie w stronę salonu.
Słyszę piosenkę Bruno Marsa, która sygnalizuje, że dzwoni mój telefon.
Spoglądam na wyświetlacz poczym odbieram połączenie.
-Hej Mechi.
-Cześć. – Coś jej jest. Zawsze radosna, a teraz ma taki ton głosu jakby cały świat jej się zawalił.
-Co się stało?- Przechodzę do konkretów.
-Nic wszystko okej.- Przecież słyszę, że kłamie. Może coś z Ruggero? Wiem, że jest zakochana w moim kuzynie.
-Za…- Patrzę na swój zegarek, który znajduje się na lewej ręce- 15 minut w naszej ulubionej kawiarni?
-Dobrze. Do zobaczenia. – Rozłączam się.
Biegnę do mojego pokoju skąd zabieram swoją torebkę.
Informuję jeszcze Angie, że wychodzę i trzaskam drzwiami na potwierdzenie tego.
Idę ulicami Buenos Aires, a wiatr lekko podwiewa moją fioletową spódniczkę.
Po paru minutach dochodzę do umówionego miejsca.
Ta kawiarnia nic się nie zmienia.
Jak zawsze dominuje tutaj kolor niebieski. Jest to jakby taki znak rozpoznawczy tego lokalu.
Białe stoliki w stylu Vintage  i obecny wszędzie zapach kawy idealnie oddają charakter tego miejsca.
Wszystko jest tutaj w artystycznym nieładzie, który dodaje uroku i tajemniczości.
Uwielbiam tutaj przebywać. 
Szukam wzrokiem mojej przyjaciółki.
Jednak nigdzie nie dostrzegam jej burzy blond loków. Pewnie jeszcze nie przyszła.
Cichutko wzdycham i idę w stronę naszego ulubionego stolika, który znajduję się przy ogromnym oknie na całą ścianę. Widać z niego panoramę mojego kochanego miasta.
Drzwi do lokalu otworzyły się, co zasygnalizował dzwoneczek przywieszony nad nimi.
Swój wzrok kieruję właśnie w te stronę.  Przyszła.
Macham ręką, by pokazać Mechi gdzie siedzę.
Blondynka kieruje się w moją stronę i już po chwili całujemy się w policzek na przywitanie.
-Hej- Blondynka wymusza sztuczny uśmiech. Czyli jednak się nie myliłam. Coś jest na rzeczy.
-Co jest?- Nie owijam w bawełnę. Mercedes siada na krześle i patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
W jej oczach zauważam łzy. Widać, że wiele ją kosztuje wstrzymywanie ich.
-Tini, o co ci chodzi?- Uśmiecha się dziwnie.- Wszystko jest dobrze.
-Nie udawaj. Najpierw Jorge, teraz ty. Możecie mi powiedzieć, o co chodzi?
-Tini. Nie mogę.
-Martwię się rozumiesz?! Nie wiem, co wam jest. Jak wam pomóc…
-Dowiesz się. Ale nie ode mnie. Obiecałam.- Odwraca wzrok.
-Jak nie chcesz mówić to nie!- Zabrałam szybko swoją torebkę i wybiegłam z kawiarni.
Słyszałam jak Mechi za mną krzyczy jednak nie zwracałam na to uwagi.
Dlaczego nie chcą mi powiedzieć, co jest ? Czy to dziwnie, że się o nich martwię?
-Tini!- Kurde, strasznie szybko biega na tych wysokich szpilach- Cholera Martina!- Użyła mojego pełnego imienia. Jest wściekła.
-Czego?- Zatrzymałam się.
-Nie gniewaj się. – Mówi łagodnie jednak stanowczym tonem- Obiecuję ci, że się dowiesz, co jest grane, ale nie teraz… Nie w tym momencie. Proszę cię.- Westchnęłam głośno.
Po chwili zawahania przytuliłam się do niej, a ona odwzajemniła gest.
***
Przychodzę do Was z już 23 rozdziałem.
Przepraszam Was, ale nie mam weny na notatkę.
Jak mam być szczera, to ten rozdział pisało mi się nawet dobrze i jestem z niego jako tako zadowolona. Co oczywiście u mnie jest nowością xD SZKOŁA, SZKOŁA i jeszcze raz SZKOŁA.
Masakra co dziennie sprawdziany i kartkówki. Mam taki zachrzan, że nie wyrabiam :)
Jednak nie przejmujcie się nie opuszczę bloga, pisania i Was <3 Na razie  nie mam takiego zamiaru.
A jak tam u Was ze szkołą? Bo cały czas tylko nadaję o sobie. XD
A co do tego konkursu na OS. Tylko jedna osoba odpowiedziała na moje pytanie pod wcześniejszym rozdziałem.
I mam straszny dylemat. Zrobiłabym konkurs, ale to będzie bezsensowne jeśli tylko jedna lub dwie osoby wyślą prace. A naprawdę chciałabym poczytać sobie Wasze dzieła.
Więc postanowiłam. Jeśli chociaż cztery osoby się podejmą tego zadania konkurs się odbędzie.
Także proszę o zostawienie komentarza, kto weźmie udział.
Kocham Was rybki <333 :** Komentujcie <3


4 komentarze:

  1. PIERWSZA! Znowu?! Królik weź się ogarnij!
    Jak to robie? To jest moja słodka tajemnica!
    Cudeńko! Perełka! Miodzio! ❤ ❤
    Haaa czyli to był Jorge! Wiedziałam!
    Kurdeeee ja chcę siedzieć co jest Tini!
    A tymbardziej Jorge!
    Jezuuuu on chyba nie umiera?!
    A może wyjeżdża?!
    Cholera jasna nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. Królik będzie płakał! :/
    Mechi juz wie, a Tini?
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤ ❤ ❤
    Aaaa I nie ibiecuje, ale możliwe , że wezmę udział w konkursie na OS.
    BYE ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa I oczywiście po jakiego grzyba mają się całować. Lepiej nie, bo po co?
      Królik chce BESO Jortini!
      Chyba nie tylko ja , co nie? Heh ;* ;)
      Kurde zastanawia mnie to dlaczego on "nie może " jej pocałować.
      Nie umieraj!!!! :( :( :(

      Usuń
  2. Jestem chętna do konkursu- Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka:*

    Dziękuję za dedykacje! ♥

    Rozdzial jest boski!
    No niech sie pocaluja! XD
    Mam przeczucie że Jorge wyjedzie:/
    Oby nie heh
    Co jest Tini?
    Ciąża? Mhm fajnie by było^^

    Sorki za krótką treść!

    Przepraszam że tak puzno komentuje.

    Całuje:*
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń